czwartek, 7 lutego 2013

WYŚCIG NA WSTECZNYM BIEGU

Gonić, dogonić za wszelką cenę, nieważne, że oddechu i kasy brakuje. To już nie jest nawet pogoń, ale prawdziwy wyścig formuły jeden, dorosłych, rozumnych osób ścigających się z nastolatkami. I to nie dotyczy jakby się zdawało z pozoru wyłącznie kobiet, ale również i mężczyzn.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego wstydzimy się, że mamy ileś tam lat…, przecież nie można wiecznie mieć 20.

Jeśli chodzi o mnie, to wcale bym nie chciała być 20-latką i wkurza mnie faworyzowanie siusiumajtek bez doświadczenia na przykład w pracy, tylko dlatego , że niedawno porzuciły pampersy.
Łatwo mi przychodzi zrozumieć oglądanie się panów za pięknymi, młodymi kobietami, sama z przyjemnością patrzę na przystojnych, młodych mężczyzn, (na kobiety zresztą też) to jest tak naturalne jak oglądanie innych pięknych i interesujących rzeczy. Pragnę jednak w tym miejscu zauważyć, że takie same odczucia mam w również w stosunku do osób starszych, a nawet w bardzo podeszłym wieku. Moim zdaniem piękno nie jest związane wyłącznie z ilością lat i nie mówię tu o pięknie wewnętrznym, które ma niewątpliwy wpływ na wygląd zewnętrzny.
To, co teraz „wyprawiają ludzie”, aby utrzymać złudzenie nieupływającego czasu prowadzi w wielu przypadkach do obsesji na tym punkcie. Metryki przecież i tak nikt nie zmieni, nawet gdy podda się kilku operacjom plastycznym.
Uważam, że należy w miarę swoich możliwości dbać o wygląd zewnętrzny, ale nie popadać w histerię jeśli zobaczy się w lustrze kilka zmarszczek.
Przysłowiowy już, wyścig szczurów, dopadł ludzi niestety i na tym polu. Czując na plecach ciągły oddech konkurencji, zaczynają bacznie przyglądać się sobie i zauważają, że przestają pasować do obowiązującego wzorca lansowanego przez media, gdzie w każdym momencie bije po oczach młodość. Na pierwszy plan wysuwa się wygląd, najważniejsze jest opakowanie i nieważne, że w wielu wypadkach jest ono po prostu puste.
Od czasu słynnej babci reklamującej Statoil, starsze osoby promują tylko Geriavit lub klej do protez. Czyżby osoby po 40 roku życia nie mieściły się już w żadnej innej grupie docelowej? Są one usuwane z widoku, czasem mam wrażenie, że udaje się, że ich nie ma w ogóle, a tymczasem stanowią większość społeczeństwa.
Dojrzałe osoby, wykształcone, zadbane, inteligentne nie istnieją jako atrakcyjne i godne pożądania w czasopismach, na plakatach czy na ekranach. Odmawia się im nawet prawa do miłości, często słyszy się komentarze typu: „w tym wieku, chyba się im w głowie przywróciło”.
A jakie oburzenie i powszechne potępienie spotyka pary, które ośmielają nie tylko kochać się, ale i być ze sobą mimo znacznej różnicy wieku…. Z góry zakłada się, że tego starszego partnera nie można pokochać, że jest się z nim tylko dla czegoś, choćby dla pieniędzy, no i oczywiście, że takowy związek i tak długo nie potrwa. Dochodzi w niektórych przypadkach do prawdziwej ofensywy otoczenia, aby uzdrowić taki związek, w oczywiście tylko w jeden i słuszny sposób, a więc przez rozdzielenie. Często kończy się to smutno, bo ludzie poddają się nie wytrzymując presji.
A przecież tak naprawdę to właśnie w dojrzałym wieku, zaczyna się najlepszy czas, kiedy to można zrobić coś tylko dla siebie, to, na co miało się ochotę przez całe życie.
Szczęście nie jest tylko przywilejem pięknych i młodych.
Dlaczego więc ludzie dają się „zastraszyć” i wpisać w kanon pochodzący żywcem z plastiku i fotoszopa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz