poniedziałek, 9 grudnia 2013

TWÓJ RUCH PALIKOTA BOI SIĘ ŚWIĘCONEJ WODY?

Zastanawiam się jakimi ludźmi są Ci, którzy wstąpili do partii pod wodzą Janusza Palikota, partii, która z Ruchu Palikota przemianowała się ostatnio na Twój Ruch.

Taki mały kamuflaż marketingowy, który miał sugerować, że wraz ze zmianą nazwy, partia zmieni również swoje oblicze. 
Zwyczajne mydlenie oczu opinii publicznej, mające wygładzić jej kontrowersyjny i happeningowy wizerunek, który przylgnął do niej za sprawą samego założyciela.
Ludzie jednak nie są tacy naiwni jakby się Palikotowi wydawało i rozpoznają doskonale wilka, nawet jak ten zarzuci na swój bury grzbiet, białą skórę owieczki, bo spod tej skóry, nie słychać jakoś nagle delikatnego pobekiwania, ale to samo warczenie co wprzódy.

niedziela, 8 grudnia 2013

ZAGŁUSZYĆ CISZĘ

Samotność boli przez cały czas...; we wtorki i w piątki, tak samo boli jak w środy i czwartki.
Jednak niedzielna cisza jest inna, czasami potrafi ogarnąć z taką mocą, że aż brakuje tchu...

Czuje się wtedy tęsknotę za kimś..., za kimkolwiek..., z kim można by porozmawiać o minionym tygodniu i zrobić plany na następny....
Tęsknotę za życzeniami dobrego dnia od bliskich i tęsknotę za problemem, co im podać na obiad...
Takie zwyczajne chcenie wspólnego zastanawiania się, choćby tylko nad tym, jak spędzić kolejne wakacje...


Nadspodziewanie, właśnie takiej niedzieli nachodzi ochota na takie prozaiczne czynności jak gotowanie dla chmary ludzi, ochota na zrobienie prania lub zmianę pościeli.
A wszystko po to, żeby mieć okazję do ponarzekania na bałagan pokojach...

piątek, 6 grudnia 2013

CHICHOT LOSU

Ależ mi trudno zacząć...
Wymazałam już kilka zdań, które miały stanowić początek tej notki. 
Tak już mam po dłuższej abstynencji od bloga, że nie potrafię się na tyle skupić, by zapisać to co w głowie, co nie znaczy, że zupełnie przestałam myśleć, tak źle jeszcze ze mną nie jest.

Trochę mi zeszło w bez-pisaniu, jakby nie było, minęły już trzy tygodnie.
Teraz sobie siedzę przed monitorem, w tle brzmi Haydn, a za oknem szaleje ogon orkanu Ksawery. 
Otula mnie zapach pomarańczy i kawy, a na krześle obok, mruczy zadowolony po opędzlowaniu pełnej miski Neon.
Sielsko...

niedziela, 17 listopada 2013

CIAŁO MISS I PILOT TV

Jestem jedyną właścicielką telewizyjnego pilota, mam więc ten luz, że nie muszę z nikim się nim dzielić i wykorzystuję ten fakt ponad miarę i potrzeby.

Łapię się często na tym, że po prostu przeskakuję bezmyślnie z kanału na kanał. Czasami zdarza się jednak, że coś przykuje moją uwagę o dziwo na dłużej.
Wczoraj wieczorem, a w zasadzie późno w nocy, zatrzymała moją pilotową gimnastykę zachęcająca reklama, można by nawet powiedzieć; oferta nie do odrzucenia, szczególnie w mojej sytuacji; podupadającej na wszystkich frontach urody.

poniedziałek, 11 listopada 2013

RODZINNY PATCHWORK

Od jakiegoś czasu odczuwam wewnętrzny spokój, coś na podobieństwo pogody ducha.
W zasadzie trudno mi opisać ten stan, ale jest on zdecydowanie pozytywny.
Jest to jak patrzenie na innych ludzi uśmiechniętymi oczami...
Bez ekscytacji i napięć, spokojnie i z akceptacją ich poczynań.
Myślę, że osiągnęłam stan zgody, zgody ze sobą i światem. Tak nazwałam ten stan na własny użytek słowny.
Bazując na nim, nie wykonując żadnych gwałtownych ruchów, staram się z rozsypanych skrawków mojego rodzinnego życia, zszyć możliwy do zaakceptowania patchwork.

JA POLKA

Co bym nie mówiła o moim stosunku do sytuacji w kraju, o moim postrzeganiu obecnie rządzących, nie ma to wpływu na moje poczucie tożsamości.



 Jestem Polką, nie tylko dlatego, że tak mam wpisane w niektórych dokumentach; ale chyba po prostu mam to wpisane w genach, albo w jakimś innym tajemniczym, wewnętrznym kodzie i tak też o sobie myślę i mówię.





Powoli zmierza do końca dzisiejszy poniedziałek. Od kilkunastu lat 11 listopada to święto państwowe; Dzień Niepodległości...
W całym kraju odbywały się  różne podniosłe uroczystości, z marszami różnych opcji politycznych, manifestujących swój jedyny, słuszny patriotyzm i miłość do ojczyzny włącznie.
Mnie to jednak nie za bardzo interesowało i pewnie powinnam się z tego powodu wstydzić, ale jakoś nie...

sobota, 2 listopada 2013

DLA DUSZY

Dzisiaj Dzień Zaduszny i tak mi się z nim skojarzyło pewne zdanie, które pewnie gdzieś, kiedyś usłyszałam, bo to nie jest jedna z moich wydumanych mądrości. Nie powtórzę dokładnie, ale sens jego jest taki;



Więcej dla zmarłych możemy zrobić stawiając w ich intencji znicz, niż budując im marmurowe pomniki.




Co prawda pojechałam wcześnie uporządkować groby moich bliskich i zapalić znicze, ale  było mi w tym roku przykro, że nie będę mogła się pomodlić nad ich grobami 1 listopada.
Mieszkam teraz daleko od Poznania i nie dysponuję samochodem, a wyprawa pociągiem, a potem autobusem, to wieczność, no i nie ukrywam, że dodatkowe koszty, a to, co by tu nie mówić, kolejny wyłom w moim mocno nadszarpniętym budżecie.
Widocznie jednak "chciano" mnie tam znowu zobaczyć i "góra" umożliwiła mi niespodziewanie ten wyjazd.

środa, 30 października 2013

CHODZIĆ PROSTO

Jestem chrześcijanką, a dokładniej mówiąc, katoliczką, przynajmniej za taką się podaję, kiedy mam wypełnić rubrykę wyznanie.
Ale czy tak jest w istocie?
Czasami zastanawiam się jaka to ze mnie jest katoliczka...
Co prawda zostałam ochrzczona, byłam u Pierwszej Komunii Świętej i Bierzmowania, a nawet wzięłam kiedyś ślub kościelny.
No i jeszcze znam podstawowe modlitwy, takie jak Ojcze Nasz, Zdrowaś Mario, czy Wierzę w Boga, pamiętam też 10 Przykazań Bożych i moje ulubione Przykazanie Miłości.
Chodzę w niedziele i święta na mszę świętą, odmawiam (co prawda na leżąco) rano i wieczorem modlitwę.
Niby z tego wymieniania wychodzi, że tego trochę jest, ale...
Jest jedno duże "ale", które niepokojąco zasiali w mojej głowie wyznawcy Jehowy.
Co do nich, potraktowałam ich uprzejmie kiedy zapukali do mojego domu; nie zatrzasnęłam im  przed nosem drzwi, ani ich nie oplułam jak to robią niektórzy.

wtorek, 29 października 2013

KROK LISTOPADOWY

Mimo, że słońce za oknem oszukuje na potęgę, wmawiając mi, że to jeszcze lato, gdzieś w środku, rośnie we mnie świadomość jesieni.

I to zarówno w sensie pory roku, jak i pory życia.
Choć czuję się czasami (kiedy nie patrzę w lustro) jakbym miała lat 20, to data na kawałku plastiku w portfelu sprowadza mnie na dół. Może to jeszcze nie jest podziemie, ale coś na kształt parteru na pewno.
Byłam w ostatnią sobotę na cmentarzu, aby uporządkować groby mojego pradziadka, babci i ojca. Przy samym wejściu, powitał mnie ogromny bilbord z napisem - "Miejsce na spokojne zamieszkanie'. W pierwszej chwili pomyślałam sobie, że ktoś, kto go tam umieścił musiał mieć niezwykłe poczucie humoru, ale potem przyszły inne z tym skojarzone refleksje, jak to zwykle u mnie, daleko odbiegające od początkowego zamyślenia.

poniedziałek, 28 października 2013

PUSTOGŁOWIE DLA ROBAKA

Dzisiaj moja głowa jest pusta, mimo, że udaje pełną - pewnie to tylko kora mózgowa.

Chociaż..., czytałam, że i ona może zanikać, nie przerywając jednocześnie naszego trwania na tym padole.
Usiłuję więc wydusić z siebie jakąś ukrytą w ostatnim zwoju mózgowym myśl,  ale kiepsko mi to idzie.
Czyżby to zatwardzenie, lub bardziej mądrze rzecz ujmując - obstrukcja?
Mimo wszystko staram się nie poddawać i siedzę dalej uparcie na mej "muszli", licząc naiwnie na to, że w końcu coś do niej wpadnie.

wtorek, 22 października 2013

ZAUFANIE W RODZINIE

Ostatnio pisałam o sytuacjach, które moim zdaniem sprzyjają zjawisku pedofilii, a dokładniej mówiąc zwyrodnialcom, którzy umiejętnie je wykorzystują, krzywdząc najsłabszych, dzieci.
Jedną z przyczyn, które wystawiają jako łatwy łup, dzieci, według mnie jest brak zaufania; zaufania dzieci, rodzicom. Skrzywdzone dzieci, trwają w osamotnieniu ze swoim cierpieniem, nie mówiąc o nim nikomu… Stąd, moje zamyślenie nad zaufaniem w rodzinie w ogóle.
Jakże trudno jest żyć, kiedy nie można nikomu w pełni, bezgranicznie i bez obaw zaufać, nawet najbliższym.

poniedziałek, 21 października 2013

KTO JEST WINNY PEDOFILII?

W Polsce tak już jest,  że jak media przypuszczą na kogoś atak, zwłaszcza jeśli jest to nośny temat, mogący wpłynąć na słupki oglądalności, czy czytelnictwa, to nie ma zmiłuj się, ani uczciwej polemiki; jest tylko jednostronny osąd.
Ale, to moje zdanie.
Kolejny już dzień trwa atak na arcybiskupa Michalika.
Nie wiem, czy arcybiskup sam pisze swoje publiczne wystąpienia, czy robi to za niego ktoś inny, ale faktycznie, sformułowania jakie potem wygłasza, delikatnie rzecz ujmując, są wysoce niefortunne i dają pole do różnych interpretacji, które zamiast skupiać się na istocie problemu, prowadzą do ataku na Kościół.

niedziela, 20 października 2013

DOBRZE JEST ZJEŚĆ HAMBURGERA

Ten tytuł, to nie jest reklama dla fast-food`u, bo to od razu może wydawać się karkołomnym zestawieniem słów; : ”dobrze zjeść” i McDonald, ale postaram się wytłumaczyć za chwilę o co mi w tym zestawieniu chodzi.
Trwając nadal w fazie kuchenno – garnkowej, zaczęłam snuć refleksje o różnicy między jedzeniem, a jedzeniem.
Większość ludzi, którzy często odwiedzają fast-food`owe restauracje twierdzi w ramach alibi, że mogą tam jeść bez obaw, że dostaną coś nieświeżego. 

sobota, 19 października 2013

MANY, MANY, MANY...

Tyle się mówi o pieniądzach i to w różny sposób, czasem w dobry, a czasem w zły, ale nikt już chyba nie twierdzi, że bez nich żyć się da.

Pieniądze szczęścia nie dają… 
Ten kto to powiedział, moim zdaniem je miał, był czas że i ja  mogłam się pod tymi słowami podpisać.
Teraz kiedy ich nie mam i to w dosłownym znaczeniu, patrzę na nie inaczej, nawet jeśli w ogóle zdarzy mi się je oglądać.
Pieniądze to wolność…, poczucie niezależności…, i nawet nie chodzi tu o wielką kasę…

piątek, 18 października 2013

SŁODKIE TURLANIE

Jak tak dalej pójdzie, to przestanę chodzić!
Nie będę chodzić, tylko będę toczyć się jak kuleczka!
Hm…, a może jednak jak kula?
Bo przecież malutka to ja nie jestem…
A wszystko przez to, że tej jesieni, każdy dzień bez słodkości, to dla mnie dzień stracony.


Dzisiaj słodkiego szaleństwa był ciąg dalszy; upiekłam dyniowy placek z jabłkami i cynamonowe drożdżówki.
Dom rozbuchał się znowu zapachami; cynamonu, jabłek i świeżego masła.



Właśnie przed chwilą skończyłam się obżerać ciepłymi drożdżowymi ślimaczkami, które popijałam z lubością chłodnym mlekiem i w ramach spalania kalorii zabrałam się za pisanie bloga.

Niebo mam nadal w gębie, a wyrzuty sumienia w głowie; sytuacja – constans.

wtorek, 15 października 2013

KOBIETA JEDNEGO MĘŻCZYZNY

Nie po raz pierwszy stwierdzam, że uczucia to skomplikowana sprawa.
Nie tylko skomplikowana, ale i czasem niepojęta…, przynajmniej dla mnie.
Są ludzie, którzy kochają tylko raz...
Czy jest to właśnie, ta prawdziwa, nie patrząca swego, biblijna miłość?
Jeśli dopadnie kogoś to "prawdziwe", a nie tylko afektowane uczucie, czy zauroczenie, to potrafi ono czasami tak nim zawładnąć, że traci nad nim kontrolę; po prostu nie potrafi przestać kochać…
Kochać wbrew wszystkiemu…, wbrew logice i wbrew oczywistym faktom…

niedziela, 13 października 2013

STAWIAM NA ORZEŹWIENIE

Jestem ostatnio monotematyczna, ale taką już mam przypadłość, że wchodzę po całości w pewne fazy, a teraz przeżywam właśnie fazę kuchenno – garnkową.
Sama nie wiem skąd  mi się to wzięło; bo nigdy nie byłam pasjonatką mieszania i przyprawiania,
Może to przyszło z wiekiem i z przyrostem sadełka w wiadomych i jakże kochanych miejscach?
Dzisiaj po wylizaniu do czysta miski, zamieszczę przepis tego, czego już tam niestety nie ma.
Była tam co prawda sałatka z owocami, ale zapewniam, że o wybornym, wytrawnym, a przede wszystkim odświeżającym smaku.
Moim zdaniem pasuje ona znakomicie jako przystawka do konkretów, jak również sama po „wielkim żarciu”, z kieliszkiem schłodzonego, dobrego wina.

WYTRAWNA SAŁATKA OWOCOWA

sobota, 12 października 2013

ZAPACH DOMU

Każdy dom ma swój zapach…
Mam takie zboczenie, polegające na tym, że zanim czemuś się przyjrzę dokładniej, lubię poznać jego zapach.
Dotyczy to nie tylko jedzenia, ale prawie wszystkiego; ludzi, zwierząt, miejsc, czy wnętrz…
Czasami odbieramy zapachy zupełnie nieświadomie, nie zdając sobie sprawy z tego jaki one mają wpływ na postrzeganie otoczenia w ogóle.
Zapach jaki poczujemy wchodząc do czyjegoś domu, już na samym początku rzuca nam przez nos, stos informacji o ludziach, którzy w nim mieszkają.
Warto jest więc zaciągnąć go do pracy przekraczając czyjś próg.
Spróbujcie, to ciekawe doświadczenie…

sobota, 5 października 2013

JESIENNA HARMONIA


Bywają takie dni, kiedy mam po prostu potrzebę zamknięcia za sobą drzwi, znalezienia się gdzieś poza czterema ścianami mojego mieszkania, żeby choć na chwilę poczuć na twarzy łagodny podmuch wiatru, ciepły pocałunek słońca…
Są to takie dni, w których pozostanie w zamkniętym pomieszczeniu, choćby jeszcze przez chwilę, grozi mi atakiem klaustrofobii.
Kliknięcie opadającej zapadki w zamku jest wtedy dla mnie sygnałem, że mogę zacząć oddychać wreszcie inaczej, z ulgą…

piątek, 4 października 2013

KUCHENNE FILOZOFIE

Mieszanie w miskach i garnkach…
Hm…, może to dla wielu zajęcie mało odkrywcze i prozaiczne, a dla mnie, wręcz odwrotnie.

Zauważyłam, że właśnie w kuchni, przy ucieraniu ciast, doprawianiu potraw i próbowaniu smakowitych rożności, mózg mi się nadspodziewanie ożywia.
Zupełnie jak jakiś osobny twór, którego muszę najpierw nakarmić, aby dał głos.
Zagniatając dzisiaj ciasto na chleb, a potem na bułeczki, dokonałam kolejnego z moich „wiekopomnych odkryć”, z rodzaju – złota myśl domowego menagera, (żeby nie zabrzmiało mało trendy – gospodyni domowej).


Niektóre rzeczy można zmienić. Inne, są stałą częścią człowieka; jak linie papilarne, czy kolor oczu. Jednak przy odrobinie dobrej woli można je na krótką chwilę okiełznać, stłumić, lub zakamuflować.
Zresztą jak zwał, tak zwał, ale na moment każdy przecież potrafi zacisnąć zęby i zawziąć się na czasową zmianę. 

REKOMPESUJĄCE BUŁECZKI OWSIANE

Jakoś w tym roku trudno mi się zaaklimatyzować w jesieni. 
Może ta jesień jest inna niż wszystkie, albo ja już nie taka?
Cóż…, świat się zmienia, klimat się zmienia, a co dopiero człowiek?
Co prawda, są jeszcze pewne elementy, które tkwią we mnie jak aksjomaty; oczywiste i niezmienne, i choćbym nawet chciała je wykorzenić , nie potrafię, a może i nie chcę?
W zasadzie dobrze mieć przecież coś stałego; nawet, jeśli są to wady.
Jedną z moich wad jest łakomstwo niestety, bo nie jest to tylko delektowanie się jedzeniem, ale czasami (aż wstyd się przyznać) obżeranie się.

wtorek, 24 września 2013

NIE MA MOCNYCH

Założę się, że nie ma takich mocnych, którzy oparliby się mojemu drożdżowemu plackowi ze śliwkami. 
Nie dosyć, że smakuje niebiańsko, to jeszcze można go zrobić ot tak, mimochodem, w trakcie miotania się pośród domowych zajęć.
A zapach?
Zapach jest po prostu bezcenny...

wtorek, 10 września 2013

piątek, 30 sierpnia 2013

PIEROŻKI RUSKIE - ANI WĘDROWNICZKI

Lato jakby jeszcze jest, chociaż ewidentnie czuje się już jesień. ale pewne jest jedno, apetyty obudziły  się we mnie jesienno-zimowe.
A może nigdy nie zasnęły?
Bo tak Bogiem a prawdą, na pierogi to zawsze mam ochotę, a zwłaszcza na ruskie ze skwareczkami, takie kalorycznie podpieczone w zakazanym tłuszczu.
 
Najchętniej wpatruję się w nocne niebo, ale życie pogania mnie batem i oczu w kuchni zakazuje mi zamykać.
W sumie to nawet nie jest aż tak źle jakby się mogło wydawać; nikt z głodu przy mnie nie umarł, a wielu nawet smakowało to co upichciłam.
Pierogi lepię od lat, z upodobaniem, pasją i do upadłego; bo jak już zacznę, to idę na całość - nie tylko na jakość, ale i na ilość.

KOBIETA NA OPAK

"Gdy ją boli, to tak naprawdę nie boli. 
Gdy jej się chce, to tak naprawdę jej się nie chce, a gdy nie chce, to właśnie chce.
Gdy płacze, to histeryzuje i jest niewdzięczna.
Gdy się na coś nie zgadza, to jest wredna i cyniczna.
Gdy się cieszy, to się wygłupia albo jest pijana.
Gdy chce ładnie wyglądać, to się mizdrzy, a gdy kimś się zainteresuje, to się puszcza.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

MYŚLI CHABREM MALOWANE


Na ogół jestem osobą niezbyt gadatliwą, nie odczuwam potrzeby nieustannego mówienia, jak niektórzy ludzie.
O wiele częściej zdarza mi się prowadzić monolog wewnętrzny, niż  długie Polaków rozmowy. 
To wewnętrzne gadulstwo, zdarza mi się  nawet wówczas jak jestem z kimś, szczególnie gdy ten ktoś, mnie nie ciekawi, albo mówiąc brutalnie nudzi. 
Patrzę wtedy na niego, starając się sprawiać wrażenie, że go słucham ze zrozumieniem, ale tak naprawdę, myślami jestem w innym kosmosie.



Bywa oczywiście i tak, że odczuwam nieodpartą potrzebę czysto ludzkiego werbalnego kontaktu, a nawet zwierzenia się komuś, bo ileż można gromadzić w sobie myśli chcianych i niechcianych.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

TAKA SŁABOŚĆ

Żyję ostatnio oszczędnościowo i wielu rzeczy sobie odmawiam, ale mam pewien nałóg, którego nie mogę w sobie zwalczyć.
A może i nawet nie chcę?
W końcu mam tak mało przyjemności, więc niby dlaczego miałabym i tego się pozbawiać?

Po prostu nie mam siły i nie potrafię przejść obojętnie, obok sklepu z piękną, damską bielizną.
Niektórzy dostają amoku widząc na wystawie parę butów, a ja nie mogę się oprzeć połyskliwej, chłodnej tkaninie.
Dzisiaj wypatrzyłam cudowną, bladoróżową koszulkę nocną i wpadłam.

sobota, 17 sierpnia 2013

PODPATRYWANIE ZA KARĘ

Co prawda udaje mi się czasami myśleć logicznie i racjonalnie, ale nie zawsze...


Mimo to, jak tylko potrafię, staram się, aby ułatwić sobie życie i aby zrekompensować sobie rzeczy, które mi brakują na co dzień.
A najbardziej ostatnio brakuje mi samochodu i windy, więc nie jest mi łatwo...
Ot zachcianki...




Mogę o sobie powiedzieć, że jestem osobą wytrzymałą, ale niestety niezbyt silną fizycznie, szczególnie  jeśli chodzi o noszenie czegoś ciężkiego. Zawsze miałam słabe ręce i tak mi już zostało.
W związku z tym, że egzystuję jako Zosia Samosia, muszę więc sobie i z tym radzić.

piątek, 16 sierpnia 2013

CO TO JEST?

Są na świecie ludzie, którzy nie mają zasobnego konta w baku, a mimo to są bogaci.
Są bogaci, bo mają coś co sprawia, że najskromniejszy dom jest pełen ciepła i przytulności.
Wraz z nimi wkracza wszędzie słoneczna pogoda, stałość i poczucie bezpieczeństwa, coś co sprawia, że smutki i zgryzoty tracą na znaczeniu, wydają się mniejsze i do pokonania.
Co to jest?
Dlaczego nie każdy to ma?

czwartek, 15 sierpnia 2013

KROK W TYŁ?

Bywają dni, takie jak  wczorajszy, w których bardziej niż zazwyczaj, mam uczucie, że jestem nieobecna, że mnie po prostu nie ma.
Zdaję sobie sprawę z tego, że tak być nie powinno i bardzo mnie to dręczy.
Wrażenie, że stoję obok i jestem tylko obserwatorem, nie biorąc aktywnego udziału w rzeczywistości, do której właściwie nie należę, jest dość dziwne, nawet dla mnie samej.
Zawsze byłam postrzegana jako osoba intensywnie uczestnicząca w życiu, znana z tego, że wnoszę ze sobą pewną energię...


