piątek, 18 października 2013

SŁODKIE TURLANIE

Jak tak dalej pójdzie, to przestanę chodzić!
Nie będę chodzić, tylko będę toczyć się jak kuleczka!
Hm…, a może jednak jak kula?
Bo przecież malutka to ja nie jestem…
A wszystko przez to, że tej jesieni, każdy dzień bez słodkości, to dla mnie dzień stracony.


Dzisiaj słodkiego szaleństwa był ciąg dalszy; upiekłam dyniowy placek z jabłkami i cynamonowe drożdżówki.
Dom rozbuchał się znowu zapachami; cynamonu, jabłek i świeżego masła.



Właśnie przed chwilą skończyłam się obżerać ciepłymi drożdżowymi ślimaczkami, które popijałam z lubością chłodnym mlekiem i w ramach spalania kalorii zabrałam się za pisanie bloga.

Niebo mam nadal w gębie, a wyrzuty sumienia w głowie; sytuacja – constans.


Jakby kto chciał do mnie dołączyć to zapraszam, przepisy zamieściłam na KUCHNIA IW.

Wyrzuty sumienia wyrzutami, ale naprawdę brakuje mi bardzo wysiłku fizycznego odkąd pożegnałam się z moją trasą, aż do wiosny.
Co prawda chodzę na aerobik i step, ale to mi nie wystarcza, choć przy tych podskokach też się nieźle napocę, ale godzina to za krótko.
Niedaleko mojego domu otwarty został niedawno fitness klub, taki z prawdziwego zdarzenia; ze znakomicie wyposażoną siłownią i trenerami osobistymi do dyspozycji ćwiczących.
Dzisiaj wybrałam się na jego zwiedzanie, bo tylko na to mogłam sobie pozwolić przy obecnym stanie moich finansów.
Okazuje się, że żeby się porządnie napocić i umordować, trzeba też porządnie zapłacić; 3 stówki na miesiąc za samą tylko siłownię, bo podskoki i piruety są za dodatkową opłatą – tylko 2 stówki.
Napaliłam się i tyle z tego mam, bo skorzystać, nie skorzystam, chyba, że trafi mi się jakiś niewymagający sponsor, który zrobi odpowiedni przelew, w zamian za uśmiech i dziękuję, no może jeszcze bym dorzuciła kawałek ciasta.
Rozglądałam się bacznie wracając do domu, ale póki co, jakoś żadnego nie było widać na horyzoncie.
Turlałam się więc bez takowego samotnie dalej, pocieszając się; że niby kochanego ciała nigdy nie za wiele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz