
Czuję się jak za króla Sasa, kiedy to się jadło i popuszczało pasa.
Dobrze, że mam na sobie leginsy, a one litościwie powiększają swój obwód wraz z moim pączkującym z przejedzenia brzuszyskiem, bo inaczej trzeba by mi było faktycznie poluzować pasek, i to mocno.
Poszła w diabły moja metoda na głoda!
Nienawidzę poniedziałku, czemu już wielokrotnie dawałam wyraz.
Czuję się w ten dzień ubezwłasnowolniona i podatna na wszelkie złe wpływy.
Rano, wstało mi się nie tą nogą co trzeba i nie trafiłam we właściwy kapeć, na śniadanie zjadłam nudną kanapkę, co pogłębiło moje poranne niezadowolenie, no i zapomniałam wziąć suszarki do klubu.
Ćwiczenia nie tyle wykonałam, co odwaliłam jak pańszczyznę i w niezbyt dobrym humorze wróciłam do domu.