wtorek, 10 maja 2016

DROBINA CZYJEJŚ MĄDROŚCI!!!

Im jestem starsza tym głupsza...
Ale to chyba wbrew logice; bo gdzie podziały się te mądrości, które powinny wypełnić mnie po kokardę, a które pochłonęłam przez lata edukacji szkolnej i życiowej???

Że nie wspomnę setek książek, które przeczytałam...
Przeleciało przeze mnie to wszystko, jak przez nową rurę kanalizacyjną..., i nie pozostawiło zupełnie nic?
Gdzie więc szukać mam odpowiedzi na pytania, które mnie dręczą, jeśli tamto, na nic się mi zdało??



O dziwo, tylko ja mam te dylematy, bo wszyscy inni wydają się mieć recepty na wszystko..., na wszystko to, czego ja nie wiem i nie potrafię zrozumieć.
Jestem zdołowana, bo nawet w pierwszej lepszej gazetce, dla mało rozgarniętych, obrazkowo potrafią wytłumaczyć każdy problem...
A ja?
A ja, nie!
Czasem odnoszę wrażenie, że głównie potrafią radzić ci, co sami pokazowo spieprzyli własne życie.
Hmmm.... może więc ta wiedza wynika z ich doświadczenia?
Ale czy to od razu czyni ich ekspertami od naszego życia?
Podejrzewam, że w dylematowych sytuacjach, ludziska na ogół zwracają się po poradę do bliskich, do przyjaciół, ale co w przypadku, gdy takowych brak na horyzoncie?
Moja ostatnia próba zaprzyjaźniania się, spełzła na niczym, więc wróciłam do dawnych sposobów na kontakt międzyludzki; mam "znajome osoby", z którymi ucinam sobie pogwarki, ale którym nigdy się nie zwierzam, więc nie jest to dobry kierunek na życiowe rozmowy.
W czym rzecz...?
Mówi się, że nikt nie jest samotną wyspą..., a jednak...
W zasadzie do tej pory specjalnie mnie to nie martwiło.... Do tej pory...
Oj tam, oj tam, nie jest aż tak tragicznie, żeby nie mogło być gorzej :)
Daję radę, jakoś...
Potrafię zagadać, pociągnąć temat, rozbawić, albo i wzruszyć towarzystwo, ale to tyle.
Po analizie stwierdzam, że aż do teraz, nie była mi specjalnie potrzebna zażyłość jaka łączy niektóre osoby, nie czułam potrzeby spędzania czasu z psiapsiółkami, ani potrzeby zwierzania się z najgłębszych tajemnic.
Dawałam radę sama i to całkiem nieźle...
Wolałam wolny czas spędzać we własnej głowie... i tam szukać rozwiązań, ale muszę się przyznać sama sobie, że doszłam w tym do ściany...
Chyba potrzebuję pogadać z kimś mądrym, no może niezbyt mądrym, ale mądrzejszym ode mnie, to fakt...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz