środa, 6 stycznia 2016

I ZNOWU NA BOGATO!

Czasem trzeba się cieszyć z tego co się ma, zapomnieć o marzeniach, a nawet o cichych i nieśmiałych pragnieniach, aby móc radować się jednym płatkiem śniegu...

No i wreszcie! Zasypało nas na biało!
Już nie tylko mróz, ale prawdziwa zimowa kołderka.
Tak się ucieszyłam z samego rana, że aż weszłam do bocianiego gniazda i musiałam od razu dotknąć tego białego, jeszcze czyściutko - śnieżnego puchu.
Nawet z pełnym radości okrucieństwem, wsadziłam w tę mini zaspę Neona, na co zareagował z oburzeniem, popartym pełnym obrzydzenia i niechęci, podnoszeniem kosmatych łapek.
Udałam oczywiście, że zupełnie tego nie rozumiem i w ogóle o co chodzi?
Teraz siedzi napuszony na zagłówku fotela i udaje, że mnie nie widzi, bo taką ma metodę, ten mój stary kocur; wydaje mu się, że jak on na mnie nie patrzy, to ja jego nie zauważę i nie dopadnę w niecnych zamiarach. Mimo strategicznej pozycji, nadal jednak jest przezorny i jak zawsze ubezpieczony; uszki chodzą mu czujnie dookoła głowy - w razie gdyby się jednak pomylił w obliczeniach.
Cwaniak jeden!
Tak sobie go pooglądałam przy okazji, podusiłam tu i ówdzie, i o dziwo stwierdzam, że zima mu służy; żadnej kosteczki nie wymacasz, a futro gęste i puszyste, prawie oczu mu nie widać..., w przeciwieństwie do właścicielki...
Właścicielka i żywicielka w jednym, wprost przeciwnie, jakby nieco chudsza; jak widać więc, kryzys służy nam obojgu; jemu się rzucił na sympatyczne pulchności, a u mnie odkrył dawno zapomnianą talię osy.
Nic, tylko się cieszyć! 
No więc się cieszę, szczególnie, że mogłam wreszcie zademonstrować moją aspołeczną postawę i zachować się nieekologicznie; założyłam dawno nie noszone futro, które jakimś cudem oszczędziły mole, no i poczułam się wreszcie jak "Anna Karenina".
Znowu na bogato! A co!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz