czwartek, 31 grudnia 2015

NA KONIEC

Pewna jest tylko śmierć, nie jej czas...



Wszyscy cierpimy na nieuleczalną chorobę, która nazywa się śmierć i nie możemy przed nią uciec...
Mówią, że dobre uczynki oświecają czas jaki jest nam dany tutaj na Ziemi, a ja mówię, że może go również uświęcić nasza śmierć...
Poświęcenie życia w imię dobrego celu, jest czymś wyjątkowym, cennym darem, dlatego powinno być jako takie, szanowane i pamiętane.
Ofiara z życia, jest ostatnim podarunkiem, jaki my śmiertelnicy, możemy komuś dać.




Nie powinno się takiego daru trwonić, ani lekceważyć, lecz przyjąć go z pełnym poważaniem, uznaniem, a nawet z radością, że oto ktoś dla nas, albo za nas..., podjął tak ważną decyzję...
Taki prezent, to coś, co na ogół nie mieści się w ograniczonym ludzkim umyśle, a jednak istnieje, jako możliwość, od zarania dziejów, od początków wszelkich...

środa, 30 grudnia 2015

ODERWAĆ SIE OD SKAŁY NIEMOŻNOŚCI

Niezależnie od tego, czego dotyczy problem, to aby się z nim zmierzyć, potrzebna jest wiara.
Wiara, że się uda...


Nadal się miotam; z jednej strony nienawidzę schematów, codziennej rutyny, a z drugiej strony, to własnie te powtarzalne czynności, a nawet "powtarzalne" myśli, mnie uspokajają i porządkują mój świat.
Prawdopodobnie wynika to z tego, że nie mam już siły, aby podjąć jakiekolwiek ryzyko zmiany.
To mnie niepokoi, bo osoba, która woli złe, ale znane, ewidentnie zaczyna się starzeć...


I tu powstaje dylemat, od kiedy człowiek zaczyna się starzeć?
Niektórzy twierdzą, że dzieje się to już od dnia urodzin... Tylko od których?
Tak sobie myślę, kiedy patrzę na kobietę z lustra, że jeszcze tego po niej nie widać, ale może to tylko zasługa genów, albo makijażu?
Mimo to, nie chce mi się już "oczarowywać" otoczenia. Nie interesuje mnie, jak jeszcze przed chwilą, taka sztuka, dla samej sztuki...

wtorek, 29 grudnia 2015

TRZY MAŁPKI W JEDNEJ

Jeśli nie potrafisz inaczej, to chociaż udawaj, że radzisz sobie w życiu...


Jeszcze tylko dwa dni i pożegnam dziada!
Wredny on, ale głupia ja...
Oj głupa, bo jak można pomyśleć, że kiedy szóstka zastąpi piątkę, w moim życiu nastąpi cudowny zwrot, a życie zamiast bacikiem, poczęstuje mnie kieliszkiem szampana?
Łapię się na tym, że znowu chcę się ratować, udając, że jestem trzema małpkami, w jednej osobie.



Mam takie ciągoty nie od dziś niestety...
W zasadzie, co to szkodzi, tak zabawić się znowu w teatr, by poczuć się dzięki temu dobrze?
Mam trochę w tym wprawy...
Niestety, te wielokrotne eksperymenty na samej sobie, spowodowały, że zamknęłam się w sobie i zatraciłam sens życia za cenę kilku chwil złudnego spokoju.
Tak chciałam, tak mi było wygodniej?

poniedziałek, 28 grudnia 2015

ZAMKNIĘCI W BECZCE ZDARZEŃ

W każdym z nas jest potwór i w każdym z nas jest święty...
- Któremu damy pierwszeństwo?
- Który z nich, pokona tego drugiego?
I co wydaje się być najważniejsze;
- W jakim momencie nastąpi to przebudzenie mocy?
Przed chwilą, spojrzałam w dół z mojego bocianiego gniazda; tysiące świateł, z tysiąca okien tego miasta i ani jedno nie wydało mi się bliskie, ani znajome...
Ot, wieczorna iluminacja, stworzona przez ludzi stłoczonych w osiedlowych ulach.
Ten bezosobowy, industrialny widok, jest jak niemy krzyk w pustce..., który słyszałam już tak wiele razy...
Chciałam poprawić sobie nastrój, a wyszło jak zawsze...
Przypomniał mi się Nietzsche i jego idea wiecznego powrotu... 
Wszystko już było i znowu będzie... 

niedziela, 27 grudnia 2015

ODRZUCIĆ NADZIEJĘ...?

Bywa, że jedynym sposobem na przeżycie, jest przestać mieć nadzieję...

Niech ten rok wreszcie się skończy. 
Niech ten stary dziad, sobie wreszcie pójdzie, i oby jak najdalej ode mnie.
Niech..., bo dał mi nieźle w kość... ; przegonił mnie po lekarzach, szpitalach i nie oszczędził mi żadnego bólu; ani tego psychicznego, ani fizycznego...
Chciałoby się mu pomachać ręką na pożegnanie i powitać z nadzieją ten nowy...
Nadziei jednak brak, gdy nastaje taka noc jak ta ostatnia, kiedy mimo światła za oknem, wydaje się trwać bez końca i bez radosnej perspektywy na ranek. Wtedy nie można znaleźć początku nowej drogi i czuję się bezradna...
Bezradna i bez sił..., tonę w tej ciemności, usiłując przeczekać ból i złapać kolejny oddech...

piątek, 25 grudnia 2015

ŚWIĄTECZNA SAMOKRYTYKA

No i miałam rację; jak widać trochę siebie znam, bo nie napisałabym tego co wczoraj...
Czy coś się zmieniło w moim zamyśleniu od wczoraj?
Nie, ale dzisiaj rano, dostrzegłam też drugą stronę medalu, tę, która również była, tę którą pieczołowicie wyrzeźbiłam sama.
Być może, to ja własnie byłam największą hipokrytką pośród tych zamaskowanych ludzi...
Trzeba mi było lepiej zostać w domu, niż teraz mierzyć się z przykrą dla mnie prawdą.


Starałam się, nadal się staram zmienić swoje życie, ale jak na razie słabo mi się to udaje, jest wręcz przeciwnie, to życie wyraźnie zmieniło mnie; i to prawdopodobnie na gorsze. 
Poranione zwierzę bywa agresywne, ze mną jest podobnie, tyle że ja nie atakuję innych, tylko odgryzam siebie, kawałek po kawałku.
Głupie co?

POWIGILIJNE ZAMYŚLENIE


Za chwilę północ, a ja, zamiast iść na Pasterkę, stukam w te obojętne (a może tylko neutralne) klawisze i popijam sobie melisę.
Ot tak, posiorbuję sobie dla oczyszczenia, a oczy mi się kleją do snu, który zapewne nie nadejdzie kiedy przytulę się do poduszki.

Pewnie to co teraz piszę, nie napisałabym jutro, ale cóż...
Piszę bo czuję jakiś niedosyt, niedosyt prawdziwej miłości...
Bo tego co mi w życiu brakuje, to tylko jej..., no może jeszcze i szacunku...
Przed chwilą wróciłam z kolacji wigilijnej, na którą mnie niby zaproszono, choć ja nie odczytałam tego jako zaproszenie, takie, jakie ono powinno być...
Dziwne nieprawdaż?
A przecież mimo to poszłam...
Dlaczego?
Bo nie chciałam spędzić tego wieczoru sama?
Bzdura...

czwartek, 17 grudnia 2015

ZIMNE SERCE

Najbardziej lubię zamyślać się solo i w zasadzie nie za bardzo interesuje mnie stosunek innych do moich zamyśleń, więc z reguły nie podejmuję w tym temacie żadnych dyskusji... 
To znaczy, że w pełni uznaję inność poglądów, jak również zgadzam się z góry na wszystkie oceny; te pozytywne i te negatywne.
Wczoraj jednak, zupełnie przypadkowo, prawdopodobnie z racji zbliżających się świąt, jakoś niechcący, wypłynęła w rozmowie moja wczorajsza notka o świątecznej hipokryzji, a dokładniej, o pojawiającej się w tej notce "litości".
Osoba, z którą rozmawiałam, próbowała dociec jak to ze mną jest i co mną kieruje..., było to nawet ciekawe, choć w wielu punktach zupełnie nie zgadzałam się z padającymi stwierdzeniami.

wtorek, 15 grudnia 2015

ŚWIĄTECZNA HIPOKRYZJA...


"Zakłamanie" niektórych ludzi, zwłaszcza w święta, osiąga według mnie apogeum...
Ludzie, którzy mówią o sobie źle, unikają się przez cały rok, lub zgoła nawet się nie widują; nagle w święta zaczynają manifestować więzi rodzinne, których tak de facto nie ma.
Dla mnie to niepojęte i nie do zaakceptowania..
Jak można łamać się z uśmiechem opłatkiem i życzyć wszystkiego dobrego osobie, którą się z całą premedytacją skrzywdziło słowem, albo nawet i czynem.
Czy nie są to szczyty hipokryzji?
Czasem zastanawiam się, czy paru osobom ten opłatek nie powinien stanąć w gardle.
Święta to czas wybaczania...
Uważam, że jak ktoś chce wybaczyć, to nie musi czekać do świąt...
Ciekawi mnie tylko, jak czuje się w takiej sytuacji ta druga osoba, ta której się wybacza...

niedziela, 13 grudnia 2015

OPOZYCJA NIE CHCE SCHABOWEGO

Staram się zachowywać spokój, bo niby mam unikać stresów, żeby przypadkiem nie zejść przed końcem roku, więc pewnie, między innymi, powinnam w ogóle nie włączać odbiornika telewizyjnego.
Ale ciągnie wilka do lasu niestety...

Nie chce mi się już wracać do tematu Trybunału Konstytucyjnego, który stał się swoistym kuriozum sądownictwa w Polsce, ale jak zobaczyłam wczoraj ten tłum na ulicach Warszawy i kilku innych miast, to adrenalina mi się nieco znowu niepotrzebnie podniosła.
Ten tłum mnie przeraził, bo tłum jakikolwiek by nie był i pod jakimi hasłami by nie szedł, zawsze wzbudza we mnie strach.

piątek, 11 grudnia 2015

ZAGUBIENI NA ŚCIEŻKACH ZYCIA


Myślę sobie, że sensem życia człowieka jest "podróż".... a najważniejszą z ludzkich podróży jest pokonywanie ścieżek życia w poszukiwaniu prawdy.
Mam przeświadczenie, że świat tak długo będzie istniał w swej obecnej ułomnej postaci, dopóki ludzkość tej prawdy nie pozna. 



W zasadzie świat taki będzie istniał dopóki, dopóty ktoś nie pozna istoty prawdy, a więc właśnie tego, co jest sensem bycia człowiekiem.
Choć droga do poznania jej wydaje się prosta, bo wiedzie przez wiarę i nadzieję , wprost do miłości, jak dotąd nikomu się to jeszcze nie udało; przynajmniej w sposób, który by przekonał wszystkich.
Dlaczego...?
Któż to wie?
Może jeszcze za wcześnie?
A może pogubiliśmy się na tej drodze, sięgając najpierw po władzę i bogactwo?

PIS NA GAŁĘZI?

No i PiS się zapętliło...

Działań tej partii to już nie rozumiem nawet ja, która jak dotąd byłam po tak zwanej "jego stronie". Przecież ewidentnie rządząca większość podcina gałąź, na którą mozolnie, przez 8 lat się drapała.
Czasem trzeba się cofnąć i przeczekać, nawet jeśli się ma rację, bo trzeba zwyczajnie zminimalizować straty.
Bo straty w boju o Trybunał Konstytucyjny ewidentnie są...
Dotychczas słaba i odsunięta przez społeczeństwo opozycja, która złapała kurczowo i zawzięcie temat, wydaje się być na fali wznoszącej; szczególnie Nowoczesna.pl ewidentnie najlepiej potrafiła tę szansę wykorzystać. 

środa, 2 grudnia 2015

SEJMOWY BURDEL

"Czasem pragnąłem opróżnić głowę ze wszystkiego, co się tam osiedliło, i zacząć myśleć od początku.
Ale już tego nie pragnę.
Akceptuję zawartość mojej głowy i próbuję się z nią pogodzić."

                           - Elias Canetti "Prowincja ludzka"

..........................................................................
To ostatnimi czasy moje ulubione motto.
Jak na razie, jeszcze mi się nie udało osiągnąć tego stanu, ale cóż, nigdy nie byłam dobra w realizacji czegokolwiek do końca z zadowalającym mnie skutkiem.
Ten wpis też będzie pewnie nie taki jak bym chciała, bo kątem oka podglądam w telewizorze hucpę w Sejmie i pod.
Moje chore serce samo się kraje, jak widzę marszałka Kuchcińskiego, który usiłuje prowadzić te obrady. Wyraźnie widać, że jest za delikatny i za grzeczny, na to poselskie chamstwo.

Popis rodem z bazaru dała Pani Henryka Krzywonos wymachująca egzemplarzem Konstytucji, a inni opozycyjni posłowie w niczym jej nie ustępowali.



Na sali żenująca awantura, a na zewnątrz uśmiechnięte buźki przedstawicieli ugrupowań, których społeczeństwo odrzuciło w ostatnich wyborach. 
Nareszcie mają okazję się pokazać w mediach...