wtorek, 22 stycznia 2013

JULIA I ROMAN

Julia i Roman poznali się w sieci, historia prawie jak wzięta żywcem z Leona Wiśniewskiego.
Pisali ze sobą przez kilka miesięcy, rozmawiali na Skypie; ale to przestało im w końcu wystarczać, zwłaszcza Romanowi, bo Julia jak to kobieta, miała pewne opory, zdawała sobie sprawę, że mimo, że niewątpliwie coś ich do siebie przyciągało, byli zupełnie innymi ludźmi. Nie chodziło tu o wykształcenie, ale o sposób bycia, zainteresowania, wspólne tematy (nie tylko o uczuciach). Jednak Roman nalegał, a ona czuła się w jakiś sposób jemu to winna…
Odwlekała póki się dało…
W końcu, pomyślała - A co mi tam…, najwyżej będzie to jedno spotkanie i już…
Jednak z prostej, babskiej próżności nie chciała, aby ją odrzucił, chciała być zaakceptowana. Ze swej strony czuła, że on, może też jej się nie spodobać…
Mieli się spotkać na tak zwanym neutralnym gruncie, w połowie drogi..., spędzić ze sobą "niezobowiązująco" czas...
Pierwszy moment… zaraz po wyjściu z pociągu...; zobaczyła go z daleka i wiedziała już, że to nie to…, ale nie było jak się cofnąć, nawet chyba nie przyszło to jej wtedy do głowy…, bo przecież jak się powiedziało "a" to trzeba niestety powiedzieć i to "b", a nie uciekać jak przysłowiowy szczur z tonącego okrętu.
Roman podbiegł do niej i bez żadnych wstępów, po prostu ją mocno przytulił. Czuła jak cały drży, obejmował ją, jednocześnie szukając jej ust. Może trochę to było niezdarnie, sztywne i nieśmiałe…, ale...
Sama nie wiedziała dlaczego pozwoliła na ten pocałunek, i nawet na niego odpowiedziała…
W końcu przyjechała, więc… dlaczego nie? Nie było źle, nie poczuła niechęci, może nawet przyjemność...?
Wziął ją za rękę, był zdenerwowany, ale wiedziała, że nie zawiodła go, jego wyobrażenia o niej, i …, że może poczuł się szczęśliwy, że ją widzi?
Szli trzymając się za ręce, co parę kroków Roman zatrzymywał się, aby ją przytulić i pocałować…..
Nie broniła się…, to było takie szaleńcze…, nowe...
Podjęła tę grę…. Grę, chyba to nie było właściwe słowo…, ale weszła w to… Cała…
Nie podobał jej się wizualnie, dlatego starała się na niego nie patrzeć, a raczej słuchać jego głosu, który tak dobrze znała z ich rozmów… To ten głos ją przecież uwiódł…
W „Motelu pod kukułką”, w którym się zatrzymali, Roman wynajął tak jak Julia chciała, dwa pokoje…, ale sam motel był tak koszmarny, że Julia chciała jak najszybciej stamtąd wyjść….
Więc poszli na spacer trzymając się za ręce… całując się i obejmując, co kawałek…
Było naprawdę pięknie, słońce świeciło.. Było ciepło, ale nie upalnie… taka cudowna spacerowo – romantyczna pogoda. Usiedli na ławce, Julia oparła się o Romana, a on wtulił się w nią, obejmując ją w pasie. Całował ją po włosach, po szyi, wdychał jej zapach…
Co chwilę przechodzili jacyś ludzie z psami, dziećmi, a oni nie mogli się od siebie oderwać..
W końcu obydwoje zapragnęli pozbyć się tych przygodnych gapiów… 
Poszli w kierunku rzeki, która malowniczo zakrętasami płynęła w dole… Nad jej poszarpanymi brzegami pochylały się drzewa, które pewnie od wieków przyglądały się ludziom, i tym łowiącym ryby..., i tym tak jak oni…
Zakochanym? Czy to dobre słowo?
Julia nie była tego pewna… Miała mieszane uczucia, gdyby był bardziej przystojny, to oszalałaby na jego punkcie… A tak, musiała mieć zamknięte oczy, wówczas była jego…
Bo tak naprawdę to Julia zakochała się… w miłości Romana do niej… Chyba jej tak nigdy, tak intensywnie, bezgranicznie nikt nie kochał…, i bezwarunkowo; to ją hipnotyzowało…, Chciała słyszeć te wszystkie słowa, chciała czuć tą miłość...
Leżeli na trawie nad rzeką, promienie słońca ich pieściły, ale tak naprawdę świat wokół nie istniał. Tulili się do siebie, nie mogli przestać się całować, nie mieli dosyć… 
Pieszczoty stawały się coraz bardziej intensywne, pragnęli siebie, to było nie do opanowania.. Dzieliły ich ubrania, miejsce, ewentualni spacerowicze, którzy w każdej chwili mogli przejść obok… A mimo to…
Julia wiła się pod nim jak wąż, ich oddechy przyspieszały, było im wszystko jedno… W końcu odlecieli obydwoje…. Wystarczyła im bliskość, i to, że pragnęli siebie, że czuli swoje pragnienia wzajemnie… Zatracili się w sobie…
Wzajemna bliskość powodowała, że nie czuli głodu, sami dla siebie byli pokarmem… To brzmi trywialnie i jak nędzna bajka, ale tak było… Julia wiedziała, że Roman nic nie jadł przez cały dzień, dlatego zaproponowała, że pójdą coś zjeść…
W przydrożnej knajpce zamówili cole i tortille…. 
Siedziała naprzeciwko, a on patrzył na nią rozkochanym wzrokiem, jedzenie ich nie obchodziło…, nie mogli usiedzieć spokojnie, zapragnęli, gdzieś pójść, w zasadzie nie wiadomo gdzie… po prostu gdzieś….
Byli w pięknym miejscu, nie musieli się zastanawiać, dokąd… Rzeka, las… wszystko stanowiło iluzoryczną oprawę… W końcu usiedli na ogrodzeniu z drągów i pili z jednej butelki kupione po drodze wino, obejmowali się, czuli smak wina na ustach podczas pocałunków…
Było upojnie… Słońce powoli kryło się za drzewami, a oni pragnęli siebie coraz bardziej…
Wrócili obejmując się do motelu…, którego brzydoty już nie zauważali...
Julia chciała się z nim kochać, a jednocześnie coś jej mówiło; nie… Nadal w pewien sposób czuła dzielące ich różnice... Chciał zostać... Bardzo, bardzo chciał…
A ona…? Ona chciała wreszcie poczuć się kochana, pieszczona…, chciała znowu poczuć przy sobie, w sobie mężczyznę….
To było coś nieprawdopodobnego stali przy drzwiach, obejmowali się, całowali…, nie mogli przestać…
Wiedzieli oboje, że nie ma innej opcji…, że muszą się kochać tutaj i teraz, natychmiast…
To była noc, o jakiej tylko dotychczas czytała, nie mieli siebie dosyć… Kochali się wiele razy i na wszelkie sposoby… Jej ciało nie miało już dla niego tajemnic, poznawał je ustami …każdy zakamarek. A ona oddała mu się cała bez najmniejszego skrępowania… entuzjastycznie i z radością….
Chwilami zmęczona przysypiała na chwilę, ale cały czas go czuła; jak na nią patrzy z miłością, jak ją tuli do siebie, całuje po oczach, twarzy szyi, gładzi po włosach… Słyszała jak szepcze jej do ucha, że ją kocha, i że zawsze będzie ją kochał…
Spała w jego objęciach, wtulona w niego…., budziły ją jego pocałunki … i znowu się kochali…
A rano…. Rano musieli się rozstać…
……………………………………………………………………………………………………………………………………..
Tyle powiedział jej słów miłości, ile nie usłyszała przez całe życie…. 
Powiedział jej, że kocha ją nad życie, że jest całym jego światem…
A Julia? Julia zaczęła bać się tej miłości…. Bać się, że się w niej zatraci, że to jakiś obłęd, że to nie dzieje się naprawdę….
Czy można tak kochać?
Czy można aż tak kochać, tak kochać aż brakuje tchu?
To przecież historia jak z taniego romansu…, a więc czy mogła być prawdziwa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz