W zasadzie to nie chciałam już więcej przynudzać o moim zamiłowaniu do słodyczy, ale nie ma rady, znowu muszę.
Muszę ponarzekać na siebie, na swój słaby charakter, dokopać się w tym ostatniego dna i znaleźć oczywiście winnego.
Teraz przerwę na dosłownie tylko chwilę i pójdę zrobić ciasto na muffiny z rodzynkami i czekoladą.
Będę za 10 minut...
..........................................................................
Już jestem...
Babeczki już w piekarniku hi, hi.
Ok, ok.., to dowód na wszystko, ale mam alibi! (Jak zawsze).
Nie zjem ich wszystkich sama, obdaruję nimi jeszcze kogoś, kto mnie zaprosił na smakowity obiad.