sobota, 19 stycznia 2013

KOSZAŁKI OPAŁKI

W domu Sajgon, a ja sobie siedzę i znowu klepię w te klawisze.
Po wczorajszym mam cholernego kaca…, nic mi się nie chce. Zezuję od czasu do czasu na notatki… i mam wyrzuty sumienia…, miałam się zacząć uczyć od dzisiaj….
Jak zawsze robię wszystko, aby uniknąć tego, co mnie czeka…, jestem jak struś. To tyle, a propos sytuacji….
Wolę popleść swoje koszałki opałki….
Dzisiaj na temat ufności.
Kwestia zaufania drugiemu człowiekowi…, to wcale nie jest prosta sprawa.
Zbytnie zaufanie może zakrawać na naiwność...
Przynajmniej ja tak myślę. Nie potrafię tak do końca uwierzyć…
Szczególnie, jeśli ktoś jest zbyt miły, zaraz zaczynam podejrzewać drugie dno… i wcale nie to najlepsze….
Czy można być bezinteresownym…? Tak do końca…?
Nic nie chcieć…, no prawie nic….?
Co może się kryć za tym wszystkim.? Bo coś przecież musi….
Ale o co chodzi... po co te gierki....?
Lawina pytań, może niepotrzebnych...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz