niedziela, 27 stycznia 2013

AUTORYTETY


Czy można budować swoją indywidualność nie opierając się na niczym, na nikim?
Czy wystarczymy sami sobie w określeniu tego co słuszne, stosunku do innych, w wybraniu drogi życiowej?
Był czas, że ludzie mieli jakieś autorytety, indywidualności, które były dla nich wzorem postępowania, wzorem do naśladowania, jeśli nie w życiowych wyborach to w jakiejś dziedzinie. Zadawałam proste zdawałoby się pytanie po wielokroć; Kto jest dla Ciebie autorytetem?
Najczęściej otrzymywałam odpowiedź; Jan Paweł II.
W zasadzie tak bez zastanowienia...
Niby słuszny wybór...
Kojarzy mi się to z odpowiedzią ucznia, który zapytany podaje właściwą, zgodną z oczekiwaniami nauczyciela odpowiedź. Może nawet potrafi podać kilka uzasadniających ją przykładów, ale co z tego?
Na co dzień młodzież (i nie tylko), wpatrzona jest w zgoła inne postacie, często nawet tego sobie w pełni nie uświadamiając.
Imponuje siła fizyczna, bezczelność, bezwzględność, bogactwo… , a nawet chamstwo...
Nie jest istotne, co masz w głowie, ważne, że dobrze wyglądasz, masz kasę i nikt ci nie podskoczy.
Z przykrością zauważam, że współczesne autorytety (idole), to celebryci pokazujący się w mediach..., to oni stali się wzorami do naśladowania.
Do tego mamy dążyć, aby stać się choć trochę podobnymi do postaci z ekranu, czy tabloidu??
Toż to w większości puste pudełka opakowane w kolorowy papier. Gdzie się podziały ideały, wartości takie, jakie honor, moralność, szacunek dla innych? Gdzie ich szukać?
Kiedyś fundament stanowiła rodzina, pierwszymi wzorami byli rodzice, dziadkowie…, a teraz?
Rodzice się rozstają, mają kolejnych partnerów, są skupieni na sobie, nie pamiętają o swoich rodzicach, a dzieci mają przy okazji. Owszem zapewniają im wykształcenie, komputery i zajęcia pozalekcyjne, ale nie przekazują im jak mają żyć…
Nie ma na to czasu…
Szkoła wystawia kolejnych uczestników do wyścigu szczurów, odżegnując się jednocześnie od wpływu na wychowanie. A życie coraz szybciej płynie stając się z dnia na dzień bardziej powierzchowne.
Żyjemy tylko tu i teraz, a po nas, to choćby potop…
Przetrwają tylko najsilniejsi, ci o najtwardszych pięściach i najgrubszej skórze, reszta do piachu…
Nikogo nie obchodzi, że powszechnie podziwiany milioner zdobył swój majątek, jeśli nie w nieuczciwy sposób to wyzyskując innych, ważne, że go ma…, jedyne co nas w tym bulwersuje, to to , ze nie jestesmy na jego miejscu i szlag na trafia, bo my też byśmy tak chcieli..
Nieważne, że polityk, na którego głosujemy w wyborach ma kolejną żonę i kilkoro nieślubnych dzieci…, bo co nas to obchodzi… ma facet temperament, taki macho…
Bałwochwalczo wpatrzeni w swego idola na scenie, nie myślimy, że ten sam człowiek naćpany poprzedniego dnia pobił kelnera w restauracji…., bo co nam do tego, przecież to super gość…, a kelner nie był dość szybki…
To mają być te autorytety, te wzorce…?
Trochę to przerażające.., a najgorsze w tym wszystkim dla mnie jest to, że zapytałam sama siebie; kto dla mnie był, lub jest autorytetem i nie znalazłam odpowiedzi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz