środa, 29 października 2014

DOBRO BOLI MNIE BARDZIEJ

Ostatnio bardzo podupadła moja wiara w ludzi, w ich pozytywne odruchy w stosunku do mnie. Przyzwyczaiłam się do tego i nie oczekiwałam niczego innego. Wiedziałam, że mogę liczyć wyłącznie na siebie, a więc nie na wiele...

Przyznaję, jestem obecnie w bardzo trudnej sytuacji, można nawet powiedzieć, że w podbramkowej, jeśli nie krytycznej...
W zasadzie pogodziłam się z tym i poddałam na całej linii...
Zrezygnowana, powiedziałam sobie - Co ma być, to będzie... - I o dziwo uspokoiłam się...
Wczoraj wieczorem jednak, zostałam ugodzona prosto w serce...
Zupełnie niespodziewanie ktoś mi pomógł, bezinteresownie i serdecznie, nie oczekując nic w zamian...
I to mnie załamało, bo zrobiła to osoba, która sama potrzebuje pomocy, może nie takiej samej, ale jednak...
Puściły mi nerwy, płakałam jak bóbr...
Doznane dobro, zabolało mnie bardziej, niż jakiekolwiek zło.
Tak bardzo przeżyłam całą tę sytuację, że w nocy miałam koszmarne sny; śniły mi się szczury kąsające tę osobę do krwi...
O 4 rano, obudziłam się z postanowieniem, że się nie zgodzę, nie przyjmę pomocy...
........................................................................................................................
Zawsze głosiłam, że jeżeli ktoś, coś dla kogoś zrobi, to należy to przyjąć za dobrą monetę i podziękować, a jak przyszło co do czego, była to dla mnie sytuacja trudna do przejścia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz