sobota, 27 lutego 2016

I ZNOWU W DOLE...

Nie pisałam ostatnio za dużo, a mówiąc prawdę wcale...
Nie miałam ani sił, ani tym bardziej ochoty, aby postukać w klawisze.
Walczyłam i nadal walczę o każdy oddech, serducho nie pozwala mi o sobie zapomnieć, ani skoncentrować się na niczym innym....

piątek, 19 lutego 2016

NIEPEWNOŚĆ I NIEMOŻNOŚĆ

Wymowa służy do odmalowania myśli. Ci zatem, którzy odmalowawszy dodają coś jeszcze, tworzą obraz zamiast portretu.


Wróciłam właśnie z kuchni z kubkiem kawy w ręku, w poczuciu, że zrobiłam coś pożytecznego. 
Przeszłam bowiem jak tajfun przez moje gniazdo i dzięki temu nie muszę się już martwic o sobotnie porządki.


W moim pojęciu; układanie, wycieranie i miotanie się z odkurzaczem, to czynności nudne, których nigdy nie da się definitywnie zakończyć i na ogół wolę mój czas przeznaczyć na coś zgoła innego.
Kiedy rano podniosłam wszystkie żaluzje, aby zobaczyć świat Boży, miałam z tym niejakie trudności, bo szyby są nieźle zapaćkane po zimie, a mycie okien, też nie należy do moich ulubionych czynności, choć niewątpliwie lubię jak są czyste. Ale cóż, nie przyszedł na nie jeszcze czas...
Prawie wszystko odkładam na później...

czwartek, 18 lutego 2016

JEDNA BABA, DRUGIEJ BABIE

Byłoby niedorzecznością ganić innych w takiej dziedzinie, w której samemu popełnia się błędy.

Wybitnie mi brakuje cukru, a dokładniej jakiegoś ciasta, ale się trzymam. Jakoś...
Dzisiaj, jak magnes przyciągnęły mnie do do szklanej lady, cudowne tarteletki z bitą śmietaną i owocami...


Tak się na nie zagapiłam, że transu obudziło mnie dopiero dosadne - Przepraszam!!!
Obejrzałam się i zobaczyłam jakąś kobietę, która mierzyła mnie wściekłym spojrzeniem, którego bezsprzecznym celem było moje całkowite unicestwienie; stanęłam nieopatrznie w miejscu, które według jej mniemania, jej, a nie mnie, się należało.
- Tu się stoi w kolejce, a nie podchodzi od razu, jak jakaś hrabina!!! - dodała zgryźliwie.

środa, 17 lutego 2016

ŻYCIE JEST OKRUTNĄ ZAGADKĄ

Życie nie jest romansem, przedstawieniem w teatrze, czy działalnością - lecz trudną sytuacją.
Życie jest okrutną zagadką... 


Za oknem Grenlandia, albo inne śnieżne miejsce, a ja wreszcie czuję ulgę...
Przez tę zwariowaną pogodę i ciśnienie atmosferyczne, skaczące niczym biegacz przez płotki, złapała mnie w swoje łapy paskudna migrena. 


Kiedyś była moją częstą towarzyszką, ale od pewnego czasu, miałam wrażenie, że mnie opuściła na rzecz jakiejś innej ofiary, a tu masz, wyskoczyła zza rogu i złapała za "łeb".
Byłam przez nią trochę jak błędna, w głowie miałam chaos; wszystko się tak zapętliło, że już sama nie wiedziałam jak się czuję i kim jestem.

sobota, 13 lutego 2016

CZARNO WIDZĘ - JASNO WIDZĘ

Moje natchnienie polega na tym, że codziennie, o tej samej porze, siadam przy biurku i biorę do ręki pióro...


Natchnienie to stan ożywienia twórczego, dążenie do stworzenia czegoś wielkiego, wyjątkowego, pięknego...
Tak mówi słownik...



Dla mnie natchnienie, to chęć zrobienia czegokolwiek; to taki wewnętrzny impuls, że trzeba się ruszyć z kanapy i na przykład przestawić wazon z półki na podłogę, bo tak będzie bardziej interesująco...
Dawno nie miałam natomiast takiego "podstawowego" natchnienia, żeby wyjąć farby i wrócić do malowania, takie natchnienie nadal mnie niestety omija szerokim łukiem...
Może to wynika z tego, że niezbyt dobrze się czuję?
Staram się jednak mimo wszystko, przetrwać najlepiej jak potrafię, wydaje mi się, że z czystego samozaparcia i z tego że jestem zbyt dumna, aby przyznać się do słabości lub poprosić o pomoc nie położyłam się jeszcze do łóżka i nie rzuciłam wszystkiego w diabły.
Jestem po trosze zaprogramowana jak robot i wykonuję wszystkie czynności według planu...

czwartek, 11 lutego 2016

ZATĘSKNIŁAM ZA PRZYJAŹNIĄ?

Posiadanie miliona przyjaciół nie jest cudem.
Cudem jest..., mieć kogoś, kto stanie obok Ciebie, gdy milion innych będzie przeciwko Tobie.

Zdaję sobie sprawę, że mam trudny charakter, że jestem bezkompromisowa i czarno - biała, być może trudno mnie polubić, ale nie postrzegam siebie jako złej osoby.
Dziwna i ekscentryczna owszem, ale nie zła...
Mam swój świat, do którego niechętnie wpuszczam innych, zatrzymuję ciekawskich na jego granicach i rzadko podnoszę szlaban...
Niekiedy, czuję się z tego powodu samotna...
Ale tak już mam zakodowane, przez różne niemiłe doświadczenia z przeszłości, że trudno jest mi się otworzyć na innych ludzi.

Miałam chyba w życiu pod tym względem pecha; wiele razy zostałam "zdradzona" przez osoby, którym ufałam, których kochałam, dlatego teraz, tej ufności u mnie by ze świecą szukać.
Wmówiłam sobie, że jeśli tak ma wyglądać przyjaźń, czy związek, to wolę już być sama i więcej nie ryzykować kolejnego rozczarowania, ale czasami zbyt dużo takiej niezależność zaczyna szkodzić...
Izolacja bowiem, nie leży w ludzkiej naturze.

środa, 10 lutego 2016

MAŁY WK..W

Czasami trzeba dokonać wyboru: żyć czy opowiadać...


Czy to dużo?
Jeśli się chce, aby chwile naszego życia, tego, co to się dzieje tu teraz; szły po sobie i porządkowały się, tak jak te chwile życia, które przeszły, a które sobie tylko przypominamy...?
Czy zawsze musi być jakaś zadyma, która zmiesza nam szyki i zmusi do odwrotu...?
Czy walka, z codziennymi przeciwnościami, musi zawsze przypominać szaleńczą pogoń psa za własnym ogonem?

wtorek, 9 lutego 2016

HAUST TOKSYNY

Najbardziej, krzywdzi widok bliskiej osoby, która w jednej chwili, potrafi zmienić się w potwora, kaleczącego nas każdym słowem.


Uważam, że nic nie powinno się marnować, a tym bardziej nowe ciuszki!
Wystroiłam się więc jak makowa panienka w czerwony płaszczyk i wyruszyłam w świat.


Od razu raźniej mi się maszerowało, a świat wydawał mi się bardziej kolorowy, mimo że miałam na nosie czarne okulary.
Słońce przygrzewało, ptaszki śpiewały, a nawet zauważyłam, że są już pączki na magnoliach. Co prawda jeszcze tycie, ale za to witki wierzbowe, są już zdecydowanie zielone.
I gdyby nie pewien niemiły zgrzyt, byłby to całkiem udany dzień...
Jestem uparta, marudna, pewnie i mecząca dla niektórych, ale nie ma we mnie złości, ani agresji...

poniedziałek, 8 lutego 2016

LECZNICZY ZEW ZAKUPÓW

To cudowne, że są jeszcze takie miejsca na świecie, w których szczęście, przelicza się na kilogramy...


Piękne słońce na dworze, a ja mam doła...
Tak się porobiło..., optymistka wykonała obrót o 180 stopni i pokazała inną, pesymistyczną twarz.
Ugrzęzłam w tym dole nie bez powodu; kłopoty ze zdrowiem, chroniczny brak gotówki, no i znaczny ubytek tego, co podnosi na duchu kobietę w lustrze.
Ktoś powie - Oj tam! Oj tam! Są przecież ludzie w o wiele gorszej sytuacji, a zachowują pogodę ducha i tyle nie jęczą.



Zgoda. Ale każdy człowiek jest inny... Staram się, a że to mi nie wychodzi...
Dzisiaj jednak poczułam się trochę lepiej i od razu doszły do głosu moje estrogeny; poczułam zew!
Dodam, że zew leczniczy!
Nic bowiem nie poprawia humoru prawdziwej kobiecie, która chodzi z nosem spuszczonym na kwintę, i której problemy już dawno ją przerosły, jak oderwanie się od skrzeczącej rzeczywistości i zgodnie ze starą medycyną ludową, upuszczenie sobie nieco krwi z bankowego konta.

sobota, 6 lutego 2016

CZAS NA ZMIANY?

Myślenie, to plaga życia...





