czwartek, 28 lutego 2013

OD MIŁOŚCI DO BYLEJAKOŚCI

Często nam się wydaje, że miłość jest rozwiązaniem wszelkich problemów, i że jeśli nam się już w końcu przydarzyła, to wszystko się jakoś ułoży.
Owszem, ułoży, ale czy zawsze tak, jakbyśmy tego chcieli?
Dlatego zwłaszcza już od początku związku, ważne jest, żeby rozmawiać ze sobą o tym, co w naszej rodzinie było dla nas ważne, co było dobre, a czego byśmy nie chcieli nigdy powielić w naszym życiu..
Przede wszystkim, trzeba omawiać kwestie istotne dla budowy nowego „gniazda”, takie jak: władza, pieniądze, okazywanie sobie uczuć, podział obowiązków. Jeśli jasno określimy, jak sobie to oboje wyobrażamy, wzrosną szanse na trwałe porozumienie.

wtorek, 26 lutego 2013

NA POBOCZU ŻYCIA

Im jestem starsza tym mniej rozumiem to, co się dzieje z ludźmi. Czym się kierują, dlaczego są tacy, a nie inni?
Mój były mąż, natychmiast by powiedział w tym momencie:
„Za dużo myślisz, za dużo czytasz…. Życie to nie bajka, a Ty ciągłe żyjesz mrzonkami i bujasz w obłokach”.
Pewnie miał i ma rację… Trochę… i na swój sposób…

poniedziałek, 25 lutego 2013

ZROBIĆ DRUGI KROK DO PRZODU


Można żyć, albo raczej być w związku poprzestając na jednym, jedynym kroku w kierunku drugiej osoby i zatrzymać się na linii z napisem „dobrze jest jak jest”.
Jest przyciąganie i ta tzw. chemia, dobrze się razem spędza czas…, w sumie nie ma większych zgrzytów, ale tak naprawdę partnerzy niewiele o sobie wiedzą. Otaczają się murem, nie pozwalają poznać siebie takimi, jakimi są. Nie ujawniają swoich lęków, trosk, czy niewygodnych faktów z przeszłości, nie odsłaniają się przed sobą.
Dlaczego?

niedziela, 24 lutego 2013

CUKIERECZEK


Dochodzę do wniosku, że to, co dzieje się w naszym dorosłym życiu, w niewielkim stopniu odbiega od bajek, którymi karmiono nas w dzieciństwie.
Taki „Kopciuszek” czy „Śpiąca królewna”, to tak naprawdę nikt inny tylko „słodkie cukiereczki”, dziewczynki o słodkich buziach, strojące niewinne minki i niezbyt rozgarnięte. Głównym ich atutem jest uroda, naiwność wypowiedzi, no i powiedzmy..., że dobre serduszko.

sobota, 23 lutego 2013

PROSTYTUCJA

"Z każdej kobiety można zrobić prostytutkę”
Marek Hłasko


NIE CHCIAŁABYM MYŚLEĆ, ŻE TAK OCENIANE SĄ KOBIETY PRZEZ MĘŻCZYZN, ALE…
Ale niczego już teraz nie jestem pewna.


Nie chcę tutaj zaprzątać sobie głowy paniami, które traktują seks zawodowo…. Nic mi do tego. Jest popyt, to i jest podaż. Prostytuowanie się, to zjawisko społeczne, na tyle powszechne, że doczekało się wielu opracowań naukowych. Socjologowie określają je, jako subkulturę dewiacyjną.
Termin „prostytucja” pochodzi od łacińskiego słowa prostitutio i określa się nim, nierząd uprawiany w celu osiągnięcia zysku (definicja za K. Imielińskim).

piątek, 22 lutego 2013

NIEBEZPIECZNY WIRUS


Sezon chorobowy szalał jak zwykle o tej porze roku, ale ona nigdy nie chorowała, była zaszczepiona, a więc odporna na wirusy. Nie bała się…
W zasadzie to dziwiła się innym, że byli tak nieostrożni i nie postąpili jak ona, teraz mają za swoje… Cierp ciało…
Śmiało spacerowała w największym nawet tłumie, nie bała się…, można by powiedzieć, że prowokowała los…

czwartek, 21 lutego 2013

SEKS I KOBIETA ŚREDNIOWIECZA

Kobieta średniowiecza, jak by jeszcze ktoś nie był tego zupełnie pewien, to ja i to nie ze względu na wiek ( w latach) tylko ze względu na ciasnotę poglądów na seks.
Nie jestem pewna, czy mam się już martwić i gnać po poradę do specjalisty, czy raczej cieszyć; wszystko zależy od tak zwanego punktu widzenia siedzenia (czytaj 4 liter).
Ale od początku...
Ktoś, a mówiąc precyzyjniej, mężczyzna, zobaczył moje zdjęcie i zapewne (tak sądzę) spodobało mu się one, bo przecież nie osoba...
Po kilkakrotnym obejrzeniu fotek, zapragnął dowiedzieć się o mnie nieco więcej i w tym celu postanowił nie tylko oglądać moja buzię, 
ale jeszcze i poczytać to, co tutaj piszę.

środa, 20 lutego 2013

EKSHIBICJONIZM

Ktoś wczoraj napisał do mnie, wyrażając opinię, że moje zapiski na blogu są zbyt osobiste, i że to ekshibicjonizm.
Nie po raz pierwszy to czytam, więc po raz kolejny skomentuję….
Myślę, że być może chodziło mu o to, że bez specjalnego skrępowania uzewnętrzniam tutaj, na forum publicznym moje intymne rozważania i poglądy. Rozumiem, że nie każdy czuje potrzebę wypowiadania się w ten sposób i przyznaję, że to dość specyficzne. Nie każdy ma też wystarczająco dużo wewnętrznej odwagi, aby pokazywać innym swoje słabości i kompleksy. Zawsze ciekawiło mnie, dlaczego ludzie bronią tak zaciekle swojej psychicznej fortecy.
No tak, może mają rację…

wtorek, 19 lutego 2013

HORROR

A tak horror, bo tego inaczej nazwać się nie da...
Od jakiegoś czasu miałam kłopot z moją siódemką (ząbkiem znaczy), leczyłam ją na wszelkie sposoby w prywatnej klinice…, no i poszło nieskromne 700 zł…
Niestety nie udało się (o takiej możliwości zresztą uprzedzał mnie dentysta) i ząb nadal bolał, nie było więc wyjścia, trzeba było zdecydować się na ekstrakcję.
Dobrzy ludzie poradzili mi, żebym nie wydawała więcej kasy, bo usunąć, to mi mogą przecież na tak zwaną ubezpieczalnię… Pomyślałam - fakt; w końcu daję kasę na NFZ.
Daję? Raczej mi biorą, i nie bardzo mogę powiedzieć nie.
Ale jeśli już daję, to... - tak zaczęłam kombinować i oczywiście wpadłam na głupi pomysł, żeby w końcu skorzystać z tego NFZ i udać się do stomatologa w pobliskiej przychodni.

poniedziałek, 18 lutego 2013

PRAWDA O SOBIE SAMYM

Zauważyłam, że ostatnio zaczynam za bardzo uogólniać, muszę pozbyć się tej cechy. Uogólniać można wyłącznie na podstawie analizy zachowań określonej, a przede wszystkim dużej grupy osób, a ja nie mam takiej możliwości.
 Tematy, które mnie ostatnio interesują wymagałyby raczej dłuższych i wielokrotnych rozmów, ale tak na mój prywatny użytek, uważam, że jest możliwe zastanowienie się nad pewnymi wycinkami zachowań.
Mam ostatnio sporo wolnego czasu na myślenie, a to skłania mnie do skupienia się nad pewnymi sprawami, które pewnie dla kogoś innego są zupełnie oczywiste.
To taki mój sposób obrony, taka gimnastyka umysłu, wszak wszystko trzeba ćwiczyć by działało sprawnie.

niedziela, 17 lutego 2013

MAŁY ZDRAJCA… CISZA




Popołudnie…, wchodzimy do staromiejskiej kafejki….
Ogarnia nas zapach kawy… W tle płynie przyjemna muzyka…
Wybieramy przytulny kącik pod zegarem z kukułką… Na małym stoliku pali się świeca… Rozglądam się wokół, podoba mi się to wnętrze, ma w sobie klimat starego dworku. Z przyjemnością zagłębiam się w pluszowym fotelu.
Patrzymy na siebie, zaciekawieni sobą, trochę zażenowani… Sytuację ratuje kelner, który z uśmiechem przynosi kartę.
Zamawiamy; Ty kawę, ja whisky…. Patrzysz na mnie zdziwiony… No tak, to dość nietypowe…

sobota, 16 lutego 2013

SEKS…, I NIC SIĘ NIE STAŁO

Seks w zasadzie nie jest tematem tabu, chociaż wiele osób się zżyma, jeśli podejmują go kobiety. Nadal pokutuje bowiem taka opinia, nie tylko wśród mężczyzn, że to nie wypada, a kobieta mówiąca otwarcie o swoich potrzebach czy fantazjach erotycznych, jest uznawana za puszczalską albo nimfomankę.
 Media ociekają treściami erotycznymi na każdym kroku, nie mówiąc już o tym, że chyba prawie każdy produkt, oprócz pieluch dla niemowlaków, ma w reklamie taki podtekst.
Zaskakująca jest, więc pruderia w tym względzie, jeśli chodzi o naszą własną sypialnię.

piątek, 15 lutego 2013

GROMY Z WATYKANU, METEORY, ASTEROIDA I ESPRESSO

Kiedy dzisiaj, zegar na pobliskiej kościelnej wieży wybijał 6 rano, znajdowałam się w głębokiej nicości mego łóżka, obojętna na sprawy tego świata. Tymczasem na tym świecie znowu się zadziało...
A u mnie wręcz przeciwnie, bo po staremu; 9 godzina; koci alarm, a potem już z górki...
Lubię ten mój ranny rytuał, kiedy otulona kosmatym szlafrokiem sadowię się na kanapie z filiżanką espresso i spokojnie włączam TVN24, żeby sprawdzić co tam się kotłuje w kraju i poza nim.
Nigdy nie mogę narzekać na nudę; jak nie nasi politycy, to jakaś kolejna afera, zawsze coś się dzieje. Mimo, że nie zawsze dobrze, jakoś nie budziło to jak dotychczas, mojego wielkiego niepokoju.

czwartek, 14 lutego 2013

SAMOTNOŚĆ, SZCZĘŚCIE, MIŁOŚĆ

           Ludzie samotni..., współczujemy im...

Dlaczego...?

Bo są sami i dlatego uważamy, że są nieszczęśliwi…, odpowiedź wydaje się prosta.
Ale jak się nad tym głębiej zastanowić, to ta odpowiedź prowadzi do wniosku, że szczęście człowieka zależy wyłącznie od drugiej osoby. Czyli, że jesteśmy w pewien sposób zależni emocjonalnie i potrzebujemy tego określonego uzależnienia, by czuć się dobrze. Stajemy się w pewien sposób niewolnikami innych na własną prośbę. To zniewolenie jest jak śmiertelna choroba, dla której jedynym lekarstwem jest drugi człowiek.


WALENTYNKOWY AFRODYZJAK

Co prawda nie powinnam tak sobie dogadzać, zwłaszcza, jeśli chodzi o afrodyzjaki, ale ostatnio usłyszałam, że te historie o podniecających potrawach, można włożyć między makulaturę, bo to zwykłe placebo.
Śnieg za oknem, to w końcu mam prawo rozgrzać sobie ciało, a przy okazji i duszę.
Przepis pochodzi, co prawda od Indian z Ameryki Południowej, ale widać tych z wysokich Andów, albo tych, co znają się z Walentym, bo swoją moc ma (przynajmniej w moim wykonaniu).
A, że teraz już wiem, że to nie żaden afrodyzjak, tylko placebo, to mi w to graj, poszłam po całości i zrobiłam podwójną porcję. Teraz snuję się wokół lodówki i co rusz wsadzam palec do czarek, by sprawdzić czy już dobre.

środa, 13 lutego 2013

PATRIOTYCZNY OBOWIĄZEK. A ŚW. WALENTY

Szok…, Amor walnął mnie w głowę… i to zaraz po wyjściu z domu.
Na początku myślałam, że to przypadek, albo wina konserwantów, które siedziały w puszce z sardynkami, które zakupiłam z racji Środowego Popielca, (a które wchłonęłam w dzień całkiem niepostny) że widzę czerwone serduszko z kokardkami zawieszone na poręczy w mojej klatce schodowej.
Co prawda ludzie tu wieszają rozmaite rzeczy; kwiatki, bombki, obrazki z kaczorem Donaldem, ale żeby od razu serduszka?

wtorek, 12 lutego 2013

LUSTRO

Rano bywam ostatnio krytyczna i czasami niebezpiecznie szczera.
Pewnie to nocny efekt, a dokładniej efekt materacowy, bo przecież wstyd się przyznać, że od samego rana uwiera mnie życie...
Z tym materacem to jednak prawda; wylazła, a raczej wybiła się ponad inne, sprytna sprężyna i szturcha mnie w plecy co bym nie wylegiwała się za długo. W zasadzie to trzeba by pomyśleć o nowym wyposażeniu łóżka, niestety samo myślenie nie wpływa na pączkowanie konta bankowego. Na razie koncentruję się (z różnym efektem) na opanowaniu różnych wygibasów i metod ignorowania tej niewygody, ale bywa, że budzę się nieco sponiewierana.
Dzisiaj chyba był jeden z tych poranków, w których dosłownie "dostałam w kość" i nie 
miałam specjalnie cierpliwości na wysłuchiwanie narzekań kogoś innego.


poniedziałek, 11 lutego 2013

GROM Z WATYKANU


Jestem w szoku, przed chwilą dowiedziałam się, że Benedykt XVI postanowił zakończyć swój pontyfikat 28 lutego o godzinie 20. Informację tę podał Reuters, za rzecznikiem Watykanu, Federico Lombardim. 86-letni papież, miał poinformować o tej decyzji dzisiaj, podczas konsystorza. Jest to ogromne zaskoczenie (przynajmniej dla mnie), ponieważ jeszcze wczoraj, powiedział coś zupełnie innego, będącego w opozycji do tego, co oświadczył w dniu dzisiejszym. Swoją abdykację uzasadnił osłabieniem siły woli i ducha...
Co się stało?

ŻEBY TAK SIĘ NIGDY NIE ZDZIWIĆ


Tak by było najlepiej….
Zdziwienie nie zawsze wywołuje pozytywne emocje, zwłaszcza, jeśli jego powodem jest człowiek, którego jak nam się wydaje znamy od jakiegoś czasu, a nawet od lat.
Przyzwyczajamy się do określonego obrazu jakiejś osoby, który wyrył się nam w duszy, wiemy czego oczekiwać, a tu nagle pokazuje nam ona zupełnie inne oblicze.

O WANDZIE CO PREMIĘ ODDAĆ MUSIAŁA

Znam legendę o Wandzie co Niemca nie chciała i w obronie swej czci rzuciła się do Wisły, a teraz na moich oczach tworzy się nowa, tym razem, tylko kiepska bajeczka, o Wandzie co to premię oddać musiała, ale utopić się nie chciała. 
Wręcz przeciwnie ratuje się jak może żeby zostać na stanowisku i nadal mieć ciężką kasę, jaką otrzymuje co miesiąc za jego pełnienie, próbując przy tym zatopić okręt, który dowiózł ją do Sejmu.
Jak to zwykle w Polsce bywa media rzuciły się od razu na tak atrakcyjny temat, i jak to zwykle bywa, nie zauważyłam, aby zdobyły się na obiektywny komentarz tej sytuacji.

niedziela, 10 lutego 2013

JAKI MĘŻCZYZNA?

To takie kolejne, z serii moich stereotypowych pytań, ale moim zdaniem, zawsze aktualne, o odpowiedzi zależnej przede wszystkim od indywidualnych odczuć każdej kobiety. Oczywiście, można stworzyć jakiś ideał dysponujący ogólnie pożądanymi cechami, ale ja wolę pozostać czysto subiektywna… Z góry wiem, że moje zdanie na ten temat nie będzie satysfakcjonowało wszystkich. 
 
Niestety nie napiszę czy to ma być blondyn czy brunet, czy ma mieć niebieskie albo piwne oczy. Nie za bardzo mnie interesuje też jego figura czy obwód bicepsa. Bo to jest dla mnie bez większego znaczenia.
Jednak byłabym okropną kłamczuchą, albo desperatką, gdybym brała wszystko "leci". Znając siebie, nie wiem czy bym mogła być z kimś wyłącznie dla jego pięknej duszy, gdyby jego wygląd przyprawiał mnie o mdłości. Paradoksalnie aktorska uroda, rodem z komedii romantycznej , powoduje u mnie chęć natychmiastowej rejterady.
Jak tak myślę o tym, to chyba jest to wszystko jakieś pokręcone...
Gdzieś, tam w środku, jednak wiem jaki powinien on być...

sobota, 9 lutego 2013

JAKA KOBIETA (W OCZACH MĘŻCZYZNY)?


Jakiej to kobiety, pragną mężczyźni na życie?
Nie jest to do końca możliwe, ale postaram się wczuć w męską psychikę, chociaż na chwilę.
Moim zdaniem nie jest to kobieta zbyt uległa, taka, która pozwoli sobie wejść na przysłowiową głowę. Przy niej mężczyzna musi się wysilić, powalczyć o miejsce przy jej boku. On doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nic mu tutaj łatwo nie przyjdzie, i że musi się wykazać, ale….
Ale w zamian otrzyma bardzo wiele…. 

Ona nie jest namolna, nie zadręcza go telefonami i tysiącem SMS-ów, nie pyta go co chwilę, gdzie i z kim był, jednak wykazuje zainteresowanie jego życiem poza nią, w subtelny i nie natrętny sposób.

JAKA KOBIETA (W MOICH OCZACH)?

Z reguły o ideał kobiety pyta się mężczyzn, a może by warto spytać kobiet jak one sobie go wyobrażają …
Gwarantuje, że nie będzie to jednoznaczne z tym, jakie same by chciały być. I to jest najbardziej chyba zaskakujące.
Podświadomie każda z nas zdaje sobie sprawę, jaka powinna być, ale tak na życie wybieramy inny wzorzec. Niestety jest to podyktowane obowiązującą modą, trendami, czy tym, co znajduje uznanie w oczach innych, albo nam się wydaje, że znajduje.

piątek, 8 lutego 2013

KIEPSKI SPEKTAKL

Teatr w Sejmie ma się dobrze, dzisiaj nawet miał nie tylko pełną obsadę, ale i pełną widownię, w fotelach, które zwykle świecą pustkami. W sumie to nawet nie ma co się dziwić, bo nie było to przecież głosowanie nad jakimś durnym projektem dotyczącym gospodarki, czy służby zdrowia, ale finał hucpy jaką zafundował nam Ruch Palikota, a raczej sam Janusz Palikot.

czwartek, 7 lutego 2013

WYŚCIG NA WSTECZNYM BIEGU

Gonić, dogonić za wszelką cenę, nieważne, że oddechu i kasy brakuje. To już nie jest nawet pogoń, ale prawdziwy wyścig formuły jeden, dorosłych, rozumnych osób ścigających się z nastolatkami. I to nie dotyczy jakby się zdawało z pozoru wyłącznie kobiet, ale również i mężczyzn.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego wstydzimy się, że mamy ileś tam lat…, przecież nie można wiecznie mieć 20.

Jeśli chodzi o mnie, to wcale bym nie chciała być 20-latką i wkurza mnie faworyzowanie siusiumajtek bez doświadczenia na przykład w pracy, tylko dlatego , że niedawno porzuciły pampersy.
Łatwo mi przychodzi zrozumieć oglądanie się panów za pięknymi, młodymi kobietami, sama z przyjemnością patrzę na przystojnych, młodych mężczyzn, (na kobiety zresztą też) to jest tak naturalne jak oglądanie innych pięknych i interesujących rzeczy. Pragnę jednak w tym miejscu zauważyć, że takie same odczucia mam w również w stosunku do osób starszych, a nawet w bardzo podeszłym wieku. Moim zdaniem piękno nie jest związane wyłącznie z ilością lat i nie mówię tu o pięknie wewnętrznym, które ma niewątpliwy wpływ na wygląd zewnętrzny.

środa, 6 lutego 2013

WYKOŃCZYĆ URZĘDNIKA

W pogodnym, nastroju „Pięć stopni na plusie” udałam się do Powiatowego Urzędu Pracy, w celu wypełnienia mego obowiązku, jako bezrobotnej części społeczeństwa.
Nie miałam niczego złego na myśli, wręcz przeciwnie, a przyczyniłam się do „wykończenia” pracującego uczciwie człowieka.

Poczekalnia była pełna ludzi, więc posłusznie ustawiłam się kolejce osób, które przyszły złożyć podpis na liście tych, którzy deklarują swoją chęć podjęcia pracy, i z aprobatą rozejrzałam się po wnętrzu.
Jak miło – pomyślałam – dbają tu o nasze samopoczucie, nie żałują nam niczego. Faktycznie, mimo, że za oknami jasny dzień, to nad naszymi głowami wszystkie lampy radośnie były rozświecone.
Pewnie dlatego – wydedukowałam bystro - że osobnik bezrobotny z zasady cierpi na brak gotówki, jest niedożywiony i może mieć kłopoty ze wzrokiem. Ja to mam dobrze, jeszcze nie jestem w tym stadium – ucieszyłam się – jeszcze widzę, a do czytania sprawiłam sobie ostatnio okulary.

wtorek, 5 lutego 2013

OLABOGA, FACET U PROGA !

Od dawna wiem, że mogłabym nieźle sobie dorabiać jako płaczka, jedyna przeszkoda w tym, że jak już zacznę, to nabieram takiego rozpędu, że trudno mi przestać. Taka już moja cecha, wszystko robię z dużym zaangażowaniem i na tak zwanego maksa.
Nie powiem, czasem przyjemnie popłakać, ale ma to swoje złe strony; powoduje znaczny uszczerbek na mojej i tak już nadwątlonej czasem urodzie.
Jeśli o czasie wspominam, to nie tylko coś mi zrobił z kanałami łzowymi, ale także będąc ostatnio jedyną rzeczą jaką mam w nadmiarze, zagnał mnie przed ekran telewizora (i to nie tylko jeden raz niestety).
Wypadałoby w tym miejscu napisać, że oglądam wiadomości, reportaże, albo inne "wartościowe pozycje" (nie wiem czy to dobre określenie, choć faktycznie, bywają w trakcie i horyzontalne). Co wypada to wypada, ale prawda jest taka, że zaczęłam oglądać serial południowoamerykański i wciągnęło mnie.

poniedziałek, 4 lutego 2013

UŚMIECHAM SIĘ I ZAZDROSZCZĘ...

Otrzymałam właśnie list od znajomego, którego nie widziałam od bardzo dawna, a dokładniej od dwóch lat. Dzieli nas kilkaset kilometrów, a na dodatek delikatnie mówiąc, to "oryginał". Mieszka na wsi, nie ma telewizora ani internetu, a jego telefon komórkowy często gubi zasięg w górskiej mgle.
W zasadzie ma to dobre strony, ponieważ niespodziewane wiadomości od niego cieszą mnie podwójnie.
Czytałam to co napisał z uśmiechem, jednak nie ze względu na treść, ale na sposób formułowania poszczególnych zdań. Nagle stanął przede mną "jak żywy"!
Zakręcony, szybko mówiący, szczery w wypowiedzi..., pełen entuzjazmu, zachwytów nad rzeczami, które inni by od razu wyrzucili na śmietnik, dostrzegający piękno tam, gdzie nam na ogół nawet nie chce się spojrzeć.
To wszystko zobaczyłam w tych kilku zdaniach...
Cudowny sposób wypowiedzi, umiejętność przesłania samego siebie, w niewymuszony, naturalny sposób w kilku niby zwyczajnych zdaniach. Dla mnie jest to porównywalne z otwartością dziecka..., jego czystością...
Uśmiecham się i zazdroszczę...

niedziela, 3 lutego 2013

MYŚLĘ SOBIE O MIŁOŚCI I IDĘ W DESZCZ

Kto kochał sto razy, ten nie zna miłości. Owszem przeżywał fascynacje, powiedzmy miłostki, ale nie naprawdę wielkie uczucie, które nigdy nie umiera do końca.
Miłość jest chęcią bycia dla innego człowieka kimś więcej niż przyjacielem… Wszystkim.
Jeśli kogoś obdarzyło się prawdziwą miłością, to ta osoba może nie wiem, co robić; strzelać do nas z dubeltówki, porzucić nas, umrzeć..., to nic to nie zmieni. Możemy czuć się zranieni, będziemy chcieć wymazać ją z pamięci, ukryć w najgłębszych zakamarkach naszej duszy, ale uczucie to jest silniejsze, przetrwa…
Czasem myślę, że potrzebuję dobrej, poczciwej, starej gumki myszki. Ech...

....................................
Wczoraj na dworze prawdziwa chlapa, resztki śniegu topniały na potęgę, na dodatek padało coś z nieba, co wygdało pięknie, ale niestety moczyło niemiłosiernie.

sobota, 2 lutego 2013

SINGIEL TO MODA?


Wszystko stoi nie tam gdzie powinno, bo reguły zmieniają się podczas trwania gry.
Taka jest moja diagnoza współczesnego życia.
Ostatnio przyczepiłam się do związków, a teraz do ich braku, pewnie to dlatego, że zamiast wolnego związku mam za dużo wolnego czasu.
Bo w sumie warto pomyśleć o co w tym wszystkim chodzi. Coraz więcej nieformalnych związków, ludzie już nie są ze sobą, ale bywają razem… Partnera zmienia się jak kolejnych ciuch.
Mało komu chce się starać o to, aby być razem, nie układa się to cześć, pa… Nie ten to inny…
Wiele osób wybiera życie w pojedynkę. Nie ma już starych panien i starych kawalerów, a już w ogóle nie ma samotnych… są single…
I na singlach bym się teraz chciała skupić…
Uważam (to jest moje osobiste zdanie), że życie w pojedynkę to coś nienaturalnego i wręcz niszczącego psychikę.
To smutne życie…

piątek, 1 lutego 2013

CZY TAK BYĆ MUSI?


Życie w pojedynkę ma swoje dobre strony, przynajmniej wielu stara się w tym utwierdzać, szczególnie, gdy ten stan rzeczy utrzymuje się długo. Nareszcie czują się spokojni, bezpieczni, nikt się nie wtrąca, nie mówi im, co mają zrobić.
Jest fajnie…
Z dnia na dzień budują mur wokół siebie, obwarowują się nie tylko w swoich domach, ale zakładają pancerze i przyłbice. Mają trwałe i mocne postanowienie: nie damy się zranić, już nigdy i za nic.
Wygłaszają odważne i śmiałe teorie na temat związków, czasem poparte nawet przykładami. Po co legalizować związki, wszak i tak prędzej czy później się rozpadną, a w zasadzie, po co w ogóle być w jakimkolwiek związku… to tylko kłopoty, czy samym nam źle?
Single dają sobie świetnie radę i w pracy i życiu, patrzą z politowaniem na spieszące do domu, obładowane zakupami kobiety, na mężczyzn pytających się żony czy mogą wpaść z kolegami na piwo… Oni są niezależni, mogą robić to, co chcą i z kim chcą…

PSL+PJN?

Piechociński z Kowalem kombinują jak tylko mogą, aby w przyszłych wyborach do parlamentu nie zostać poza głównym nurtem, na z góry nieupatrzonych kanapowych pozycjach.
Dla PJN są to ruchy z serii być albo nie być w ogóle, ponieważ dokładnie poznali już teraz, co to znaczy życie bez diet poselskich. 
Polityka uzależnia na wiele sposobów...
Na razie powstaje dziwny twór, (partia będąca w koalicji rządzącej i maleńka grupa sfrustrowanych spoza parlamentu)  mający reprezentować tak zwane "centrum", które zainicjuje kilka debat.
Może dobre i to, choć paradoksalnie dyskusję nad tym co ważne, w naszym kraju podejmują tylko partie i ugrupowania nie mające siły politycznej.
Partia, która mogłaby wreszcie coś zmienić na lepsze i poruszyć w debatach to co najistotniejsze dla przeciętnego obywatela, obywa się bez nich i działa obligatoryjnie niestety.