niedziela, 23 sierpnia 2015

REFERENDALNY NOKAUT


O referendum już zostało tyle powiedziane, że powoli nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać, czy iść zagłosować, czy mieć tę całą bezpośrednią demokrację w głębokim i ciemnym poważaniu.
Bo i po prawdzie, zaczyna ona nawet brzydko pachnieć.


Nie będę tutaj analizować treści zadawanych pytań, ponieważ żadnej ze stron nie chodzi tutaj o wysłuchanie zdania społeczeństwa, ale wyłącznie o efekt wyborczy.
Były już prezydent, Bronisław Komorowski chcąc za wszelka cenę załapać się na następną kadencję, podrzucił swojej partii istne kukułcze jajo, a ona zamiast jej wyrzucić, jak to się robi ze zbukami, przygarnęła je, bo choć śmierdzące, ale było jednak swoje.

sobota, 22 sierpnia 2015

MYŚL NIEDOKOŃCZONA


Mam już tyle lat, że choćby z tego względu powinnam być osobą dojrzałą...
W końcu mam za sobą kawał życia...
Uważam się za kobietę może nie za mądrą, ale też nie na tyle głupią, aby nie wysnuć jakiś wniosków z tego co przeżyłam...
Staram się ( na ogół) te wnioski zatrzymać dla siebie, bo jak wiadomo, nikt za nikogo życia nie przeżyje, więc moje zdanie i mój pogląd na życie niekoniecznie może pasować komuś innemu.
I w tym bywa problem...
Problem, bo to, że każdy uparcie podąża swoją drogą powoduje, że ludzkie drogi się przeważnie rozchodzą i to do tego stopnia, że nie ma już szans na to, aby kiedykolwiek mogły się znowu skrzyżować, a tym bardziej, aby mogły połączyć się w jedną wspaniałą autostradę.
Niby dobrze, mieć swoje zdanie..., tyle, że czasami to nie o to zdanie chodzi, ale o zwykły upór, o chęć pokazania, że ma się rację, i że nikt nie będzie nam mówił co mamy zrobić.
Faktycznie, sama się na tym łapię, że tak bywa..., szczególnie wówczas gdy spotykam się z ludźmi, którzy autorytatywnie mówią mi jak mam postępować, jak żyć. Wtedy wkurzam się i zaczynam się natychmiast okopywać w miejscu, które jeszcze przed chwilą tak do końca mi nie pasowało.

piątek, 7 sierpnia 2015

SĄ TAKIE DNI

Czas leczy rany?
Gówno prawda!
Co jakiś czas ta gówniana prawda niestety do mnie dociera, choć ja z uporem maniaka staram się ją od siebie odganiać...
Bywa, że na kilka dni, kilka tygodni, mi się to udaje...
A udaje mi się wiele; między innymi nauczyłam się tego, że ból istnieje i to nie tylko ten fizyczny,  i że tego bólu nie da się ani skutecznie wyleczyć, ani zignorować, ani uśmierzyć wmawianiem sobie, że wszystko będzie dobrze.
Bo to, że wszystko będzie dobrze, wygadują tylko ludzie, którym się w życiu udało.
Ci sami ludzie chętnie też częstują kolejnym banałem, że niby rozmowa o tym co nas dręczy i smuci pomaga.
A już najbardziej wkurzają mnie ci, którzy lubią dawać dobre rady typu - Weź się w garść! Spróbuj żyć normalnie!

wtorek, 4 sierpnia 2015

SMAK KONTRA ZAPACH


Gdzie się podziały czasy, w których leżałam w 40 stopniach, w pełnym słońcu na plaży, gdy tymczasem wszyscy tubylcy siedzieli pochowani w domach!?





Teraz z przerażeniem patrzę na słupek rtęci w moim termometrze za oknem.
Rtęć w nim cały czas wykonuje posłusznie swoją robotę, mimo że podziałka ze wskazaniami dawno już się poddała i rozpłynęła się w promieniach słonecznych.
Oj przydałaby mi się klimatyzacja!

sobota, 1 sierpnia 2015

WINA I WYBACZENIE

Zły postępek, czy w rozumieniu poprzez pryzmat wiary - grzech, zawsze ma wymiar osobisty...
Dotyczy to zarówno tego co wyrządza krzywdę, jak i tego co jej doznaje. Każdy z nich przeżywa ją sam i  na swój sposób...
Krzywda jest trucizną, która czasami w równej mierze działa na kata, jak i na ofiarę...
Nie zawsze oczywiście czyniąc źle, odczuwamy wyrzuty sumienia, bywa, że wręcz przeciwnie, możemy czuć satysfakcję, czy nawet radość, że udało się nam skutecznie komuś "podłożyć świnię".
Nie ma co się oszukiwać; są takie momenty w życiu, gdy cieszy nas czyjeś niepowodzenie, a nawet krzywda...