środa, 30 października 2013

CHODZIĆ PROSTO

Jestem chrześcijanką, a dokładniej mówiąc, katoliczką, przynajmniej za taką się podaję, kiedy mam wypełnić rubrykę wyznanie.
Ale czy tak jest w istocie?
Czasami zastanawiam się jaka to ze mnie jest katoliczka...
Co prawda zostałam ochrzczona, byłam u Pierwszej Komunii Świętej i Bierzmowania, a nawet wzięłam kiedyś ślub kościelny.
No i jeszcze znam podstawowe modlitwy, takie jak Ojcze Nasz, Zdrowaś Mario, czy Wierzę w Boga, pamiętam też 10 Przykazań Bożych i moje ulubione Przykazanie Miłości.
Chodzę w niedziele i święta na mszę świętą, odmawiam (co prawda na leżąco) rano i wieczorem modlitwę.
Niby z tego wymieniania wychodzi, że tego trochę jest, ale...
Jest jedno duże "ale", które niepokojąco zasiali w mojej głowie wyznawcy Jehowy.
Co do nich, potraktowałam ich uprzejmie kiedy zapukali do mojego domu; nie zatrzasnęłam im  przed nosem drzwi, ani ich nie oplułam jak to robią niektórzy.

wtorek, 29 października 2013

KROK LISTOPADOWY

Mimo, że słońce za oknem oszukuje na potęgę, wmawiając mi, że to jeszcze lato, gdzieś w środku, rośnie we mnie świadomość jesieni.

I to zarówno w sensie pory roku, jak i pory życia.
Choć czuję się czasami (kiedy nie patrzę w lustro) jakbym miała lat 20, to data na kawałku plastiku w portfelu sprowadza mnie na dół. Może to jeszcze nie jest podziemie, ale coś na kształt parteru na pewno.
Byłam w ostatnią sobotę na cmentarzu, aby uporządkować groby mojego pradziadka, babci i ojca. Przy samym wejściu, powitał mnie ogromny bilbord z napisem - "Miejsce na spokojne zamieszkanie'. W pierwszej chwili pomyślałam sobie, że ktoś, kto go tam umieścił musiał mieć niezwykłe poczucie humoru, ale potem przyszły inne z tym skojarzone refleksje, jak to zwykle u mnie, daleko odbiegające od początkowego zamyślenia.

poniedziałek, 28 października 2013

PUSTOGŁOWIE DLA ROBAKA

Dzisiaj moja głowa jest pusta, mimo, że udaje pełną - pewnie to tylko kora mózgowa.

Chociaż..., czytałam, że i ona może zanikać, nie przerywając jednocześnie naszego trwania na tym padole.
Usiłuję więc wydusić z siebie jakąś ukrytą w ostatnim zwoju mózgowym myśl,  ale kiepsko mi to idzie.
Czyżby to zatwardzenie, lub bardziej mądrze rzecz ujmując - obstrukcja?
Mimo wszystko staram się nie poddawać i siedzę dalej uparcie na mej "muszli", licząc naiwnie na to, że w końcu coś do niej wpadnie.

wtorek, 22 października 2013

ZAUFANIE W RODZINIE

Ostatnio pisałam o sytuacjach, które moim zdaniem sprzyjają zjawisku pedofilii, a dokładniej mówiąc zwyrodnialcom, którzy umiejętnie je wykorzystują, krzywdząc najsłabszych, dzieci.
Jedną z przyczyn, które wystawiają jako łatwy łup, dzieci, według mnie jest brak zaufania; zaufania dzieci, rodzicom. Skrzywdzone dzieci, trwają w osamotnieniu ze swoim cierpieniem, nie mówiąc o nim nikomu… Stąd, moje zamyślenie nad zaufaniem w rodzinie w ogóle.
Jakże trudno jest żyć, kiedy nie można nikomu w pełni, bezgranicznie i bez obaw zaufać, nawet najbliższym.

poniedziałek, 21 października 2013

KTO JEST WINNY PEDOFILII?

W Polsce tak już jest,  że jak media przypuszczą na kogoś atak, zwłaszcza jeśli jest to nośny temat, mogący wpłynąć na słupki oglądalności, czy czytelnictwa, to nie ma zmiłuj się, ani uczciwej polemiki; jest tylko jednostronny osąd.
Ale, to moje zdanie.
Kolejny już dzień trwa atak na arcybiskupa Michalika.
Nie wiem, czy arcybiskup sam pisze swoje publiczne wystąpienia, czy robi to za niego ktoś inny, ale faktycznie, sformułowania jakie potem wygłasza, delikatnie rzecz ujmując, są wysoce niefortunne i dają pole do różnych interpretacji, które zamiast skupiać się na istocie problemu, prowadzą do ataku na Kościół.

niedziela, 20 października 2013

DOBRZE JEST ZJEŚĆ HAMBURGERA

Ten tytuł, to nie jest reklama dla fast-food`u, bo to od razu może wydawać się karkołomnym zestawieniem słów; : ”dobrze zjeść” i McDonald, ale postaram się wytłumaczyć za chwilę o co mi w tym zestawieniu chodzi.
Trwając nadal w fazie kuchenno – garnkowej, zaczęłam snuć refleksje o różnicy między jedzeniem, a jedzeniem.
Większość ludzi, którzy często odwiedzają fast-food`owe restauracje twierdzi w ramach alibi, że mogą tam jeść bez obaw, że dostaną coś nieświeżego. 

sobota, 19 października 2013

MANY, MANY, MANY...

Tyle się mówi o pieniądzach i to w różny sposób, czasem w dobry, a czasem w zły, ale nikt już chyba nie twierdzi, że bez nich żyć się da.

Pieniądze szczęścia nie dają… 
Ten kto to powiedział, moim zdaniem je miał, był czas że i ja  mogłam się pod tymi słowami podpisać.
Teraz kiedy ich nie mam i to w dosłownym znaczeniu, patrzę na nie inaczej, nawet jeśli w ogóle zdarzy mi się je oglądać.
Pieniądze to wolność…, poczucie niezależności…, i nawet nie chodzi tu o wielką kasę…

piątek, 18 października 2013

SŁODKIE TURLANIE

Jak tak dalej pójdzie, to przestanę chodzić!
Nie będę chodzić, tylko będę toczyć się jak kuleczka!
Hm…, a może jednak jak kula?
Bo przecież malutka to ja nie jestem…
A wszystko przez to, że tej jesieni, każdy dzień bez słodkości, to dla mnie dzień stracony.


Dzisiaj słodkiego szaleństwa był ciąg dalszy; upiekłam dyniowy placek z jabłkami i cynamonowe drożdżówki.
Dom rozbuchał się znowu zapachami; cynamonu, jabłek i świeżego masła.



Właśnie przed chwilą skończyłam się obżerać ciepłymi drożdżowymi ślimaczkami, które popijałam z lubością chłodnym mlekiem i w ramach spalania kalorii zabrałam się za pisanie bloga.

Niebo mam nadal w gębie, a wyrzuty sumienia w głowie; sytuacja – constans.

wtorek, 15 października 2013

KOBIETA JEDNEGO MĘŻCZYZNY

Nie po raz pierwszy stwierdzam, że uczucia to skomplikowana sprawa.
Nie tylko skomplikowana, ale i czasem niepojęta…, przynajmniej dla mnie.
Są ludzie, którzy kochają tylko raz...
Czy jest to właśnie, ta prawdziwa, nie patrząca swego, biblijna miłość?
Jeśli dopadnie kogoś to "prawdziwe", a nie tylko afektowane uczucie, czy zauroczenie, to potrafi ono czasami tak nim zawładnąć, że traci nad nim kontrolę; po prostu nie potrafi przestać kochać…
Kochać wbrew wszystkiemu…, wbrew logice i wbrew oczywistym faktom…

niedziela, 13 października 2013

STAWIAM NA ORZEŹWIENIE

Jestem ostatnio monotematyczna, ale taką już mam przypadłość, że wchodzę po całości w pewne fazy, a teraz przeżywam właśnie fazę kuchenno – garnkową.
Sama nie wiem skąd  mi się to wzięło; bo nigdy nie byłam pasjonatką mieszania i przyprawiania,
Może to przyszło z wiekiem i z przyrostem sadełka w wiadomych i jakże kochanych miejscach?
Dzisiaj po wylizaniu do czysta miski, zamieszczę przepis tego, czego już tam niestety nie ma.
Była tam co prawda sałatka z owocami, ale zapewniam, że o wybornym, wytrawnym, a przede wszystkim odświeżającym smaku.
Moim zdaniem pasuje ona znakomicie jako przystawka do konkretów, jak również sama po „wielkim żarciu”, z kieliszkiem schłodzonego, dobrego wina.

WYTRAWNA SAŁATKA OWOCOWA

sobota, 12 października 2013

ZAPACH DOMU

Każdy dom ma swój zapach…
Mam takie zboczenie, polegające na tym, że zanim czemuś się przyjrzę dokładniej, lubię poznać jego zapach.
Dotyczy to nie tylko jedzenia, ale prawie wszystkiego; ludzi, zwierząt, miejsc, czy wnętrz…
Czasami odbieramy zapachy zupełnie nieświadomie, nie zdając sobie sprawy z tego jaki one mają wpływ na postrzeganie otoczenia w ogóle.
Zapach jaki poczujemy wchodząc do czyjegoś domu, już na samym początku rzuca nam przez nos, stos informacji o ludziach, którzy w nim mieszkają.
Warto jest więc zaciągnąć go do pracy przekraczając czyjś próg.
Spróbujcie, to ciekawe doświadczenie…

sobota, 5 października 2013

JESIENNA HARMONIA


Bywają takie dni, kiedy mam po prostu potrzebę zamknięcia za sobą drzwi, znalezienia się gdzieś poza czterema ścianami mojego mieszkania, żeby choć na chwilę poczuć na twarzy łagodny podmuch wiatru, ciepły pocałunek słońca…
Są to takie dni, w których pozostanie w zamkniętym pomieszczeniu, choćby jeszcze przez chwilę, grozi mi atakiem klaustrofobii.
Kliknięcie opadającej zapadki w zamku jest wtedy dla mnie sygnałem, że mogę zacząć oddychać wreszcie inaczej, z ulgą…

piątek, 4 października 2013

KUCHENNE FILOZOFIE

Mieszanie w miskach i garnkach…
Hm…, może to dla wielu zajęcie mało odkrywcze i prozaiczne, a dla mnie, wręcz odwrotnie.

Zauważyłam, że właśnie w kuchni, przy ucieraniu ciast, doprawianiu potraw i próbowaniu smakowitych rożności, mózg mi się nadspodziewanie ożywia.
Zupełnie jak jakiś osobny twór, którego muszę najpierw nakarmić, aby dał głos.
Zagniatając dzisiaj ciasto na chleb, a potem na bułeczki, dokonałam kolejnego z moich „wiekopomnych odkryć”, z rodzaju – złota myśl domowego menagera, (żeby nie zabrzmiało mało trendy – gospodyni domowej).


Niektóre rzeczy można zmienić. Inne, są stałą częścią człowieka; jak linie papilarne, czy kolor oczu. Jednak przy odrobinie dobrej woli można je na krótką chwilę okiełznać, stłumić, lub zakamuflować.
Zresztą jak zwał, tak zwał, ale na moment każdy przecież potrafi zacisnąć zęby i zawziąć się na czasową zmianę. 

REKOMPESUJĄCE BUŁECZKI OWSIANE

Jakoś w tym roku trudno mi się zaaklimatyzować w jesieni. 
Może ta jesień jest inna niż wszystkie, albo ja już nie taka?
Cóż…, świat się zmienia, klimat się zmienia, a co dopiero człowiek?
Co prawda, są jeszcze pewne elementy, które tkwią we mnie jak aksjomaty; oczywiste i niezmienne, i choćbym nawet chciała je wykorzenić , nie potrafię, a może i nie chcę?
W zasadzie dobrze mieć przecież coś stałego; nawet, jeśli są to wady.
Jedną z moich wad jest łakomstwo niestety, bo nie jest to tylko delektowanie się jedzeniem, ale czasami (aż wstyd się przyznać) obżeranie się.