O co w ogóle chodzi?
O co, mi chodzi!?
Zgłupiałam na starość i chcę dołączyć do stada?





Czy może dopadła mnie skleroza i zapomniałam już o swojej teorii, że nie ma co się wysilać, bo i tak nie dopcham się do pierwszego szeregu, opanowanego przez rzeczywiste lub odmłodzone skalpelem dwudziestolatki; w modnych ciuchach, prosto od topowego fryzjera, którego salon opuściły bezpośrednio po fitnessie i masażu całego ciała.
Po co mi to odchudzanie?!

piątek, 5 lutego 2016

O JEDEN ROZMIAR ZA DALEKO?

W okowach zewnętrznego przymusu;
 Sen o ciasnym ubraniu zapowiada, że znajdziesz się w towarzystwie, w którym nie będziesz się czuć komfortowo. Jednak ze względu na pewne zobowiązania lub okoliczności, będziesz musiała spędzać z tymi osobami sporo czasu.

Tak się przejęłam tym odchudzaniem, że aż się zmęczyłam samym tylko o tym myśleniem.
I zamiast się postarać i zaprowadzić odrobinę porządku w moim bocianim gnieździe, a zwłaszcza w jego garderobianych czeluściach, gwoli uspokojenia połączeń mózgowych, zaległam wyczerpana plackiem na kanapie, co od razu, uświadomiło mi boleśnie, że nie jestem już taka hop siup jak kiedyś, i że wszystko analizuję, wynajdując przede wszystkim argumenty przeciw, z pominięciem tych za.
Cały kłopot w tym, że tych "za", dalibóg by ze świecą szukać, co skądinąd mogłoby być nawet niebezpieczne, jeśli się weźmie rozmiary mojej garderoby i panujący w niej ścisk łatwopalnych materiałów.
Bo ja mam dzisiaj deprechę przez telewizyjne pogodynki!

czwartek, 4 lutego 2016

DIETETYCZNY TŁUSTY CZWARTEK

Jak się oprzeć mam pokusie, gdy tak pachną te pączusie?


Miało być odchudzanie od poniedziałku, ale teoria to nie praktyka, przynajmniej nie w moim wydaniu, bo nie było dnia bez słodkości...
Dzisiaj Tłusty Czwartek, ale postanowiłam sobie mocno, mocno, że "poniedziałek" przestawię na dzisiaj....
I co?
Ano nic!
Los się zawziął na mnie, czy co?



Od rana, było tak, jak miało być; piłam sobie grzecznie kawusię z mleczkiem, zagryzając bułeczką z wędliną i sałatą (bułeczka to nie słodkie, a więc dietetycznie) i zastanawiałam się, jakby się tu ogarnąć i co by tu rozpisać na to odchudzanie, gdy domofon zaświdrował mi w głowie tak, że aż poczułam go w kręgosłupie.

wtorek, 2 lutego 2016

W NIEWOLI CUKRU

Równowaga, czyli zachowanie balansu między posiadanymi poglądami, a podejmowanymi działaniami. 
Jej wynikiem jest poczucie realizmu, uzupełnione optymistycznym entuzjazmem, umożliwiającym osiąganie pozornie nieosiągalnych celów.


Co by nie powiedzieć, mam niezwykłe poczucie realizmu, który przede wszystkim dotyczy mnie samej. Wszystko inne, jest niestety o wiele bardziej zagmatwane, żeby nie powiedzieć, że mieści się kilka tysięcy metrów nad gruntem, po którym czasami chodzę.
Co do optymistycznego entuzjazmu, to występuje on u mnie w postaci nieco chwiejnej i chwilami zanikającej. Ta chwila właśnie trwa i trzyma się mocno.
Wczoraj miał być ten wiekopomny dzień, w którym miałam złamać swoje zasady i zacząć się odchudzać; to znaczy przystąpić do stosowania diety, która by miała mi to umożliwić.

poniedziałek, 1 lutego 2016

ADDIO ME CIASTECZKA, ADDIO ULUBIONE!

Gdyby sarkazm spalał kalorie, już dawno byłabym bardzo chudą zołzą!


Wiosna się zbliża, już ja swoje wiem! 
A że to luty dopiero?!
No to i co?
Kalendarz dla mnie nie ma znaczenia, albowiem oznaką wiosny dla mnie, jest moje ostrzejsze spojrzenie na kobietę w lustrze. Spojrzenie ostrzejsze i dodam z przykrością, że krytyczniejsze, bo jakby nie wiadomo skąd i dlaczego, nagle widzę się bardzo dobrze i to bez szkiełek na mych błękitnych oczętach.
Ciekawe tylko, dlaczego moje ślipka nie są takie sprawne przy czytaniu książki...