czwartek, 24 stycznia 2013

BO TO ZŁA KOBIETA BYŁA

Co sadzić o mężczyźnie, który mówiąc o swej byłej, robi z siebie ofiarę?
Tym bardziej, że z ową kobietą przeżył razem sporo lat?
Po pierwsze, wydaje mi się to „nieeleganckie”, a o szacunku to nawet nie może być w tym wypadku mowy. A szacunek chyba się jakiś należy, choćby za to, że jest to matka jego dzieci, która sprzątała, prała, gotowała i była przy nim na dobre i na złe.
Niewinny baranek, cierpiący pod pręgierzem despotycznej żony, nareszcie rozpoczął nowe życie…
I od czego zaczyna?
Od użalania się nad sobą, tylko jakoś zapomina wspomnieć, jaka była jego rola w tym małżeństwie. Najlepiej przecież jest zwalić winę na drugą stronę, nie szukając jej w sobie samym.
Teatr jednego aktora, publiczność klaszcze i współczuje. Pocieszycielki spieszą, nie zważając na to, że historia może się powtórzyć.
Warto zastanowić się nad tym, co mówią do nas panowie po tzw. przejściach i czytać między słowami…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz