poniedziałek, 5 grudnia 2016

PIĘKNE DNO

Coś co stało się raz, to jak gdyby nie stało się nigdy
Jestem na dnie?
Co to za pytanie?
Jakżeż to dno jest przyjemne!
Przyjemne przez chwilę, ale zawsze...
Tak na ogół, to nie mam zbyt wielkiego kontaktu z alkoholem, ale nagle odczułam jego urok, zrozumiałam co w nim jest takiego przyciągającego...
To ten niebywały luz..., łatwość, a wręcz niespodziewana lekkość bytu...
Kto o tym napisał?

sobota, 3 grudnia 2016

PROCENTOWE MAJACZENIA

Tak, jestem wstawiona, żeby nie powiedzieć pijana,choć to może jest bliższe prawdzie.
Nie panuję nad pewnymi odruchami, nawet ubabrałam majonezem klawiaturę, a to chyba jest wystarczająco okropne i poniżające.
Oczywiście, oprócz tego, że teraz piszę..., zamiast wstawić goły tyłek pod kołdrę, zamknąć oczy i spać..., spać...


Może się tym razem uda po tych procentach..., uda się się zasnąć, uda się pominąć ogłupiającą porcję psychotropów...
Dobrze, że ten głupi komputer pokazuje błędy w pisowni, bo byłaby tragedia...
Postanowiłam przezwyciężyć niemoc fizyczną siłą resztek umysłu i zapisać to co kluje się w mej zamotanej alkoholem głowie, bo wszak wino, a w tym wypadku whisky prawdę Ci powie...
Moja, głupia prawda, zasmarkana, załzawiona prawda...

niedziela, 10 lipca 2016

PODRYW W PKP

Pociągi?
Tak! Ale wyłącznie bez pociągów...

Lubię się mile rozczarowywać i zachwycać..., bo kto by nie lubił?
Obecnie, to znaczy od przed chwili, pozostaję w niemym (no prawie) zachwycie nad naszymi, rodzimymi kolejami.
Nie podróżowałam koleją chyba ruski rok, albo nawet więcej i w mojej pamięci na trwale wyrył się obraz śmierdzących wagonów z czasów, kiedy to musiałam dojeżdżać, aby zarobić trochę banknotów na gazetowym etacie.
Teraz, to mości panie istny luksus, czyściutko, żeby nie powiedzieć pachnąco, miejsca numerowane, nawet w drugiej klasie, gdzie pospólstwo takie jak ja zasiada, żadnego ścisku, klimatyzacja; nic tylko podróżować szynami...
Sprzęt pierwsza klasa, tylko niektóre ludziska niestety bez klasy...
Kiedy wreszcie naoglądałam się do woli tych nowości, umościłam się wygodnie na czerwonym, pluszowym siedzeniu z książką na kolanach, mając nadzieję do końca jazdy oddać się w tych komfortach lekturze...
Niestety, moje dobre samopoczucie i skupienie się  na losach bohaterów powieści nieco się zachwiało, gdy na jednej ze stacji, zasiadł naprzeciwko mnie pewien pan..., dodam, że nie był to "młodzian"...
Zamiast bowiem kontemplować widoki za oknem, ów pan zaczął kontemplować moją osobę..., w sposób dla mnie zgoła niesympatyczny...

środa, 6 lipca 2016

ROZSYPANE PUZZLE ŻYCIA

Tło się kręci, pędzi, a ja siedzę...
Pozostaję dzieckiem, mimo że mam magistra wiedzę.
Pokręcona jak precel, na fortuny huśtawce, robię z myśli latawce...

Zaczęłam ostatnio  przeglądać moje stare notatki; część przez te moje wielokrotne przeprowadzki zaginęła bezpowrotnie, ale część została...
Na tych pożółkłych kartkach, znajdują się ułamki mojego życia, z  których wiele zatarło się w mojej pamięci.

Nie wiem co mnie napadło, że do nich powróciłam, ale postanowiłam je przeczytać i sięgnąć wstecz, bez pomocy lecytyny.
Czytam powoli, systematycznie i układam mozolnie swoją przeszłość, jak obrazek z rozsypanych puzzli.
Kiedy odkładam kolejną kartkę, to sama już nie nie wiem, czy mam się nad sobą litować, czy raczej się cieszyć, z tego jak mi mija życie...
Na razie, mam nieodparte wrażenie, że cały czas kręcę się na jakiejś szalonej karuzeli, gdzie kolejne koniki to unoszą się, to opadają, a wszystko wiruje i nie ma punktu odniesienia, który by wskazywał gdzie znajduje się stały grunt.
Moje uczucia były i nadal są, jak te koniki; raz w górze, raz w dole i krążą, krążą, aż do zawrotów głowy...
Pewnie stąd też, u mnie częste momenty, kiedy muszę być zupełnie sama, by móc wszystko sobie uporządkować.

niedziela, 26 czerwca 2016

NIEDZIELNY NOKAUT

Oj, wieczna, głupoto!
Przestań się czepiać każdego miłego słowa, które usłyszysz!
Przestań wszystko wyolbrzymiać!
Zależy Ci na innych o wiele bardziej, niż kiedykolwiek znaczyłaś Ty dla nich!
Robisz sobie durna nadzieję, a potem płaczesz...

Czułam się dzisiaj jakbym dostała po buzi, choć fizycznego ciosu nie było, ale bolało..., może nawet więcej...
Myślę, że mimo wszystko dałam radę; po prostu zacisnęłam zęby jak zawsze, uśmiechnęłam się i wypiłam kolejny kieliszek wina...


Jakie to z pozoru łatwe...

piątek, 24 czerwca 2016

PYTANIA BEZ ODPOWIEDZI

Człowiek doświadcza siebie samego, swoich myśli i uczuć, jako czegoś odrębnego od reszty – jest to rodzaj złudzenia optycznego świadomości.
To złudzenie jest dla nas rodzajem więzienia.
Naszym zadaniem jest wyzwolić się z tego więzienia poszerzając obszar naszego zrozumienia i współczucia, aż ogarnie on wszystkie żyjące istoty i całą naturę w jej pięknie.
Nikt nie jest w stanie tego w pełni osiągnąć, ale wysiłek w tym kierunku jest sam w sobie częścią wyzwolenia i podstawą wewnętrznego bezpieczeństwa.


Lubię pisać, a w zasadzie podsumowywać pisaniem to, co mi się tłucze aktualnie po głowie. Pisanie jednak stanowi dla mnie zaledwie ułamek całego procesu, reszta to tasiemiec złożony z rożnych, czasami całkiem sprzecznych względem siebie myśli i rozważań.
W ten sposób, staram się uporządkować emocje jakie mnie czasami dopadają pod wpływem wydarzeń jakie mnie dotykają lub interesują.



Bywa, że napisanie czegoś jest dla mnie niczym umycie rąk, czuję się po tym lepiej, ale też bywa i tak, że jestem zbulwersowana tym co powstało..., i wtedy wszystko analizuję od nowa.
Na ogół jednak, staram się ochronić sama siebie przed kłopotliwymi myślami, a także niewygodnymi sytuacjami.

sobota, 11 czerwca 2016

MUCHA I ŻYCIE



Nie lubię much, ich natręctwa, ich bzyczenia...
Kiedy je widzę, budzi się we mnie pragnienie mordu.
To okropne, że we mnie, która uważa się raczej za łagodną istotę, drzemie morderca!
I to na dodatek, okrutny morderca!
Nie wystarcza mi złapanie owada przez serwetkę, tudzież bibułkę, ale muszę go rozgnieść, aż do wyciśnięcia żółtawej zawartości muszego brzucha, gwoli pewności dokonania całkowitego jej unicestwienia.
Sadystyczne, a na dodatek obrzydliwe..., ale tak robię...

wtorek, 10 maja 2016

DROBINA CZYJEJŚ MĄDROŚCI!!!

Im jestem starsza tym głupsza...
Ale to chyba wbrew logice; bo gdzie podziały się te mądrości, które powinny wypełnić mnie po kokardę, a które pochłonęłam przez lata edukacji szkolnej i życiowej???

Że nie wspomnę setek książek, które przeczytałam...
Przeleciało przeze mnie to wszystko, jak przez nową rurę kanalizacyjną..., i nie pozostawiło zupełnie nic?
Gdzie więc szukać mam odpowiedzi na pytania, które mnie dręczą, jeśli tamto, na nic się mi zdało??



O dziwo, tylko ja mam te dylematy, bo wszyscy inni wydają się mieć recepty na wszystko..., na wszystko to, czego ja nie wiem i nie potrafię zrozumieć.
Jestem zdołowana, bo nawet w pierwszej lepszej gazetce, dla mało rozgarniętych, obrazkowo potrafią wytłumaczyć każdy problem...
A ja?
A ja, nie!
Czasem odnoszę wrażenie, że głównie potrafią radzić ci, co sami pokazowo spieprzyli własne życie.
Hmmm.... może więc ta wiedza wynika z ich doświadczenia?

sobota, 2 kwietnia 2016

ZNISZCZĘ RODZINĘ?

Dla człowieka, podobnie jak dla ptaka, świat ma wiele miejsc, gdzie można odpocząć, ale gniazdo jest tylko jedno...
Mam dylemat...
Jak zwykle, czyż nie?
Ja bez dylematów i problemów, to jak niebo bez gwiazd, słońca i księżyca. Łatwo sobie wyobrazić, ale trudniej z tym żyć. 
No i tu się porównanie rozjechało, bo w moim przypadku byłoby mi jednak łatwiej.
Po roku przerwy i całkowitego zapomnienia, odwiedziła mnie pewna para i nie wiem jak mam się do tego ustosunkować...
Przyjąć z otwartymi ramionami, z dobrodziejstwem wszystkich wynikających z tego stresów, czy po prostu, dać im stanowczo do zrozumienia, że nie chcę mieć z nimi żadnych, bliższych kontaktów.
Ale czy powinnam tak postąpić?

środa, 16 marca 2016

WIOSNA..., A JA O ŚMIERCI?

Ludzie giną na wszelkie sposoby, wedle wszelkich kluczów, pod każdym pretekstem.
Wydaje się, że nie żyją już wszyscy, że nie ma się przy czym upierać, nie ma przy czym obstawać...

Przyroda się budzi do życia, a ja myślę o śmierci...
Myślę o tym, jak to jest z tym odchodzeniem na drugą stronę..., z odchodzeniem bez prawa powrotu...
Myślę nie o tym, że to może być bolesne dla ciała, ale czy, i jak, to będzie bolesne i trudne do zniesienia dla duszy...
Nie byłam nigdy przy umierającym, choć mogłam... i może powinnam..., ale nie chciałam...


Dlaczego?
Sama nie wiem; może to był strach, obawa, że jeśli przy tym będę, to się zarażę śmiercią, jak chorobą?...
Bo ja jestem tchórzem, tchórzem, który nie potrafi stawić czoła problemom, ani ludziom, który nie walczy, a odchodzi, zostawiając pole innym, który nie walczy nawet jeśli chodzi o swoje życie.
Grzech zaniechania na wszystkich frontach, nieprawdaż?

sobota, 27 lutego 2016

I ZNOWU W DOLE...

Nie pisałam ostatnio za dużo, a mówiąc prawdę wcale...
Nie miałam ani sił, ani tym bardziej ochoty, aby postukać w klawisze.
Walczyłam i nadal walczę o każdy oddech, serducho nie pozwala mi o sobie zapomnieć, ani skoncentrować się na niczym innym....

piątek, 19 lutego 2016

NIEPEWNOŚĆ I NIEMOŻNOŚĆ

Wymowa służy do odmalowania myśli. Ci zatem, którzy odmalowawszy dodają coś jeszcze, tworzą obraz zamiast portretu.


Wróciłam właśnie z kuchni z kubkiem kawy w ręku, w poczuciu, że zrobiłam coś pożytecznego. 
Przeszłam bowiem jak tajfun przez moje gniazdo i dzięki temu nie muszę się już martwic o sobotnie porządki.


W moim pojęciu; układanie, wycieranie i miotanie się z odkurzaczem, to czynności nudne, których nigdy nie da się definitywnie zakończyć i na ogół wolę mój czas przeznaczyć na coś zgoła innego.
Kiedy rano podniosłam wszystkie żaluzje, aby zobaczyć świat Boży, miałam z tym niejakie trudności, bo szyby są nieźle zapaćkane po zimie, a mycie okien, też nie należy do moich ulubionych czynności, choć niewątpliwie lubię jak są czyste. Ale cóż, nie przyszedł na nie jeszcze czas...
Prawie wszystko odkładam na później...

czwartek, 18 lutego 2016

JEDNA BABA, DRUGIEJ BABIE

Byłoby niedorzecznością ganić innych w takiej dziedzinie, w której samemu popełnia się błędy.

Wybitnie mi brakuje cukru, a dokładniej jakiegoś ciasta, ale się trzymam. Jakoś...
Dzisiaj, jak magnes przyciągnęły mnie do do szklanej lady, cudowne tarteletki z bitą śmietaną i owocami...


Tak się na nie zagapiłam, że transu obudziło mnie dopiero dosadne - Przepraszam!!!
Obejrzałam się i zobaczyłam jakąś kobietę, która mierzyła mnie wściekłym spojrzeniem, którego bezsprzecznym celem było moje całkowite unicestwienie; stanęłam nieopatrznie w miejscu, które według jej mniemania, jej, a nie mnie, się należało.
- Tu się stoi w kolejce, a nie podchodzi od razu, jak jakaś hrabina!!! - dodała zgryźliwie.

środa, 17 lutego 2016

ŻYCIE JEST OKRUTNĄ ZAGADKĄ

Życie nie jest romansem, przedstawieniem w teatrze, czy działalnością - lecz trudną sytuacją.
Życie jest okrutną zagadką... 


Za oknem Grenlandia, albo inne śnieżne miejsce, a ja wreszcie czuję ulgę...
Przez tę zwariowaną pogodę i ciśnienie atmosferyczne, skaczące niczym biegacz przez płotki, złapała mnie w swoje łapy paskudna migrena. 


Kiedyś była moją częstą towarzyszką, ale od pewnego czasu, miałam wrażenie, że mnie opuściła na rzecz jakiejś innej ofiary, a tu masz, wyskoczyła zza rogu i złapała za "łeb".
Byłam przez nią trochę jak błędna, w głowie miałam chaos; wszystko się tak zapętliło, że już sama nie wiedziałam jak się czuję i kim jestem.

sobota, 13 lutego 2016

CZARNO WIDZĘ - JASNO WIDZĘ

Moje natchnienie polega na tym, że codziennie, o tej samej porze, siadam przy biurku i biorę do ręki pióro...


Natchnienie to stan ożywienia twórczego, dążenie do stworzenia czegoś wielkiego, wyjątkowego, pięknego...
Tak mówi słownik...