Jednak od jakiegoś czasu zauważam,  że coś się zmieniło, ja się zmieniłam...
Jakby z zaistniałą sytuacją, pozbawiono mnie również sił witalnych.
Mówiąc prawdę, aż do dzisiaj nie potrafiłam tego dokładnie wyrazić słowami.
Jest to coś nieokreślonego, coś co mnie wypełniło, zabiło we mnie chęć i radość życia, co wtrąciło mnie w osamotnienie.
Nagle znalazłam się w innym kosmosie niż ludzie wokół mnie...

wtorek, 13 sierpnia 2013

BY ŻYĆ

Mieszkam w miejscu, w którym na pierwszy rzut oka, przybyszowi z zewnątrz może wydawać się, że nic się nie dzieje. Można by powiedzieć, że życie toczy się tutaj spokojnym rytmem i dość leniwie.

Okazuje się, że i tutaj, pod tą pozorną sennością, tak samo jak gdzie indziej, los ludzi nie oszczędza.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

NAPISZ DO MNIE



W sobotni wieczór, obejrzałam w telewizji po raz kolejny, film z Meg Ryan, „Masz wiadomość”. 
(Żeby nie było, występuje też tam, Tom Hanks)
To jeden z tych lekkich filmów, które oglądam z przyjemnością ponownie, zresztą i tak nie miałam wielkiego wyboru, z tego, co mi oferowała kablówka.
Chociaż zawsze mogłam zrobić kicanie po reklamach, bo tych ci zawsze dostatek, a są nieraz zadziwiające. Niektóre są tak absurdalne, że nie można ich nie pokochać.

niedziela, 11 sierpnia 2013

AUUUU!!!!!

Telefony, telefony...
Dzwonią, alarmują, przeszkadzają, i to w najbardziej nieodpowiednich momentach, ale chyba już nie umiemy bez nich żyć.
To straszne, ale technika, jej ciągły i w zasadzie dość porażający postęp, tak nas uzależniły od siebie, że są nam potrzebne do życia, jak nie przymierzając mnie, poranna kawa.
Niby teoretycznie, mogłabym bez niej się obyć, ale jeśli jej nie wypiję, czegoś mi brakuje, no i co tu dużo gadać, tesknię za jej zapachem i smakiem, mimo, że zdaję sobie sprawę, że nie jest najzdrowsza.
Telefon komórkowy to nie kawa, ale...

czwartek, 8 sierpnia 2013

MAŁŻEŃSKI WOLONTARIAT


Zadziwia mnie jak schematycznie płynie życie, a dokładniej, życie par z wieloletnim stażem.
Może to prawidłowość, albo jakaś nieuchronna funkcja czasu?

Zaczynają, jako młodzi, zakochani ludzie, potem zawierają ślub, zostają rodzicami, by po kilkunastu latach, stać się na powrót obcymi sobie na dobrą sprawę osobami.
Oczywiście, jeśli trzymają się zasad i są wierni złożonej sobie nawzajem przysiędze, są ze sobą nadal, ale bywa również, że trzyma ich razem tylko siła przyzwyczajenia.
Praktycznie żyją obok siebie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

czwartek, 25 lipca 2013

STRZEC SIĘ DOBREGO CZŁOWIEKA


Jeśli było się w życiu z kimś, kto nie sprawił nam ani jednego rozczarowania, to w końcu jego obraz w naszym sercu, staje się tak doskonały, że zabija w człowieku każde uczucie, którym moglibyśmy obdarzyć kogoś innego.

piątek, 19 lipca 2013

NIE BYĆ SAMOTNĄ W SAMOTNOŚCI

Dzisiaj, pewna osoba, mam nadzieję, że życzliwa w stosunku do mnie, stwierdziła - Chyba za bardzo się obwiniasz...
Nie wiem czy za bardzo, czy nie, ale chyba coś w tym jest, bo mam ostatnio, jakąś dziwną tendencję do samobiczowania się...
W sumie, tak do końca, nie wiem dlaczego tak jest...

Może dlatego, że zaczęłam postrzegać moje bycie, jako życiową porażkę?
Że poczułam się pusta, nieatrakcyjna, no i samotna?


A wszystko dlatego, że bardzo, bardzo dawno temu, ja i tylko ja, dokonałam złego wyboru... 
Niezależnie od okoliczności, które mnie do tego zmusiły, to ja podjęłam ostateczną decyzję...
A potem..., potem wszystko pochłonął efekt motyla...

GAZPACHO


Uff, ale upał..., na samą myśl, że mam się zbliżyć do kuchenki i coś ugotować, robi mi się jeszcze cieplej.
Postanowiłam zrobić coś szybkiego, orzeźwiającego i najważniejsze, bez gotowania...
Padło na chłodnik andaluzyjski, czyli po prostu gazpacho.
Mamy hiszpańską pogodę, więc dlaczego by nie zjeść czegoś hiszpańskiego?
Ech Hiszpania...
Przypomniał mi się w tym momencie cudowny wieczór, kiedy popijając chłodne czerwone wino, upajałam się jego aromatem i rytmem flamenco...
Piękne wspomnienia...

czwartek, 18 lipca 2013

JABŁUSZKO TAM I TU

Jakoś nie mogę przestać myśleć, a raczej krążyć wokół tego samego tematu, po sytuacji jakiej byłam świadkiem dwa tygodnie temu.
 
Jej bohaterowie zdawali się nie być świadomi, że nie są sami, i że to co się dzieje między nimi, ma wpływ na pozostałe osoby.

środa, 17 lipca 2013

WIELKA MIŁOŚĆ

Zapytam czysto retorycznie - Kto z nas nie marzył, choćby tylko raz w życiu, o wielkiej miłości?
Z marzeniami, jak wszyscy z doświadczenia wiemy, różnie bywa, nie zawsze się spełniają niestety...

wtorek, 16 lipca 2013

ŻABA ZAWSZE BĘDZIE ŻABĄ






Piękna księżniczka znalazła nad stawem żabę i jakież było jej zdziwienie, gdy żaba nagle przemówiła do niej ludzkim głosem;
- O Bella, jestem zaczarowanym księciem, ale jeśli tylko weźmiesz mnie do łózka i będziesz się ze mną kochać, to zły czar pryśnie.






ROMANTYCZNE BZDURY

Co prawda nie mogę  tego co za chwilę napiszę oprzeć na jakiś głębokich badaniach statystycznych, amerykańskich uczonych, ale kilku mężczyzn w moim życiu poznałam bliżej i muszę z przykrością stwierdzić, że tylko jeden z nich wyłamał się z mojej poniższej teorii.

Na ogół mężczyźni okazują otwartą dezaprobatę wobec romantycznych potrzeb kobiet i już zupełne lekceważenie co do ich upodobań do rozczytywania się w romansach.

poniedziałek, 15 lipca 2013

W STANIE NIEWAŻKOŚCI

Lubię znajdować odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, ale ostatnio słaby ze mnie Sherlock Holmes.
Szukam winnego tego stanu, to znaczy mojego, osobistego Johna Watsona, bo ktoś winny musi być zawsze.

Taki żart...
Nie śmieszny?
Cóż..., każdy ma takie poczucie humoru na jakie go stać.

niedziela, 14 lipca 2013

BROSZKA Z KOTA

Broszka z kota, czyli od bezradności do "twórczości"...

Niby się trochę ochłodziło, ale mojemu kotu nie robi to specjalnie różnicy, jak już sobie coś postanowi, to nie ma na niego mocnych.

czwartek, 11 lipca 2013

SŁUCHAM CISZY

Ostatnio budzę się w środku nocy..., po prostu, ot tak, szast prast i już po śnie.

Czasami, jeśli mam ochotę i jestem wystarczająco rozbudzona, zabieram się wtedy za czytanie książki, ale najczęściej czekam sobie spokojnie i słucham ciszy, czekając aż sen ponownie zapuka do drzwi sypialni.

środa, 10 lipca 2013

"GŁUPIE" KOBIECE CHCENIA

Znienacka dopadł mnie moment przypominania sobie czego pragnie kobieta od mężczyzny... 

Nie żebym miała do takowego wystosować jakąś petycję, nic z tych rzeczy, bo na swój własny użytek, męski problem jakiś czas temu, myślę, że zmarginalizowałam skutecznie, ale ów rąbnął mnie po partyzancku... i przypomniałam sobie...

wtorek, 9 lipca 2013

NAJPOPULARNIEJSZE PYTANIE ŚWIATA

Kiedy spotyka się kogoś, kogo się dawno nie widziało, albo zwyczajnie kogoś, do kogo ma się tak zwany "ambiwalentny stosunek", trzeba być mistrzem sprintu w konwersacji i nie dać się za żadne skarby świata wyprzedzić w rozpoczęciu rozmowy.
Zaraz po entuzjastycznym - "Cześć!", trzeba błyskawicznie przejść do pytania - "Co tam u Ciebie?".

wtorek, 18 czerwca 2013

ISTOTA ŻYCIA

Są dni, w których bywam przytłoczona "ciężkimi" myślami, szczególnie kiedy na dworze jest tak, jak dzisiejszego poranka. 
Mam wrażenie, że nie tylko moje myśli są ciężkie, ale całe powietrze.
 
Chmury zasnuły niebo szarą pierzyną i wiszą nisko nad głowami przechodniów, gotowe obmyć ich z potu, kroplami rzęsistego deszczu.
Rozgrzana upałem ziemia paruje wilgocią i mam wrażenie, że czas zaczyna wolniej płynąć, ludzie wolniej chodzić, że wszystko czeka w napięciu na coś, co ma się wydarzyć...

poniedziałek, 17 czerwca 2013

IW W DOMU - DZIEŃ PIĄTY I SZÓSTY

Nie znoszę litości w żadnej postaci, sama też nad sobą się nie lituję, pewnie to uraz sprzed kilku lat, kiedy ktoś, w kogo wierzyłam jak w Zawiszę, w tragicznej dla mnie sytuacji, powiedział mi z ironicznym uśmiechem na ustach - Wiesz... Współczuję Ci - i odwróciwszy się, zostawił zapłakaną...


Wtedy coś we mnie pękło na zawsze...

niedziela, 16 czerwca 2013

IW W SZPITALU - DZIEŃ CZWARTY

Budzą mnie rytualne, szpitalne czynności; to salowe miotają się z mopami. 
Ciekawa sprawa z tym sprzątaniem, przez cały czas mojego tutaj pobytu, nie zauważyłam, aby kiedykolwiek zamiatano sale, rano się je tylko przemazuje na mokro i to wystarcza.


Salowe mażą więc salę, a ja sobie leżę (bynajmniej nie na wybranym dowolnie boku) i myślę.
Myślę, bo mam o czym..., niestety.


 
Niestety, albo i stety, bo jeśli myślę, to widać, że żyję, więc powinnam się cieszyć, a nie narzekać.

sobota, 15 czerwca 2013

IW W SZPITALU - DZIEŃ TRZECI

Leżę spokojnie na wznak i nie otwieram oczu, po uderzeniach szczotki w nogi łózka domyślam się, że jest koło godziny szóstej.
Zaczyna się szpitalny dzień...
Noc przespałam spokojnie, to już coś, ale co dalej?

Moje wewnętrzne JA chce wstać, a ciało stawia opór, mimo to walczę z nim i ze zdrowym rozsądkiem i... pozornie zwyciężam.


Pokrzepiona na duchu (choć nie na ciele), zgięta wpół, człapię do łazienki, ciągnąc za sobą rozwiązany pasek od szlafroka, łapiąc się ścian i wszystkiego co się da po drodze.

piątek, 14 czerwca 2013

IW W SZPITALU - DZIEŃ DRUGI

Nikt nie obiecywał, że będzie przyjemnie, więc bohatersko wyskakuję z łóżka o 6 rano i uzbrojona w specjalny płyn, ustawiam się posłusznie w kolejce do prysznica.
W trakcie kolejkowania, usiłuję odczytać bez okularów (gapa ze mnie nie wzięłam ich do kąpania) instrukcję samoobsługi dezynfekcyjno - przedoperacyjnej.
Posiąwszy odpowiednią wiedzę, włażę do brodzika i zaczynam walkę z tym, co na mnie dotychczas żyło, a co jest groźne. 
Przyznaję, że nie idzie mi to sprawnie, bo nie opanowałam perfekcyjnie sztuki spieniania płynu, wcierania i jednoczesnego jego zmywania, aby nie dopuścić do przysychania. 
Realnie oceniając mój wysiłek muszę stwierdzić, że chyba coś jeszcze na mnie żyje.

czwartek, 13 czerwca 2013

IW W SZPITALU - DZIEŃ PIERWSZY

Idę do szpitala, nie ma rady - godzina zero niestety wybiła. 


Siedzę nieco zadziwiona i wpatruję się w stos rzeczy, które "koniecznie" muszę wziąć ze sobą.
Jest tego tyle, że wygląda to raczej jakbym wybierała się na małą wyprawę, a nie na grzeczne leżenie w łóżku. 



Dobrze, że nie muszę brać ze sobą grzałki i garnków, ale pozostały kuchenno - jedzeniowy osprzęt pacjent musi mieć własny. 
Do tego dochodzi oprawa rozrywkowa - książki, czasopisma, notes i pióro. No i to co najważniejsze, coś gwoli czystości i urody.

MÓZG W STANIE ZERO

Odkąd wróciłam ze szpitala mam wrażenie, że poddałam się dobrowolnie jednej operacji, a było ich nieco więcej. Czuję się tak, jakby podczas narkozy podstępnie zresetowano mi mózg.
Co prawda jeszcze myślę, ale co to za myślenie!?
W zasadzie nie jestem niczym zainteresowana, co u mnie jest sprawą zadziwiającą i nawet do tego wieczornego pisania musiałam się przymusić, bo zaczynam się obawiać, czy jeszcze potrafię formułować jakiekolwiek logiczne zdania.
W tej sytuacji, nie miałabym pewnie o czym pisać, gdyby nie notatki, jakie poczyniłam leżąc na "łożu boleści" - mój własny szpitalny mini serial.
Może znowu wkręcę się w pisanie?
Kto to wie?