środa, 29 października 2014

DOBRO BOLI MNIE BARDZIEJ

Ostatnio bardzo podupadła moja wiara w ludzi, w ich pozytywne odruchy w stosunku do mnie. Przyzwyczaiłam się do tego i nie oczekiwałam niczego innego. Wiedziałam, że mogę liczyć wyłącznie na siebie, a więc nie na wiele...

Przyznaję, jestem obecnie w bardzo trudnej sytuacji, można nawet powiedzieć, że w podbramkowej, jeśli nie krytycznej...
W zasadzie pogodziłam się z tym i poddałam na całej linii...
Zrezygnowana, powiedziałam sobie - Co ma być, to będzie... - I o dziwo uspokoiłam się...

wtorek, 28 października 2014

EFEKT NIEDOGRZANIA



Głodnemu chleb na myśli!
Co ciekawe, ten głód budzi się we mnie zawsze wraz ze spadkiem temperatury.
Jakby tego nie rozumieć, wygląda to na ewidentny efekt niedogrzania!
Co prawda, był dzisiaj u mnie pan i majstrował coś przy kaloryferach, ale rozgrzanej mnie nie zostawił.



Znowu kiełkuje mi w głowie głupi pomysł, zapisania się na jakiś portal randkowy, coby poprawić sobie nie tyle temperaturę, ale co bardziej prawdopodobne - "ciśnienie", po paru odkrywczych rozmowach.
Choć podejrzewam, że wśród tych kilku tysięcy zalogowanych tam samotnych ludzi, a może nawet wśród milionów tych, którzy deklarują chęć bycia z kimś, jest też paru takich, którzy chcą naprawdę zrealizować pragnienie bycia w stały związku…
Pragnienie stare jak ten świat, ale coraz trudniejsze niestety do spełnienia.

JAK TRAFIĆ GŁÓWNĄ WYGRANĄ?


Świat jest pełen kobiet i mężczyzn..., no i tej nowo odkrytej ostatnio trzeciej płci.
W zasadzie, można by powiedzieć, że od wyboru do koloru, i że wystarczy się tylko wynurzyć z domowego zamknięcia, dobrze się rozejrzeć, by znaleźć idealnie dopasowany do nas ludzki puzzelek.



Lubię wszelkie logiczne układanki i dopasowania, ale ta układanka jakoś mi nie wychodzi.
Prawdę mówiąc nie wyszła mi ani razu...
Wygląda na to, że jak dla mnie, ta układanka ma za wiele elementów, albo ja jestem za mało bystra. 
Pewnie niestety to ostatnie...
Jednak lubię myśleć, że tak nie jest...
Oczywiście, że nie każdy mężczyzna pasuje do każdej kobiety (no i odkryłam Amerykę).

poniedziałek, 27 października 2014

JEŻ POTRZEBNY OD ZARAZ!

Wybiegłam z domu w słoneczny ranek, który kusił i mamił mnie przez szyby okien udając lato, a wróciłam w chłodny dzień jesienny… 
To niemożliwe, by coś tak pięknego i złotego, było szkodliwe dla mojego gardła…
A jednak!
Ale jak tu biegnąć, zwłaszcza na ostatnich metrach, z zamkniętymi ustami?

niedziela, 26 października 2014

JAK SIEBIE SAMEGO?

Niedziela, dzień siódmy...
Dzień, w którym powinno się odrzucić wszelkie prace, którego nie powinno się poświęcać na pranie i prasowanie, ani na odgruzowywanie mieszkania.
Bo siódmego dnia, nawet Pan Bóg postanowił odpocząć...
Odpocząć, ale chyba nie poddawać się lenistwu?
Dla mnie, jako katoliczki, ale zapewne i dla innych wyznań również, niedziela powinna być dniem świętym...
Trzecie przykazanie mówi; "pamiętaj abyś dzień święty świecił..."
No to święcę; aczkolwiek nie za bardzo wiem, czy we właściwy sposób.

sobota, 25 października 2014

WIELOZNACZNOŚĆ WIELOKROPKA

Czytam wiersze Kasi i czasem mam wrażenie, że są one metaforą moich metafor. 
Tyle, że to wielokrotne odbicie w lustrze daje obraz daleki od pierwotnego.
Albo ja stosuję złe metafory, albo są one źle odczytywane.
W tym co piszę nie ma bólu, to tylko szukanie odpowiedzi na pytania.

piątek, 24 października 2014

ZWIĘDŁE RÓŻE

Kiedy mija noc, a ja otwieram znowu oczy, mam zawsze uczucie, jakbym rodziła się na nowo.

To uczucie nie trwa długo, ale ma w sobie coś z dziecięcej czystości. Przez tę jedną, jedyną, ulotną chwilę, jestem tylko oddechem, swobodnym bytem...
Szukam bezskutecznie odpowiednich słów aby określić ten stan, ale nie znajduję...

czwartek, 23 października 2014

RÓŻANY ZAPACH, SZAREGO DNIA

Szary dzień...
Szary dzień, szare zamyślenia...
Jak to pięknie i szeleszcząco brzmi - szaro...
Szary to jeden z moich ulubionych kolorów, choć nastraja mnie zawsze klaustrofobicznie. Jeśli na przykład zdarza się taki dzień jak ten dzisiejszy, to cały mój świat gwałtownie się kurczy i czuję potrzebę zamknięcia się w kokonie jak chiński jedwabnik.
Jakoś nie mogę się przestawić na niskie temperatury, a mój kokon jest zdecydowanie mało izolacyjny i co tu dużo gadać - przemaka.
(Gwoli ścisłości, mówię o mojej mało jesiennej garderobie, a nie o pampersach.)
Faktycznie nieźle dzisiaj mnie wychłodziło; do tego stopnia, że pomyślałam, że nie zaszkodziłoby przyozdobić głowę czapunią.
Z ulgą przywitałam znowu moje mieszkanie, bo póki co, cieplej w nim niż na dworze.

sobota, 11 października 2014

JESTEM...


Słucham piosenki Anny Marii...
Słucham i tak sobie myślę, że ja tak naprawdę, to jestem tylko piasku ziarenkiem w klepsydrze, zabłąkaną łódeczką wśród raf.
Kroplą deszczu, trzciną myślącą wśród traw...
Ale jestem...
Jestem...
Jestem i parę rzeczy mnie jeszcze cieszy, i to nawet bardzo... 



Cieszy mnie, że czuję spokojne bicie mego serca, kiedy zasypiam.
Cieszy mnie, że krąży we mnie krew, kiedy się budzę.
Cieszy mnie, że kiedy oczy otwieram, to staje się świat!
Jestem...
Ale, kimże ja jestem...?

czwartek, 9 października 2014

ŻYCIE TO CHWILA

Dzisiaj pogrzeb aktorki, Anny Przybylskiej...
Mówiąc szczerze, mam w związku z tym mieszane uczucia..., głównie dlatego, że rozpętała się wokół tego prawdziwa histeria medialna, do tego stopnia, że gdy w tym samym czasie zmarł wybitny polski rzeźbiarz Igor Mitoraj, prawie tego nie zauważono.
Wiadomość o jej śmierci również mną bardzo wstrząsnęła, ale głównie dlatego, że była to bardzo młoda osoba. 
Bo cóż to jest za wiek, 36 lat?
To nie jest wiek na umieranie...
Ale czy można wyznaczyć datę, w której umieranie jest czymś zwykłym i obojętnym?
- Miał już swoje lata - Usłyszałam to zdanie, w związku ze śmiercią Mitoraja.
Miał..., ale może jeszcze chciał żyć, może jego odejście było tragedią dla kogoś kto go kochał?

wtorek, 7 października 2014

WYKOPAĆ GRÓB BYŁEMU

Większość ludzi odczuwa potrzebę "wygadania się" przed innymi, to chyba działanie instynktu samozachowawczego.
Trzeba wyrzucić z siebie toksyczne myśli, aby móc jako tako funkcjonować. 
Ja tego nie robię, nie ufam na tyle ludziom..., ale znalazłam sobie inny zawór bezpieczeństwa; piszę... 
Trochę oczywiście tutaj, jednak to, co dla mnie najbardziej bolesne, ważne, intymne, zostaje w słowach pisanych atramentem, a nie wystukanych na klawiaturze. 
I nie wiem, a raczej jestem zupełnie pewna, że nigdy nie powiedziałabym komuś o swoim eks tego, co usłyszałam dzisiaj. 
- Nienawidzę swego męża, za to co mi zrobił. Wolałabym żeby umarł, niż to, że mnie zostawił! 
Emocje, emocje, emocje... 

poniedziałek, 6 października 2014

TO NIE JA!




Moja naiwność, żeby nie powiedzieć głupota, nie zna granic, ani obszarów, w których grasuje!
Na ten przykład, kiedy dotychczas wybierałam się na moje przebieżki; byłam raczej zawsze w stanie mocno zaawansowanego soute.
(I nie chodzi mi tu o małą ilość tłuszczu, bo tego to mam tu i ówdzie; uhu - hu! I jeszcze o Jezu!)



Umyśliłam sobie bowiem, że jako, że biegam po kniejach i wertepach, to przecież wystarczy wyskoczyć z domu bez makijażu, w byle jak związanym kucyku i rozciągniętej podkoszulce by mieć z tego frajdę.

niedziela, 5 października 2014

SORRY, TAKI MAMY KLIMAT?

Obudziłam się w słonecznej kąpieli :)
- Cudnie... - westchnęłam i przeciągnęłam się zadowolona.
Popatrzyłam na lazurowe niebo, przezierające szeroko pomiędzy dwiema chmurami i pomyślałam sobie, że będę mogła, tak jak lubię, zjeść śniadanie w moim bocianim gnieździe; być może w ostatnim letnim blasku...
No i wykrakałam...
Bo to blask był ostatni!
Nim po kuchni rozszedł się aromat świeżo zaparzonej kawy, nim zdążyłam ustawić na tacy koszyk z tostami i resztę smakowitych dodatków, poczułam zimny powiew na moich bosych stopach...
Zerknęłam w otwarte okno. 
Po słońcu nie było już ani śladu, a niebo zasłoniły ciężkie, opasłe chmury.

sobota, 4 października 2014

WSPÓŁCZESNA MEDEA?


Przeczytałam właśnie artykuł o kobiecie, która zabiła swoje dzieci bo nie mogła się pogodzić z tym, że mąż od niej odszedł...
Przyznaję, że w pierwszej chwili pomyślałam - Jak ona mogła, zabić własne dzieci?
Co to za matka?
Co by nie powiedzieć, to olbrzymia tragedia, wstrząsające zdarzenie...
O tyle wstrząsające, że ostatnimi czasy nie po raz pierwszy słyszy się, że rodzic zabija dziecko. 
Powody są różne..., ale zawsze jakieś są. Nawet, jeśli nam wydaje się, że nie są one wystarczające, aby porwać się na tak straszny czyn.


Bo czy w ogóle może istnieć w takiej sytuacji jakiś powód, jakieś usprawiedliwienie?
Uważam, że nie...
Ale pozostaje pytanie - dlaczego?

środa, 1 października 2014

MOJE TĘSKNOTY

Powiedziałam wczoraj do kogoś, że mnie już nic w życiu nie zdziwi...
I jednocześnie, w tym samym momencie, kiedy wypowiadałam te słowa, uświadomiłam sobie, że to nieprawda...
Jest wiele rzeczy, sytuacji, które mnie nieustannie zaskakują i dochodzę do wniosku, że to cudownie. 
Dzięki tym "niespodziankom", świat jest przecież ciekawszy i o wiele bardziej interesujący. 
No i mam o czym pisać, nad czym się zamyślać! 
Lubię te moje zamyślenia... 
Najlepiej mi się myśli wieczorami, tuż przed snem, kiedy umoszczona w fotelu, pod ciepłym kocykiem, z notesem na kolanach, dopijam ostatnią filiżankę herbaty. 
To takie moje podsumowanie dnia... 
Bywa też, że tylko patrzę na nocne niebo upstrzone gwiazdami i tęsknię za czymś... 


To tęsknota za wszystkim co gdzieś jest..., chociaż nie potrafię tego uczucia dokładnie ani nazwać, ani określić...