Dla mnie natchnienie, to chęć zrobienia czegokolwiek; to taki wewnętrzny impuls, że trzeba się ruszyć z kanapy i na przykład przestawić wazon z półki na podłogę, bo tak będzie bardziej interesująco...
Dawno nie miałam natomiast takiego "podstawowego" natchnienia, żeby wyjąć farby i wrócić do malowania, takie natchnienie nadal mnie niestety omija szerokim łukiem...
Może to wynika z tego, że niezbyt dobrze się czuję?
Staram się jednak mimo wszystko, przetrwać najlepiej jak potrafię, wydaje mi się, że z czystego samozaparcia i z tego że jestem zbyt dumna, aby przyznać się do słabości lub poprosić o pomoc nie położyłam się jeszcze do łóżka i nie rzuciłam wszystkiego w diabły.
Jestem po trosze zaprogramowana jak robot i wykonuję wszystkie czynności według planu...

czwartek, 11 lutego 2016

ZATĘSKNIŁAM ZA PRZYJAŹNIĄ?

Posiadanie miliona przyjaciół nie jest cudem.
Cudem jest..., mieć kogoś, kto stanie obok Ciebie, gdy milion innych będzie przeciwko Tobie.

Zdaję sobie sprawę, że mam trudny charakter, że jestem bezkompromisowa i czarno - biała, być może trudno mnie polubić, ale nie postrzegam siebie jako złej osoby.
Dziwna i ekscentryczna owszem, ale nie zła...
Mam swój świat, do którego niechętnie wpuszczam innych, zatrzymuję ciekawskich na jego granicach i rzadko podnoszę szlaban...
Niekiedy, czuję się z tego powodu samotna...
Ale tak już mam zakodowane, przez różne niemiłe doświadczenia z przeszłości, że trudno jest mi się otworzyć na innych ludzi.

Miałam chyba w życiu pod tym względem pecha; wiele razy zostałam "zdradzona" przez osoby, którym ufałam, których kochałam, dlatego teraz, tej ufności u mnie by ze świecą szukać.
Wmówiłam sobie, że jeśli tak ma wyglądać przyjaźń, czy związek, to wolę już być sama i więcej nie ryzykować kolejnego rozczarowania, ale czasami zbyt dużo takiej niezależność zaczyna szkodzić...
Izolacja bowiem, nie leży w ludzkiej naturze.

środa, 10 lutego 2016

MAŁY WK..W

Czasami trzeba dokonać wyboru: żyć czy opowiadać...


Czy to dużo?
Jeśli się chce, aby chwile naszego życia, tego, co to się dzieje tu teraz; szły po sobie i porządkowały się, tak jak te chwile życia, które przeszły, a które sobie tylko przypominamy...?
Czy zawsze musi być jakaś zadyma, która zmiesza nam szyki i zmusi do odwrotu...?
Czy walka, z codziennymi przeciwnościami, musi zawsze przypominać szaleńczą pogoń psa za własnym ogonem?

wtorek, 9 lutego 2016

HAUST TOKSYNY

Najbardziej, krzywdzi widok bliskiej osoby, która w jednej chwili, potrafi zmienić się w potwora, kaleczącego nas każdym słowem.


Uważam, że nic nie powinno się marnować, a tym bardziej nowe ciuszki!
Wystroiłam się więc jak makowa panienka w czerwony płaszczyk i wyruszyłam w świat.


Od razu raźniej mi się maszerowało, a świat wydawał mi się bardziej kolorowy, mimo że miałam na nosie czarne okulary.
Słońce przygrzewało, ptaszki śpiewały, a nawet zauważyłam, że są już pączki na magnoliach. Co prawda jeszcze tycie, ale za to witki wierzbowe, są już zdecydowanie zielone.
I gdyby nie pewien niemiły zgrzyt, byłby to całkiem udany dzień...
Jestem uparta, marudna, pewnie i mecząca dla niektórych, ale nie ma we mnie złości, ani agresji...

poniedziałek, 8 lutego 2016

LECZNICZY ZEW ZAKUPÓW

To cudowne, że są jeszcze takie miejsca na świecie, w których szczęście, przelicza się na kilogramy...


Piękne słońce na dworze, a ja mam doła...
Tak się porobiło..., optymistka wykonała obrót o 180 stopni i pokazała inną, pesymistyczną twarz.
Ugrzęzłam w tym dole nie bez powodu; kłopoty ze zdrowiem, chroniczny brak gotówki, no i znaczny ubytek tego, co podnosi na duchu kobietę w lustrze.
Ktoś powie - Oj tam! Oj tam! Są przecież ludzie w o wiele gorszej sytuacji, a zachowują pogodę ducha i tyle nie jęczą.



Zgoda. Ale każdy człowiek jest inny... Staram się, a że to mi nie wychodzi...
Dzisiaj jednak poczułam się trochę lepiej i od razu doszły do głosu moje estrogeny; poczułam zew!
Dodam, że zew leczniczy!
Nic bowiem nie poprawia humoru prawdziwej kobiecie, która chodzi z nosem spuszczonym na kwintę, i której problemy już dawno ją przerosły, jak oderwanie się od skrzeczącej rzeczywistości i zgodnie ze starą medycyną ludową, upuszczenie sobie nieco krwi z bankowego konta.

sobota, 6 lutego 2016

CZAS NA ZMIANY?

Myślenie, to plaga życia...





O co w ogóle chodzi?
O co, mi chodzi!?
Zgłupiałam na starość i chcę dołączyć do stada?





Czy może dopadła mnie skleroza i zapomniałam już o swojej teorii, że nie ma co się wysilać, bo i tak nie dopcham się do pierwszego szeregu, opanowanego przez rzeczywiste lub odmłodzone skalpelem dwudziestolatki; w modnych ciuchach, prosto od topowego fryzjera, którego salon opuściły bezpośrednio po fitnessie i masażu całego ciała.
Po co mi to odchudzanie?!

piątek, 5 lutego 2016

O JEDEN ROZMIAR ZA DALEKO?

W okowach zewnętrznego przymusu;
 Sen o ciasnym ubraniu zapowiada, że znajdziesz się w towarzystwie, w którym nie będziesz się czuć komfortowo. Jednak ze względu na pewne zobowiązania lub okoliczności, będziesz musiała spędzać z tymi osobami sporo czasu.

Tak się przejęłam tym odchudzaniem, że aż się zmęczyłam samym tylko o tym myśleniem.
I zamiast się postarać i zaprowadzić odrobinę porządku w moim bocianim gnieździe, a zwłaszcza w jego garderobianych czeluściach, gwoli uspokojenia połączeń mózgowych, zaległam wyczerpana plackiem na kanapie, co od razu, uświadomiło mi boleśnie, że nie jestem już taka hop siup jak kiedyś, i że wszystko analizuję, wynajdując przede wszystkim argumenty przeciw, z pominięciem tych za.
Cały kłopot w tym, że tych "za", dalibóg by ze świecą szukać, co skądinąd mogłoby być nawet niebezpieczne, jeśli się weźmie rozmiary mojej garderoby i panujący w niej ścisk łatwopalnych materiałów.
Bo ja mam dzisiaj deprechę przez telewizyjne pogodynki!

czwartek, 4 lutego 2016

DIETETYCZNY TŁUSTY CZWARTEK

Jak się oprzeć mam pokusie, gdy tak pachną te pączusie?


Miało być odchudzanie od poniedziałku, ale teoria to nie praktyka, przynajmniej nie w moim wydaniu, bo nie było dnia bez słodkości...
Dzisiaj Tłusty Czwartek, ale postanowiłam sobie mocno, mocno, że "poniedziałek" przestawię na dzisiaj....
I co?
Ano nic!
Los się zawziął na mnie, czy co?



Od rana, było tak, jak miało być; piłam sobie grzecznie kawusię z mleczkiem, zagryzając bułeczką z wędliną i sałatą (bułeczka to nie słodkie, a więc dietetycznie) i zastanawiałam się, jakby się tu ogarnąć i co by tu rozpisać na to odchudzanie, gdy domofon zaświdrował mi w głowie tak, że aż poczułam go w kręgosłupie.

wtorek, 2 lutego 2016

W NIEWOLI CUKRU

Równowaga, czyli zachowanie balansu między posiadanymi poglądami, a podejmowanymi działaniami. 
Jej wynikiem jest poczucie realizmu, uzupełnione optymistycznym entuzjazmem, umożliwiającym osiąganie pozornie nieosiągalnych celów.


Co by nie powiedzieć, mam niezwykłe poczucie realizmu, który przede wszystkim dotyczy mnie samej. Wszystko inne, jest niestety o wiele bardziej zagmatwane, żeby nie powiedzieć, że mieści się kilka tysięcy metrów nad gruntem, po którym czasami chodzę.
Co do optymistycznego entuzjazmu, to występuje on u mnie w postaci nieco chwiejnej i chwilami zanikającej. Ta chwila właśnie trwa i trzyma się mocno.
Wczoraj miał być ten wiekopomny dzień, w którym miałam złamać swoje zasady i zacząć się odchudzać; to znaczy przystąpić do stosowania diety, która by miała mi to umożliwić.

poniedziałek, 1 lutego 2016

ADDIO ME CIASTECZKA, ADDIO ULUBIONE!

Gdyby sarkazm spalał kalorie, już dawno byłabym bardzo chudą zołzą!


Wiosna się zbliża, już ja swoje wiem! 
A że to luty dopiero?!
No to i co?
Kalendarz dla mnie nie ma znaczenia, albowiem oznaką wiosny dla mnie, jest moje ostrzejsze spojrzenie na kobietę w lustrze. Spojrzenie ostrzejsze i dodam z przykrością, że krytyczniejsze, bo jakby nie wiadomo skąd i dlaczego, nagle widzę się bardzo dobrze i to bez szkiełek na mych błękitnych oczętach.
Ciekawe tylko, dlaczego moje ślipka nie są takie sprawne przy czytaniu książki... 

sobota, 30 stycznia 2016

ZŁO SIĘ UŚMIECHA, ZAKŁADAJĄC MASKĘ DOBRA


Łatwo dostrzec granicę dobra...
A co z granicą zła?
Czy ona w ogóle jest...?




Zło i dobro...

Jest w nas jedno i drugie...
Dobro i zło są w nas, ale są też i w tych "innych"...
Jak je rozpoznać?
Jaką mają twarz?


Tak sobie myślę, że zło się uśmiecha..., jest przyciągające niczym magnes..., jest podstępne i nie pokazuje swego oblicza od razu. To szczwany, przebiegły i mizdrzący się lis
...................................................................................................................
Zaczęłam wczoraj pisać tę notkę, będąc bezpośrednio pod wpływem.(O nie, nie.., nie takim!)

poniedziałek, 18 stycznia 2016

KOCHAĆ, TO NIE ZNACZY ZAWSZE TO SAMO

Każda miłość jest pierwsza...
Najgorętsza, najszczersza...





Miłość...
Słowo odmieniane milion razy, w tysiącu językach, słowo, mimo że tak stare jak sam świat, wciąż na topie...





Na ogół, miłość jest postrzegana jako wzniosłe, cudowne uczucie, któremu towarzyszą motyle w głowie, a przede wszystkim - w dolnych partiach brzucha.
Moim zdaniem miłość, ta tak zwana prawdziwa, ma niewiele wspólnego z odczuciami, no może w niektórych aspektach, a zwłaszcza na samym początku.

środa, 13 stycznia 2016

NIENAWIŚĆ - AKCJA I REACJA

Łatwa jest tylko droga wiodąca do piekła....

Czy to możliwe, że osoba taka jak ja, bujająca w obłokach, wierząca w bajki, w miłość i wierność aż po grób; może jednocześnie uznawać wpływ praw fizyki na ludzkie życie, a w szczególe na ludzkie reakcje?
Przecież raczej bliższe mi powinno być zrządzenie losu, czy opatrzności...
Los, losem, ale zgadzam się z trzecią zasadą dynamiki Nevtona, mówiącą że oddziaływania dwóch ciał są zawsze wzajemne i mają takie same wartości, i wierzę, że przemoc zawsze rodzi przemoc, a nienawiść wojnę...

poniedziałek, 11 stycznia 2016

TO JESZCZE RODZINA?




Rodzina, rodzina... 
Rodzina, ach rodzina...
Rodzina nie cieszy, nie cieszy, gdy jest.
Lecz kiedy jej nima...

Samotnyś jak pies...?


I znowu się zamyśliłam...
Czy zdanie, że rodzina jest najważniejsza jest nadal aktualne, czy może zaczyna się już dewaluować?
Aż strach podejmować takie zamyślenie; bo to prawdziwe tabu, a jego profanacja, jest już zupełnie nie do pomyślenia.
Przecież każdy zapytany; przechodzień, urzędnik, czy ksiądz, bez wahania powie, że rodzina to najważniejsza, podstawowa komórka społeczna, fundament wszystkiego, a wbijają nam to do głowy, od początków naszego rozumienia. 

piątek, 8 stycznia 2016

NA GRUZACH CZARNO - BIAŁEGO ŚWIATA

Nie żałuj, nigdy nie żałuj, że mogłeś coś zrobić w życiu, a tego nie zrobiłeś.
Nie zrobiłeś, bo nie mogłeś...


Coraz częściej, czuję się jakby nic wokół mnie nie istniało; Ziemia się nie kręci, Słońce nie wschodzi...
Mój czarno - biały świat rozpada się kawałek po kawałku...
A przecież tak się starałam, zbudowałam swój świat tak, aby był oparty na stałych, prostych regułach. Regułach, wymyślonych przeze mnie, dla mnie.
Cały ten "intelektualny trud", miał być przecież po to, aby wszystko było proste i jasne, sprawiedliwe i oparte na prawdzie, a przede wszystkim na lojalności.
Mam przeczucie, a może nawet jest to już pewność, że to się po prostu nie sprawdziło..., i co tu dużo gadać, to boli...



Najwięcej i "najmądrzej" myślę nocą, kiedy niechciane światło księżyca, przemocą wciska mi się pod powieki i odmawia snu.

środa, 6 stycznia 2016

I ZNOWU NA BOGATO!

Czasem trzeba się cieszyć z tego co się ma, zapomnieć o marzeniach, a nawet o cichych i nieśmiałych pragnieniach, aby móc radować się jednym płatkiem śniegu...

No i wreszcie! Zasypało nas na biało!
Już nie tylko mróz, ale prawdziwa zimowa kołderka.
Tak się ucieszyłam z samego rana, że aż weszłam do bocianiego gniazda i musiałam od razu dotknąć tego białego, jeszcze czyściutko - śnieżnego puchu.
Nawet z pełnym radości okrucieństwem, wsadziłam w tę mini zaspę Neona, na co zareagował z oburzeniem, popartym pełnym obrzydzenia i niechęci, podnoszeniem kosmatych łapek.
Udałam oczywiście, że zupełnie tego nie rozumiem i w ogóle o co chodzi?

wtorek, 5 stycznia 2016

WYGLĄDAĆ NA BIEDNEGO

Jedzenie na porcelanie i koronkowych serwetkach, daje złudzenie, że świat jest cywilizowany, a za oknem jest zawsze tęcza.



Oto ja - w każdym szczególe; łącznie z warkoczykiem :)
A rączki, zgodnie z radą, za pleckami...


Biedny, czytaj - będący w potrzebie, chory, czytaj leczący się..., muszą nie tylko mieć deficyt finansowy, czy przypisany numer statystyczny choroby, ale przede wszystkim - "muszą wyglądać"!
Nie masz odpowiedniego wyglądu, nie masz co liczyć na pomoc!