czwartek, 31 stycznia 2013

BRR, JAK WIEJE.., NIE TYLKO W SEJMIE


Pogoda, jak na mój gust i nie tylko z racji tego, że odpowiada na pytanie "jaka?", jest niewątpliwie rodzaju żeńskiego, tego nie da się ukryć, ponieważ zmienną jest.
Przewiało dzisiaj i powiało solennie niestety..., i to nie tylko na dworze, ale i w domu. Moje piękne plastikowe okna coś nie zdają egzaminu…

środa, 30 stycznia 2013

ZWIĄZKI PARTNERSKIE

Temat aktualny ze względu na meritum, jak i na sytuację jaka powstała z jego powodu wewnątrz partii rządzącej.
Platforma Obywatelska mimo, że od tego się odżegnuje jest zdecydowanie partią wodzowską (jak większość partii obecnych Sejmie) i wola przywódcy jest w niej wolą obowiązującą wszystkich.
Od czasu do czasu jednak, szczególnie w sprawach ocierających się o światopogląd znajduje się kilka osób odważnych na tyle, aby wyrazić swoje odmienne zdanie i co gorsza zagłosować wbrew wskazówkom płynącym z "góry".

wtorek, 29 stycznia 2013

I SKOŃCZYŁ SIĘ DZIEŃ…


…dzień, w którym nie zdarzyło się nic istotnego, ale czy przez to był mniej ważny?
Sama nie wiem.
Może taki „bezproduktywny dzień” to marnotrawstwo życia, ale jakoś nie dało się inaczej.
Spojrzałam teraz na widok z okna… ciemno, niebo czarne i tylko gdzieniegdzie światła w oknach. 

Za każdym z tych okien pokoje, a w nich ludzie i ich historie.
Żyjemy obok siebie, mijamy się na alejkach, ale nic o sobie nie wiemy…

POKAŻ CO CZUJESZ

Postępująca cywilizacja niszczy człowieka emocjonalnie, do tego stopnia, że w jej wyniku zatracamy umiejętność okazywania uczuć.
Spontaniczne okazywanie tego, co się czuje znaleźć można już tylko u bardzo małych dzieci.
W miarę jednak jak im przybywa lat, jak zaczynają wkraczać w świat dorosłych, wraz z utratą zdolności do beztroskiej zabawy, stają się one coraz bardziej zamknięte w sobie, może nawet zbyt uważne…

poniedziałek, 28 stycznia 2013

PŁÓTNO ŻYCIA…

Chciałam dzisiaj zamalować obraz, który mi się nie podobał. Miałam nowy pomysł, więc postanowiłam wreszcie pozbyć się tego, na który już nie mogłam patrzeć, a który mijałam codziennie pokonując schody.
Aby skończyć całość mam mało czasu, w zasadzie obraz powinien być gotowy do końca tygodnia… No i niestety popełniłam błąd, chcąc przyspieszyć tempo i ułatwić sobie pracę wzięłam do tego farby akrylowe. Nałożyłam na płótno jeden ciemnoniebieski kolor, który według mnie powinien pokryć pierwotny obraz..
Ale niestety efekt był daleki od zamierzonego, spod farby prześwitywały kontury tego, co było pod spodem… Jutro będę musiała nałożyć drugą warstwę…
Kiedy tak patrzyłam na zamalowany blejtram pomyślałam sobie, że tak bywa również z naszym życiem…
Życiem, które jest jak ten obraz, są na nim różne kształty i kontury, różni ludzie i zdarzenia. Przybiera ono różne barwy i odcienie… Mijają dni, lata i nagle dochodzimy do wniosku, że to życie, które dotąd wiedliśmy wcale nam się nie podoba, nie podoba nam praca, dom, ludzie, z którymi żyjemy…. Chcemy coś zmienić i zacząć od nowa, chcemy zapomnieć o tym, co było. Wchodzimy w nowe związki, zmieniamy otoczenie, kupujemy nowe rzeczy…, ale pod spodem…

niedziela, 27 stycznia 2013

AUTORYTETY


Czy można budować swoją indywidualność nie opierając się na niczym, na nikim?
Czy wystarczymy sami sobie w określeniu tego co słuszne, stosunku do innych, w wybraniu drogi życiowej?
Był czas, że ludzie mieli jakieś autorytety, indywidualności, które były dla nich wzorem postępowania, wzorem do naśladowania, jeśli nie w życiowych wyborach to w jakiejś dziedzinie. Zadawałam proste zdawałoby się pytanie po wielokroć; Kto jest dla Ciebie autorytetem?
Najczęściej otrzymywałam odpowiedź; Jan Paweł II.
W zasadzie tak bez zastanowienia...
Niby słuszny wybór...
Kojarzy mi się to z odpowiedzią ucznia, który zapytany podaje właściwą, zgodną z oczekiwaniami nauczyciela odpowiedź. Może nawet potrafi podać kilka uzasadniających ją przykładów, ale co z tego?
Na co dzień młodzież (i nie tylko), wpatrzona jest w zgoła inne postacie, często nawet tego sobie w pełni nie uświadamiając.
Imponuje siła fizyczna, bezczelność, bezwzględność, bogactwo… , a nawet chamstwo...

piątek, 25 stycznia 2013

FLAŻOLET

Umiejętne, delikatne, czułe dotknięcie palcem pustej struny w odpowiednim miejscu..., wydobyć może dźwięk, który może nas zaskoczyć swoim pięknem

KIM JESTEŚMY?


Większość Polaków w rubryce wyznanie wpisuje: rzymsko-katolickie, ale czy jest to fakt, czy pusta deklaracja?
Nasuwa się tutaj wiele wątpliwości, co do ich/naszej wiary. Czy wiemy, co właściwie deklarujemy?
Większość nigdy nie przeczytała Pisma Świętego, nie mówiąc już o zrozumieniu tego, co od czasu do czasu słyszą podczas czytań podczas Mszy Świętej. Znamy 10 przykazań, Ojcze Nasz i Zdrowaś Mario, niektórzy trochę więcej, ale czy to wystarczy?
Czy wystarczy odstać swoje na niedzielnej mszy, podczas której myślimy często o rzeczach zgoła innych niż cel, w jakim tam przyszliśmy?
Czy można wierzyć w coś, o czym tak naprawdę nie ma się pojęcia, czego się nie zna?
Chcemy wierzyć, że istnieje Bóg, to pozwala nam pokonać strach przed nieznanym, tym co nieuchronnie nas czeka, a przed czym nie ma ucieczki; przed śmiercią, chociaż z drugiej strony, wielu z nas żyje tak, jakby mieli żyć wiecznie.
Zakładając, że życie się nie skończy z momentem śmierci cielesnej, i że z tą chwilą przejdziemy do innej jego formy, a na dodatek, że jesteśmy katolikami, choćby tylko takimi, co znają wyłącznie owe 10 przykazań, powinniśmy zdawać sobie sprawę, że po tej drugiej stronie może nam nie być łatwo, jeśli nie będziemy się w praktyce do nich stosować.

czwartek, 24 stycznia 2013

BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA

Co sadzić o mężczyźnie, który mówiąc o swej byłej, robi z siebie ofiarę?
Tym bardziej, że z ową kobietą przeżył razem sporo lat?
Po pierwsze, wydaje mi się to „nieeleganckie”, a o szacunku to nawet nie może być w tym wypadku mowy. A szacunek chyba się jakiś należy, choćby za to, że jest to matka jego dzieci, która sprzątała, prała, gotowała i była przy nim na dobre i na złe.
Niewinny baranek, cierpiący pod pręgierzem despotycznej żony, nareszcie rozpoczął nowe życie…
I od czego zaczyna?
Od użalania się nad sobą, tylko jakoś zapomina wspomnieć, jaka była jego rola w tym małżeństwie. Najlepiej przecież jest zwalić winę na drugą stronę, nie szukając jej w sobie samym.
Teatr jednego aktora, publiczność klaszcze i współczuje. Pocieszycielki spieszą, nie zważając na to, że historia może się powtórzyć.
Warto zastanowić się nad tym, co mówią do nas panowie po tzw. przejściach i czytać między słowami…

środa, 23 stycznia 2013

KOCI OPIEKUN?

Mam wrażenie, że Neon się mną opiekuje; zauważyłam to kilka razy, a ostatnio w czasie mojej choroby, kiedy leżałam w nocy, a moja temperatura przekroczyła 39 stopni.
Neon jest bardzo dobrze wychowany i nigdy nie zakłóca mojego snu, to koci arystokrata z przekonania (choć nie z urodzenia). Wychodzi również z założenia, że każdy powinien spać w swoim łóżku i na nic moje namowy, aby mi pomruczał przed snem przy uchu...
Oczywiście intymność sypialni ma dla niego swoje granice, szczególnie jeśli zegar wybije już 9 rano, a w kociej jadalni nadal stół nie jest zastawiony..., wtedy dobre wychowanie zostaje zamienione na pospolity wrzask, który trwa dopóty, dopóki służba nie wstanie i nie zaspokoi potrzeb hrabiego.
Nocą jednak, każde z nas zostaje w swoim azylu..., dlatego zwróciłam uwagę, że tym razem tak nie było.

CZY MOŻNA POMYLIĆ SIĘ

Mam wrażenie, że ludzie często się mylą w odczytywaniu swoich uczuć…. Mylą to, co czują z miłością…
Mówią; „Kocham….”
Myślą, że kochają…
Gdy tymczasem, jest to zupełnie coś innego…
Czy teraz, współcześnie…, potrafimy w ogóle kochać…?
Niewątpliwie pozostał w ludziach niezaspokojony głód uczucia, potrzeba bycia kochanym, ale czy pozostała również umiejętność kochania?
Otwarcie się na drugiego człowieka, oddania mu siebie…, tak bezwarunkowo…
To bardzo trudne…

wtorek, 22 stycznia 2013

JULIA I ROMAN

Julia i Roman poznali się w sieci, historia prawie jak wzięta żywcem z Leona Wiśniewskiego.
Pisali ze sobą przez kilka miesięcy, rozmawiali na Skypie; ale to przestało im w końcu wystarczać, zwłaszcza Romanowi, bo Julia jak to kobieta, miała pewne opory, zdawała sobie sprawę, że mimo, że niewątpliwie coś ich do siebie przyciągało, byli zupełnie innymi ludźmi. Nie chodziło tu o wykształcenie, ale o sposób bycia, zainteresowania, wspólne tematy (nie tylko o uczuciach). Jednak Roman nalegał, a ona czuła się w jakiś sposób jemu to winna…
Odwlekała póki się dało…
W końcu, pomyślała - A co mi tam…, najwyżej będzie to jedno spotkanie i już…
Jednak z prostej, babskiej próżności nie chciała, aby ją odrzucił, chciała być zaakceptowana. Ze swej strony czuła, że on, może też jej się nie spodobać…
Mieli się spotkać na tak zwanym neutralnym gruncie, w połowie drogi..., spędzić ze sobą "niezobowiązująco" czas...

poniedziałek, 21 stycznia 2013

CO Z TĄ NASZĄ WOLNOŚCIĄ?

Dorośli ludzie, ale czy wiedzą, czego chcą? 
A nawet jeśli…, czy potrafią po to sięgnąć? 
Mam wrażenie, że mimo tego całego otwarcia, wyzwolenia, tego całego gadania, że decydujemy sami o sobie, tak naprawdę jesteśmy niewolnikami. Na dodatek dobrowolnymi. Daliśmy się zakuć w kajdany konwenansów i uprzedzeń. Żyjemy według tego, czego chcą inni. To oni wyznaczają nam ścieżkę naszego życia. 
Czasami próbuję się, buntować…, ale słabiutko to mi wychodzi…, niestety…
Po kolejnym słabym pisku, że chcę być wolna, wracam w ustalone koleiny…
Jakoś nie potrafię wyzwolić się spod tego badawczego wzroku innych ludzi… 
Mimo wszystko zastanawiam się, co na "to" powiedzą…. Gdzieś w podświadomości tkwi pragnienie, aby nasze wybory były akceptowane…. 
A jeśli wiemy, że nie będą, cóż…. w większości przypadków tchórzymy… 
Kosztem swoich uczuć niestety… 
Złoty laur temu, kto ma tyle siły, aby walczyć o swoje przeciw wszystkim….

TAKA SOBIE REFLEKSJA


Jak się kocha..., jest się egoistą, chce się wszystkiego..., i to na absolutną własność...
Nie ma żadnych dróg wolności..., bo miłość jest jak niewola...
Dla obojga...
Nie można chcieć inaczej...
Po prostu się nie da...
Albo to nie jest miłość.....
To taka refleksja, po kilku przeczytanych zdaniach; o tym, że miłość to partnerstwo, że miłość to dawanie sobie wolności...
To wszystko jest oczywiście realne, ale nie wtedy, jeśli się kocha gorąco i mocno. To jest możliwe tylko w przyjaźni, przy letnim uczuciu..., ale to atrapa, a po co ona komu?

niedziela, 20 stycznia 2013

TRZEBA UWAŻAĆ


Myślę, że jeśli czujemy do kogoś miłość, to jest to jak rozmowa w milczeniu.... Nie trzeba wtedy wielu słów... Wystarczy bycie blisko, spojrzenie...,
No i to jedno słowo: "Kocham..."
Utarło się mniemanie, że jeśli ktoś kocha, to zawsze daje dużo i nie oczekuje niczego w zamian, bo miłość to nie handel wymienny. Owszem taka osoba potrafi dać dużo, ale i jeszcze więcej zabrać... Tak myślę, a wynika to z mojego doświadczania.
Dlatego z miłością nie wolno igrać....
Czasami miłość potrafi uczynić nasze życie pięknym jak bajka..., ale tylko po to, aby za chwilę całe to piękno bezwzględnie nam zabrać i zetrzeć nas na proch....
Taka jest miłość...., dlatego z miłością trzeba uważać....
Bawimy się uczuciami innych, łatwo to nam przychodzi, taka okrutna zabawa..., ale wciągająca, nieprawdaż?
Nie oszczędzamy nawet tych, na których nam zależy; udajemy, że ich nie zauważamy, wzbudzamy zazdrość, manipulujemy, nie zważając na to czy ich ranimy. Jest to po trosze jak obserwowanie zachowania muchy, kiedy wyrywa jej się kolejną nóżkę...
Nie obchodzą nas ich uczucia, nie interesuje nas to, co czują...
Dopiero, gdy odchodzą, zdajemy sobie sprawę z tego, co zrobiliśmy...
I to wówczas dopiero boli... Mocno boli...
Ale nikt tego bólu już wtedy nie ukoi, nikt nas nie przytuli..., bo nie ma przy nas już nikogo...
Takie są niestety konsekwencje...
Dlatego z zabawą uczuciami innych trzeba uważać....

NA WYSYPISKU ŻYCIA


Dlaczego, to moje ulubione pytanie…
Lubię w ogóle pytać, ponieważ niewiele wiem i jestem bardzo ciekawa… Siebie, innych, świata… Ciągle mnie coś zadziwia i zaskakuje…
Dlaczego na przykład dobrzy, cudowni, pełni czułości ludzie są sami…?
Czy jesteśmy ślepi….? A może głupi?
Omijamy to, co wartościowe w pogoni za blichtrem… Chcemy ogrzać się w ogniu czyjejś popularności?
To przykre i smutne… Odrzucamy tak naprawdę to, czego każdy z nas pragnie; miłość czułość, wierność…
I dla czego? Dla kolorowych pudełek, które w środku są puste…
Najgorsze jest to, że często zdajemy sobie sprawę z tego, a mimo to….
To niesprawiedliwe… i płakać mi się chce, kiedy o tym pomyślę…, ale tak już jest…
Na wysypisku życia….,
Na wysypisku życia leżą prawdziwe skarby…, żeby stały się nasze wymaga to pewnego trudu, chęci, aby sięgnąć głębiej… Wolimy jednak popatrzeć tylko z daleka i pójść dalej swoją drogą…