sobota, 1 listopada 2014

CO BĘDZIE POTEM?

Strach, lęk, jakkolwiek by tego nie nazywać, to uczucia, które nie są one obce żadnemu człowiekowi. Towarzyszą nam niemal od narodzin, a może nawet i od chwili poczęcia, bo przecież dziecko w łonie matki przeżywa to, co i ona.

Chyba nie ma nikogo, kto by się nie bał chociaż raz, kogoś lub czegoś.
Są nawet jednostki chorobowe bezpośrednio z lękami związane.
Lęk został zbadany i zanalizowany na wszelkie możliwe i niemożliwe sposoby.
Na ogół potrafimy sobie z nim radzić; samodzielnie czy przy pomocy innych, a w skrajnych przypadkach pomaga nam medycyna i „magiczna”tabletka.
Jest jednak lęk, z którym niewielu sobie radzi, czy ma odwagę się z nim zmierzyć. To lęk przed czymś, czego się nie zna, czego nie można zdefiniować czy wytłumaczyć racjonalnymi sposobami, albo po prostu się tego nie potrafi.
Większość z nas boi się śmierci, bo mimo, że obecnie nauka tłumaczy już prawie wszystko, to śmierć, a raczej to, co po niej następuje jest dla nas nadal swoistą enigmą.
Podejrzewam, że jedynie samobójcy mają w swoim mniemaniu pewność, że posiedli tę wiedzę, i co najistotniejsze; mniej się boją tego „co po”, niż życia.
Może to jest klucz, może to jest wskazówka?
Ale jaka, lub jakie?
Jak postrzegają śmierć samobójcy?
Według mnie, są tutaj tylko dwie możliwości, które mogą brać pod uwagę; uważają, że po śmierci nie ma już nic…, i że zjedzą nasze ciała robaki, a resztki ich uczty rozsypią się w proch, albo, że po śmierci czeka nas drugi , lepszy od tego, który znamy świat…, i że warto tam znaleźć się jak najprędzej.
Niestety ja nie mam takiej jak oni pewności, choć często myślę o nieuchronności tego, co nastąpi… i obawiam się, że jeśli trafię do świata po tej drugiej stronie, może nie być mi tam lepiej niż teraz, bo nie jestem niestety bezgrzeszna.
Nie chcę umierać i chcę żyć wiecznie, ale jeśli zamyślam się tak jak dzisiaj, nad kresem ludzkiego żywota, to czuję, że najstraszniejsza ze śmierci, jest śmierć w samotności… i tego też się boję…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz