Ten tytuł, to nie jest reklama dla fast-food`u, bo to od razu może wydawać się karkołomnym zestawieniem słów; : ”dobrze zjeść” i McDonald, ale postaram się wytłumaczyć za chwilę o co mi w tym zestawieniu chodzi.
Trwając nadal w fazie kuchenno – garnkowej, zaczęłam snuć refleksje o różnicy między jedzeniem, a jedzeniem.
Większość ludzi, którzy często odwiedzają fast-food`owe restauracje twierdzi w ramach alibi, że mogą tam jeść bez obaw, że dostaną coś nieświeżego.
Ale czy świeże, to zawsze oznacza zdrowe?
Jestem jednak zwolenniczką wolnego wyboru, więc jeśli ktoś
ma ochotę na hamburgera i colę, to niech go sobie zje.
Zdanie „jesteś tym, co jesz” zachwyca mnie głęboko i cieszy,
bo oznacza, że obecnie jestem słodką, cynamonową babeczką.
Może kogoś innego upaja myśl, że jest BigMac`iem?
Świat oszalał (przynajmniej jego część) z nadmiaru jedzenia,
a badań na temat żywności nikt już nie zliczy i nie zrozumie, a tym bardziej
nie ogarnie w logiczną całość. Powstało tyle rozbieżnych teorii na ten temat,
że nie wiadomo tak naprawdę czego się trzymać, aby zdrowo się odżywiać.
Powstało setki „żywieniowych sekt”, o całkiem
fundamentalistycznych poglądach i zachowaniach, każda znająca prawdy absolutne,
a przede wszystkim wykazująca się nietolerancją wobec pozostałych.
Niektóre z nich twierdzą, że mięso jest całkowicie szkodliwe,
a inne, że jest niezbędne. Do tego dołączają uknute ideologie o zbrodniczym
zabijaniu naszych braci mniejszych lub sprowadzaniem człowieka do roślinnego przeżuwacza.
A teorie dotyczące mleka?
Jedni twierdzą, że mleko od krowy jest tylko dla
cielaka, a inni każą je pić w imię hasła; „pij mleko, a będziesz wielki”.
To wszystko odnosi się w zasadzie do każdego posiłku;
tworząc nam w głowach istny mętlik.
Nafaszerowani spływającą zewsząd wiedzą, jemy z poczuciem
winy; czy to hamburgera, czy brązowy ryż, zalewając robaka, setką dla odkażenia.
Według mnie, domorosłego fachowca od mieszania warząchwią, kluczem
jest nie co jeść, ale jak jeść, z kim jeść i ile jeść.
Mam dość tabel z kaloriami i wartościami odżywczymi!
Niezależnie od tego, co aktualnie znajduje się w moich
ustach staram się tym cieszyć :).
No i jestem wdzięczna Bogu, przyjacielowi, który zaprasza
mnie na obiad, temu kto co miesiąc robi przelew na moje konto, po prostu za to, że w
ogóle mam coś do jedzenia, bo na świecie są miliony ludzi, którzy w tym samym
momencie, kiedy to ja wcinam kolejny kotlet, umierają z głodu.
Jedzenie powinno być przede wszystkim radością i okazją do
świętowania.
Moim zdaniem lepiej zjeść od czasu do czasu z zadowoleniem i w miłym towarzystwie, chleb
ze smalcem, który jest ubogi w składniki odżywcze i jest bombą cholesterolową,
niż ze smutną miną, wciskać w siebie kolejną porcję zdrowej sałatki.
Niech więc każdy je to co lubi, byle z umiarem.
Nie popadajmy w skrajności, życie jest po to by się nim
cieszyć w każdym aspekcie, nawet i tym jedzeniowym.
Smakujmy więc życie!
(Póki nam jeszcze nie wysiadła wątroba i nie zastrajkował
żołądek).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz