środa, 23 stycznia 2013

KOCI OPIEKUN?

Mam wrażenie, że Neon się mną opiekuje; zauważyłam to kilka razy, a ostatnio w czasie mojej choroby, kiedy leżałam w nocy, a moja temperatura przekroczyła 39 stopni.
Neon jest bardzo dobrze wychowany i nigdy nie zakłóca mojego snu, to koci arystokrata z przekonania (choć nie z urodzenia). Wychodzi również z założenia, że każdy powinien spać w swoim łóżku i na nic moje namowy, aby mi pomruczał przed snem przy uchu...
Oczywiście intymność sypialni ma dla niego swoje granice, szczególnie jeśli zegar wybije już 9 rano, a w kociej jadalni nadal stół nie jest zastawiony..., wtedy dobre wychowanie zostaje zamienione na pospolity wrzask, który trwa dopóty, dopóki służba nie wstanie i nie zaspokoi potrzeb hrabiego.
Nocą jednak, każde z nas zostaje w swoim azylu..., dlatego zwróciłam uwagę, że tym razem tak nie było.

Neon delikatnie wskoczył na moje łóżko i ułożył się na mojej klatce piersiowej, z przykrością stwierdzam, że poczułam to natychmiast, bo niestety jest dość ciężki, ale byłam tak słaba, że nie miałam siły go zrzucić; po prostu przygwoździł mnie do materaca i włączył swój silniczek.
Jego mruczenie zagłuszało trzaski, podobne do skrzypienia drzwi, które słyszałam wydobywające się z moich płuc, albo oskrzeli, jednocześnie te jednostajne, mimo, że dość głośne dźwięki zaczęły mnie wprowadzać w rodzaj transu, który wraz z temperaturą powoli mnie w końcu uśpił. Nie wiem, czy to mi pomogło, czy nie, ale gdy rano Neon mnie opuścił, gorączka zniknęła wraz z nim...
.................................................................................................................................................
W mojej rodzinie, od strony matki, kobiety mają różne zdolności z rodzaju paranormalnych, nie będę tu pisać jakie, bo nie o tym mowa, ale między innymi chodzi tu o kontakt z duchami.
Wiem, mamy XXI wiek i wielu w tym momencie pewnie by uznało mnie za wariatkę; no może i by była to trafna diagnoza, ale i tak nie mam zamiaru się na to leczyć.
Niedawno obudziłam się w nocy, a może był to jakiś półsen, nie wiem jak to nazwać, bo spałam i nie spałam. Zdawałam sobie sprawę z sytuacji; że jestem w sypialni, że panuje półmrok, nie ciemność, ale z drugiej strony nie mogłam wykonać żadnego, najmniejszego nawet ruchu, moje wszystkie zmysły były wyostrzone, miałam szeroko otwarte oczy....
W drzwiach stała ciemna postać..., twarz miała ukrytą w cieniu i nie mogłam rozpoznać czy jest to kobieta, czy może mężczyzna, ale niewątpliwie chciała podejść do mnie bliżej...
Nie odczuwałam najmniejszego nawet strachu, ale nie chciałam też, aby do mnie się zbliżyła.
Zdawałam sobie sprawę, że nie jest to "żywy" człowiek, a mimo to, byłam jej ogromnie ciekawa...
Gdybym nie leżała jak sparaliżowana, pewnie usiadłabym na łóżku by lepiej widzieć, czy może coś powiedzieć....
W tym momencie pojawił się Neon, stanął między tą postacią a mną, i cicho miauknął, potem wskoczył i położył się na łóżku, zwrócony przodem do tego dziwnego, nocnego gościa....
Jakiś czas, cała ta "nasza" trójka zastygła w bezruchu..., jakby w międzyczasie...
Co do mnie, nic już nie czułam nawet ciekawość zniknęła..., i tak sobie trwaliśmy w zawieszeniu., aż postać zaczęła zanikać....
Wszystko wróciło do normy, powoli odzyskiwałam zdolność ruchu; pierwsze co zrobiłam to dotknęłam Neona, aby sprawdzić czy może śnię; on tylko łypnął na mnie żółtymi ślepiami, przeciągnął się pod moją dłonią i dystyngowanie wymaszerował z mojej sypialni..., a ja spokojnie dospałam do rana...
Pozostało we mnie wrażenie, że mój mały przyjaciel w pewien sposób mnie obronił, przeszkodził czemuś co mogło nie być dla mnie dobre....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz