niedziela, 10 lipca 2016

PODRYW W PKP

Pociągi?
Tak! Ale wyłącznie bez pociągów...

Lubię się mile rozczarowywać i zachwycać..., bo kto by nie lubił?
Obecnie, to znaczy od przed chwili, pozostaję w niemym (no prawie) zachwycie nad naszymi, rodzimymi kolejami.
Nie podróżowałam koleją chyba ruski rok, albo nawet więcej i w mojej pamięci na trwale wyrył się obraz śmierdzących wagonów z czasów, kiedy to musiałam dojeżdżać, aby zarobić trochę banknotów na gazetowym etacie.
Teraz, to mości panie istny luksus, czyściutko, żeby nie powiedzieć pachnąco, miejsca numerowane, nawet w drugiej klasie, gdzie pospólstwo takie jak ja zasiada, żadnego ścisku, klimatyzacja; nic tylko podróżować szynami...
Sprzęt pierwsza klasa, tylko niektóre ludziska niestety bez klasy...
Kiedy wreszcie naoglądałam się do woli tych nowości, umościłam się wygodnie na czerwonym, pluszowym siedzeniu z książką na kolanach, mając nadzieję do końca jazdy oddać się w tych komfortach lekturze...
Niestety, moje dobre samopoczucie i skupienie się  na losach bohaterów powieści nieco się zachwiało, gdy na jednej ze stacji, zasiadł naprzeciwko mnie pewien pan..., dodam, że nie był to "młodzian"...
Zamiast bowiem kontemplować widoki za oknem, ów pan zaczął kontemplować moją osobę..., w sposób dla mnie zgoła niesympatyczny...
Facet po prostu gapił się na mnie w bezczelny sposób..., usiłował mnie, zupełnie mu obcą, nieudolnie i obleśnie komplementować!
Nie jestem przyzwyczajona do takich lepkich spojrzeń i tandetnych odzywek, momentami miałam wrażenie, że gościowi za chwilę ślina poleci z ust..., aż zaczęłam się nawet zastanawiać, czy nie mam czasem o jeden guzik przy bluzce rozpięty za daleko.
Całe szczęście, że szybko dojechałam do stacji docelowej i mogłam z ulgą wysiąść...
Czy to nie dziwne, że takie "lubieżne" zachowania występują tylko u mężczyźni grubo po czterdziestce, a nie u młodych...
O co chodzi, czy to andropauza rzuca im się przez oczy i usta?
Zawsze uchodziłam i mogę powiedzieć bez fałszywej skromności, że nadal mogę uchodzić za atrakcyjną kobietę; żadna piękność, ale wystarczająco interesująca, żeby zwracać na siebie uwagę płci przeciwnej, jednocześnie jednak stwarzająca dystans, który nie pozwala przekraczać wobec mnie pewnych granic..., głównie dlatego, że nie potrafię umiejscowić się w sytuacjach zbliżonych do wulgarności; nie potrafię "usadzić" faceta kilkoma mocnymi słowami i przejść z tym do porządku, tak też było w tym przypadku... 
Nie jestem "zakonnicą" i lubię jak mężczyzna spojrzy na mnie z uznaniem, to poprawia moje ego, ale bez takiej nachalności i ostentacji!
Nadal, kiedy o tym piszę czuję niesmak! 

1 komentarz: