poniedziałek, 11 listopada 2013

JA POLKA

Co bym nie mówiła o moim stosunku do sytuacji w kraju, o moim postrzeganiu obecnie rządzących, nie ma to wpływu na moje poczucie tożsamości.



 Jestem Polką, nie tylko dlatego, że tak mam wpisane w niektórych dokumentach; ale chyba po prostu mam to wpisane w genach, albo w jakimś innym tajemniczym, wewnętrznym kodzie i tak też o sobie myślę i mówię.





Powoli zmierza do końca dzisiejszy poniedziałek. Od kilkunastu lat 11 listopada to święto państwowe; Dzień Niepodległości...
W całym kraju odbywały się  różne podniosłe uroczystości, z marszami różnych opcji politycznych, manifestujących swój jedyny, słuszny patriotyzm i miłość do ojczyzny włącznie.
Mnie to jednak nie za bardzo interesowało i pewnie powinnam się z tego powodu wstydzić, ale jakoś nie...
Ten dzień, bardziej kojarzy mi się ze świętem Świętego Marcina i z wypiekiem smakowitych rogali, niż biało - czerwoną flagą.
Jednak ta cała medialna otoczka, no i flagi  na balkonach "bardziej prawdziwych niż ja Polaków" zmobilizowały mnie do zastanowienia się nad moim patriotyzmem.
Jeżeli mam taką totalną obojętność do tego święta, to czy mogę nazywać się Polką, a na dodatek patriotką?
Jestem z tego szczęśliwego pokolenia, które nie doświadczyło zaborów, wojny, a także czas PRL-u nie był dla mnie traumatycznym przeżyciem. Na dodatek nie wspominam go jakoś szczególnie źle, wręcz odwrotnie, mimo mniejszego dostępu do dóbr materialnych, braku swobody wojażowania po świecie, mam wrażenie, że ludzie żyli lepiej, (nie mylić, że żyło im się lepiej, dostatniej). Czuło się większą więź między nimi, może dlatego, że skupiali się wtedy bardziej na wzajemnych relacjach, niż na pomnażaniu swoich zasobów. Moim zdaniem było mniej postaw egoistycznych i znało się swoich sąsiadów nie tylko z widzenia.
Nie miałam też okazji walczyć o wolność, zresztą nigdy nie czułam się specjalnie zniewolona.
Zastanawiam się jak powinnam się czuć, jak zachowywać, aby móc nazywać się patriotką?
Nie mam pojęcia...
A jaki jest mój stosunek do kraju, w którym się urodziłam?
Ogólnie rzecz biorąc, podoba mi się tutaj, ale nie żebym była szczególnie zachwycona.
Z drugiej strony, nie wyobrażam sobie abym mogła żyć gdzie indziej.
Lubię podróżować i odwiedziłam w swoim życiu i w różnych jego okresach, kilka innych państw. Zachwyciły mnie cudowne widoki, zabytki, inne kultury, trochę pozazdrościłam ludziom tam mieszkającym, stabilizacji i dobrobytu, ale nigdy by mi nie przyszło do głowy aby zostać tam na stałe. Już po kilku dniach pobytu, zaczynałam tęsknić za krajem i za wszystkimi z nim związanymi niedogodnościami i wadami.
Ale czy to jest coś na kształt patriotyzmu?
Nie jestem pewna..., chyba jednak nie.
Jestem raczej jak rzep przyczepiony do polskiego ogona i trzymam się go mocno, mimo że ten robi z mego życia prawdziwą karuzelę..., a czasami myślę, że i diabelski młyn...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz