sobota, 9 lutego 2013

JAKA KOBIETA (W MOICH OCZACH)?

Z reguły o ideał kobiety pyta się mężczyzn, a może by warto spytać kobiet jak one sobie go wyobrażają …
Gwarantuje, że nie będzie to jednoznaczne z tym, jakie same by chciały być. I to jest najbardziej chyba zaskakujące.
Podświadomie każda z nas zdaje sobie sprawę, jaka powinna być, ale tak na życie wybieramy inny wzorzec. Niestety jest to podyktowane obowiązującą modą, trendami, czy tym, co znajduje uznanie w oczach innych, albo nam się wydaje, że znajduje.

A więc jak na dzisiejsze wymogi; wiecznie młoda, koniecznie szczupła, osiągająca sukcesy w życiu zawodowym, niezależna kobieta, dla której wszystko jest możliwe, która bierze co chce od życia i jak chce.
Taka kobieta to cud inżynierii genetycznej, który jeszcze nie zaistniał.
To nie żart, co napiszę, ale moim zdaniem to prawie kobieta – robot, która już nie ma czasu na życie wewnętrzne, dom, rodzinę, bo zawsze jest coś za coś niestety.
Jak widać, w tym typie kobiety czegoś ewidentnie zabrakło, coś zadziało się wbrew naturze. Z pozoru może wydać się to pociągające, ale czy w efekcie zadowalające?
Wystarczy zastanowić się czy takie kobiety są szczęśliwe. Nie zapytać się, tylko zastanowić, ponieważ mało, która przyzna się tak naprawdę do tego, co czuje, bo one, te współczesne kobiety, muszą być twarde i zawsze z przyklejonym amerykańskim uśmiechem do twarzy.
Nie chcę dopuścić do siebie przykrej myśli, że do szczęścia wystarczy im konto w banku i otaczający je blichtr, to by podkopało moją wiarę, już nie tylko w kobiety, ale w ogóle w ludzi, w człowieczeństwo.
Kobiety takie nie są, nie mogą być…
To straszna dla mnie wizja..
Ale może to ja nie mam racji?
Może muszą takie być, muszą być twarde i bezwzględne bardziej niż mężczyźni, muszą być dominujące…
Tylko, dlaczego?
Dlaczego pozbywają się przy okazji najpiękniejszych cech związanych z naszą płcią?
„Moja” kobieta, oczywiście doskonale zna swoje miejsce w życiu, ale nie musi, nie chce deptać innych, aby osiągnąć swój cel….
I nie chodzi mi tutaj, aby idealizować kobiety bez kręgosłupa, uległe mimozy, ale takie, które wywierają pozytywny wpływ na otoczenie, na swoich partnerów, jednocześnie ich nie zdominowując.
W towarzystwie takiej kobiety mężczyzna czuje się silny i ważny, a nie osobą bez własnego zdania. W jej obecności chce być lepszy, bardziej uważny, uprzejmy, ma ochotę otoczyć ją opieką.
Ona zasługuje na uznanie i uwagę, bo nie jest głupią gęsią, która wyraża zgodę na wszystko i śmieje się bez powodu. Umie podtrzymać rozmowę, posprzeczać się przytaczając racjonalne argumenty.
Nie zapomina przy tym, ani na chwilę, że jest kobietą, lecz nie wykorzystuje do manipulacji swoich kobiecych atutów.
Ma swoją dumę i zna swoją wartość, jest jednocześnie delikatna i subtelna, ale i stanowcza, kiedy tego wymaga sytuacja.
Złości się i płacze, ma złe dni i rano nie wygląda zawsze pięknie...
Najważniejsze jest jednak to według mnie, że kobieta jest uzupełnieniem mężczyzny, wypełniającym wszystkie luki jego osobowości, aby móc razem z nim stworzyć jedną całość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz