poniedziałek, 4 lutego 2013

UŚMIECHAM SIĘ I ZAZDROSZCZĘ...

Otrzymałam właśnie list od znajomego, którego nie widziałam od bardzo dawna, a dokładniej od dwóch lat. Dzieli nas kilkaset kilometrów, a na dodatek delikatnie mówiąc, to "oryginał". Mieszka na wsi, nie ma telewizora ani internetu, a jego telefon komórkowy często gubi zasięg w górskiej mgle.
W zasadzie ma to dobre strony, ponieważ niespodziewane wiadomości od niego cieszą mnie podwójnie.
Czytałam to co napisał z uśmiechem, jednak nie ze względu na treść, ale na sposób formułowania poszczególnych zdań. Nagle stanął przede mną "jak żywy"!
Zakręcony, szybko mówiący, szczery w wypowiedzi..., pełen entuzjazmu, zachwytów nad rzeczami, które inni by od razu wyrzucili na śmietnik, dostrzegający piękno tam, gdzie nam na ogół nawet nie chce się spojrzeć.
To wszystko zobaczyłam w tych kilku zdaniach...
Cudowny sposób wypowiedzi, umiejętność przesłania samego siebie, w niewymuszony, naturalny sposób w kilku niby zwyczajnych zdaniach. Dla mnie jest to porównywalne z otwartością dziecka..., jego czystością...
Uśmiecham się i zazdroszczę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz