sobota, 1 lipca 2017

CZASAMI MIŁOŚĆ TRWA

Szczęśliwe małżeństwo jest szlachetną mieszanką - miłości, przyjaźni, namiętności, wierności i szacunku.

Ostatnio niewiele sytuacji, których jestem świadkiem, powoduje, że w mojej duszy coś zadrży,  że nie ulecą one z mojej pamięci, gdy tylko odwrócę głowę w inną stronę.
Starzeję się, ot co! 
A może obojętnieję na rzeczywistość...?

Dzień święty, jednak nadal jeszcze święcę, choć może nie tak, jakby było trzeba; bo zamiast w niedzielę, na mszę świętą chodzę w sobotę.
Powód tego przesunięcia może dla kogoś wydać się bez sensu, ale nie dla mnie.
W niedzielę bowiem, w kościele, ze świecą by szukać ludzi samotnych, same pary, rodziny z dziećmi..., choć i owszem, pojedyncze osobniki też się zdarzają, ale głównie w wieku mocno zaawansowanym.
Czasami, wydaje mi się, jakby niedzielna msza święta była zarezerwowana tylko dla rodziny....
No dobrze, pewnie przesadzam, ale tak czuję...
Czuję zwyczajnie, że tam nie pasuję...
Mam wówczas wrażenie jakiegoś nastygmatyzowania.
Czy ja wiem... Może wyobcowania?
Dlatego ta sobota...
No tak, znowu skupiłam się na sobie, zamiast na tym, co dzisiaj na tej sobotnio-niedzielnej mszy dotknęło mego serca.
Bez obaw, nie będę tutaj opisywać liturgii..
Kiedy weszłam do kościoła, od razu zwróciła moją uwagę pewna para, która siedziała samotnie w długiej ławce.