sobota, 12 stycznia 2013

CZARNA RÓŻA


Kiedyś bardzo, bardzo dawno temu żył pewien Ogrodnik, który kochał swój ogród....Był wręcz od niego uzależniony... Poświęcał każdą wolną chwilę na pobyt w nim; pielęgnował kwiaty, przechadzał się wśród drzew....Patrzył na nie i cieszył się nimi.
Pewnej nocy, kiedy chciał ostatni raz spojrzeć na swój ogród, zobaczył w świetle księżyca kwiat, którego nigdy nie widział.
Co to za kwiat - pomyślał - Nie posiałem go, nie zasadziłem, skąd się, więc wziął?
Podszedł bliżej...
Dziwny kwiat, róża.... Niby taka jak wszystkie, ale inna.... Całkiem czarna... Przecież czarnych róż nikt nie widział, one nie istnieją...Skąd ona...?
Poczuł się jak odkrywca, takiego kwiatu nie miał żaden z jego przyjaciół... Będzie się, czym pochwalić...
Róża patrzyła na ogrodnika... Ale jak to róża, mimo, że inna niż wszystkie..., była tylko kwiatem..., a kwiaty nie potrafią przecież mówić...

Cóż mogła zrobić...? Chciała coś powiedzieć, ale nie znała słów... Mogła tylko pachnieć...., pięknie kwitnąć... i mogła mieć nadzieję.... Mogła tylko czekać na to, co zrobi ogrodnik....
Ogrodnik zachwycał się tym dziwnym kwiatem, dotykał jego aksamitnych płatków, muskał je palcami..., tulił w dłoniach czarny pąk..., upajał się aromatem zapachu... 
Przez jedną krótką chwilę był nim oczarowany..., a może tylko tak mu się zdawało?
Ale..., był tylko ogrodnikiem, a kwiat był tylko dla niego różą, mimo, że czarną....
Ogrodnik zapragnął zajrzeć do wnętrza kwiatu..., sprawdzić czy pod płatkami, w środku, nie kryje się coś jeszcze..
Hm...- zamruczał - zobaczymy, co skrywasz.... Może mi się to bardziej spodoba...? 
- Trochę szkoda Ciebie Czarna Różo... Ale cóż, takie życie kwiatu... - roześmiał się ogrodnik
Róża bezgłośnie prosiła - Nie rób tego ogrodniku....
Ale on nie słuchał, a może nie chciał....Pragnął tylko wiedzieć..., za wszelką cenę... 
Obrywał czarne płatki jeden, po drugim..., po kolei, nieustępliwie..., aż do końca... W nadziei, że znajdzie coś bardziej interesującego...
I tak zastał go świt... 
A ogrodnik
Nie znalazł niczego...
Tylko nie było już Czarnej Róży...
Pozostał po niej tylko zapach... Wspomnienie...
W dłoniach zostały delikatne czarne płatki..., wilgotne od rosy..., a może od łez...?
Czy to były łzy Róży?.. 
Czy może łzy Ogrodnika...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz