poniedziałek, 11 lutego 2013

O WANDZIE CO PREMIĘ ODDAĆ MUSIAŁA

Znam legendę o Wandzie co Niemca nie chciała i w obronie swej czci rzuciła się do Wisły, a teraz na moich oczach tworzy się nowa, tym razem, tylko kiepska bajeczka, o Wandzie co to premię oddać musiała, ale utopić się nie chciała. 
Wręcz przeciwnie ratuje się jak może żeby zostać na stanowisku i nadal mieć ciężką kasę, jaką otrzymuje co miesiąc za jego pełnienie, próbując przy tym zatopić okręt, który dowiózł ją do Sejmu.
Jak to zwykle w Polsce bywa media rzuciły się od razu na tak atrakcyjny temat, i jak to zwykle bywa, nie zauważyłam, aby zdobyły się na obiektywny komentarz tej sytuacji.
Co prawda, my Polacy mamy w genach potrzebę miłości do męczenników, ale to chyba lekkie przegięcie, by pakować na ołtarze tę Panią, która była od samego początku współautorką tego "palikotowego zamieszania". 
Najpierw przystała na tę hucpę i zadeklarowała, że poda się do dymisji w imię tak zwanych wyższych celów; pokazania jaka powinna być postawa posła, jeśli popełni błąd (tu wzięcie ogromnej premii, w obliczu pogłębiającego się kryzysu, będącego powodem znacznego ubożenia "jej" wyborców), oraz wykorzystania okazji do zagrania sztandarowym tematem Ruchu Palikota (równość wszystkich obywateli wobec prawa, niezależnie od płci - tu trans-seksualności).
Patrzyła, bez zmrużenia oka, jak w imię tej idei, niczego nie podejrzewająca, transseksualna posłanka, Anna Grodzka została wystawiona w światło reflektorów. 
Gdybym nie darzyła sympatią Anny Grodzkiej, powiedziałabym, że nie jest jeszcze, w 100% kobietą, bo zaufała i uwierzyła w to, co Nowicka mówi; a jak wiadomo kobiety nie są lojalne wobec siebie.
Teraz Nowicka biega do telewizji i udziela wywiadów, szukając poparcia, mimo że w tychże wywiadach zapewnia, że takowego nie potrzebuje, bo stoją za nią (tutaj cytat) "rzesze" wyborców, jednocześnie wchodząc w inną znaną bajkę; o sierotce Marysi. Palikotowa Sierotka, została zmanipulowana,  poddana presji, a może i przemocy klubowej. Ten terror jednak nie musiał być taki straszny, bo w czwartek mimo strachu, wyskoczyła jak Filip z konopi na sejmową mównicę i odwołała wszystko, wprawiając w osłupienie swoich partyjnych kolegów.
Tak się nie robi, choćby dlatego, że to oznaka lekceważenia, nie tylko dla samego Palikota, którego ośmieszyła (o to mniejsza), ale dla wszystkich członków ruchu. Należało uprzedzić o zmianie zdania, nawet w ostatniej chwili, nim Palikot zaczął swoje publiczne wystąpienie wzywające do głosowania na Grodzką jako następczynię Nowickiej na stanowisku wicemarszałka. Dlatego powinna zostać wyrzucona bez żadnych ceregieli, bo do takiej osoby,  nie można mieć zaufania i pewności, czy w przyszłości nie zachowa się równie nieobliczalnie.
Nowicka ma tylko jedyną szansę na zachowanie "twarzy"; podanie się do dymisji i odejście z klubu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz