niedziela, 8 grudnia 2013

ZAGŁUSZYĆ CISZĘ

Samotność boli przez cały czas...; we wtorki i w piątki, tak samo boli jak w środy i czwartki.
Jednak niedzielna cisza jest inna, czasami potrafi ogarnąć z taką mocą, że aż brakuje tchu...

Czuje się wtedy tęsknotę za kimś..., za kimkolwiek..., z kim można by porozmawiać o minionym tygodniu i zrobić plany na następny....
Tęsknotę za życzeniami dobrego dnia od bliskich i tęsknotę za problemem, co im podać na obiad...
Takie zwyczajne chcenie wspólnego zastanawiania się, choćby tylko nad tym, jak spędzić kolejne wakacje...


Nadspodziewanie, właśnie takiej niedzieli nachodzi ochota na takie prozaiczne czynności jak gotowanie dla chmary ludzi, ochota na zrobienie prania lub zmianę pościeli.
A wszystko po to, żeby mieć okazję do ponarzekania na bałagan pokojach...
Ot, taki mały sposób na zagłuszenie ciszy...
Czy ktokolwiek, kto nigdy nie był w takiej sytuacji, jest wstanie zrozumieć cokolwiek z pustki jaka wtedy wypełnia człowieka, niczym gigantyczny kłębek waty?
Pustki, która jest ciszą dźwięczącą w uszach...
To zdumiewające jak głośna może być cisza, która jest w nas...
Nie zagłuszy jej nic; ani zatykanie przed nią uszu zaciśniętymi pięściami, ani kulenie się pod kocem, ani muzyka płynąca z głośników.
Nie można uciec przed tą ciszą, która powoli zamienia się w paniczny lęk...
Lęk otwierający się niczym czarna i zimna otchłań, żyjąca własnym życiem...
A mimo to, mimo bólu i wewnętrznego okaleczenia, całym sercem, każdą komórką ciała, większość ludzi pragnie żyć dalej...
Dlaczego?
Co jest takiego w tym życiu, co powoduje, że człowiek się czepia go kurczowo, mimo, że nie jest mu w nim dobrze?
A może jest to po prostu strach?
Strach silniejszy od bezsilności i rozpaczy..., od bezsensu istnienia...
Bo ten bezsens staje się z biegiem lat coraz wyraźniejszy, mimo, że człowiek go poszukuje od chwili swego pojawienia się na Ziemi, a dokładniej od momentu kiedy spróbował po raz pierwszy logicznie objąć swoje życie.
Szukając sensu swego bycia, czuje tylko wieczny głód i niezaspokojone pragnienia.
Miota się od ściany do ściany, nie znajdując odpowiedzi na najważniejsze pytania - Dlaczego istnieje i po co? - rekompensuje więc sobie swoje problemy i rozterki, goniąc za rzeczami materialnymi, ciągle chcąc więcej i więcej, odgradzając się każdym, kolejnym, zdobytym przedmiotem od drugiego człowieka
Być może nadejdzie taki dzień, że świat odda mu wszystko co ma...
Co zrobi człowiek wtedy?
Co wtedy wypełni mu ciszę i pustkę, która jest w nim, jeśli nie będzie miał bliskiej osoby obok?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz