sobota, 22 sierpnia 2015

MYŚL NIEDOKOŃCZONA


Mam już tyle lat, że choćby z tego względu powinnam być osobą dojrzałą...
W końcu mam za sobą kawał życia...
Uważam się za kobietę może nie za mądrą, ale też nie na tyle głupią, aby nie wysnuć jakiś wniosków z tego co przeżyłam...
Staram się ( na ogół) te wnioski zatrzymać dla siebie, bo jak wiadomo, nikt za nikogo życia nie przeżyje, więc moje zdanie i mój pogląd na życie niekoniecznie może pasować komuś innemu.
I w tym bywa problem...
Problem, bo to, że każdy uparcie podąża swoją drogą powoduje, że ludzkie drogi się przeważnie rozchodzą i to do tego stopnia, że nie ma już szans na to, aby kiedykolwiek mogły się znowu skrzyżować, a tym bardziej, aby mogły połączyć się w jedną wspaniałą autostradę.
Niby dobrze, mieć swoje zdanie..., tyle, że czasami to nie o to zdanie chodzi, ale o zwykły upór, o chęć pokazania, że ma się rację, i że nikt nie będzie nam mówił co mamy zrobić.
Faktycznie, sama się na tym łapię, że tak bywa..., szczególnie wówczas gdy spotykam się z ludźmi, którzy autorytatywnie mówią mi jak mam postępować, jak żyć. Wtedy wkurzam się i zaczynam się natychmiast okopywać w miejscu, które jeszcze przed chwilą tak do końca mi nie pasowało.
Myślę, że wszystko też zależy od formy przekazu tych "dobrych rad" i od tego kto je nam daje. Jeśli jest to osoba, która w naszych oczach sama (według tym razem naszej oceny), żyje w bagnie, to musi obudzić się w nas agresor.
Myślę, też, że chcemy, aby w tym radzeniu nam, było trochę empatii w stosunku do nas, a nie tylko sucha ocena i wytykanie błędów.
Łatwiej wszak przyjąć lekarstwo w formie tabletki powleczonej czymś słodkim i gładkim, niż w formie gorzkiego proszku bez popitki.
Sadzę też, że nastąpiła ostatnio pewna polaryzacja zachowań; są osoby, które naiwnie wierzą we wszystko i takie, które nie ufają nikomu. Mało bowiem jest takich, którzy potrafią logicznie zanalizować nie tylko swoje zachowanie, ale także zachowanie innych i zdolnych do wysnucia właściwych wniosków.
Prawie wszystko jest obecnie rozpatrywane poprzez pryzmat własnego "ja", co oczywiście nie jest skrajnym złem, ale pozbawione jest obiektywizmu i szerszego spojrzenia na daną sytuację.
......................................................................................................................................................
Pogubiłam się i myśl mi uciekła, widocznie nie potrafię pisać na raty....
No i teraz nie wiem o co mi chodziło kiedy zaczynałam pisać tą notkę dwa dni temu...
Muszę chyba poczekać na jej dokończenie jak już kompletnie się zestarzeję, bo wtedy na ogół pamięta się lepiej przeszłość niż teraźniejszość. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz