sobota, 7 lipca 2018

1) NIE ŚWIĘCI GARNKI LEPIĄ - prolog

Podziwiam ludzi, którzy nie czują potrzeby zmian w swoim otoczeniu. Myślę, że taka postawa daje poczucie spokoju i stabilności, może jakiejś kontynuacji...?
Może tak właśnie rodzi się tradycja, duch domu...?
Dotychczas tylko się przeprowadzałam, więc za dużo nie kombinowałam z przestawianiem mebli, czy innego tego typu rewolucjami. Poza tym, z uwagi na ograniczone, zasoby finansowe nie mogłam też na za wiele sobie pozwolić, ale w końcu i ja doszłam do ściany możliwej akceptacji rzeczywistości.
Dotychczas ze stoickim spokojem znosiłam to, że każdej zimy musiałam spać pod dwoma kołdrami, a mimo to nigdy mi nie było wystarczająco ciepło, ale gdy to zaczęło odbijać się na moim zdrowiu powiedziałam sobie dość - muszę coś z tym w końcu zrobić.
Niestety nie ma innego wyjścia jak tylko zamienić sypialnię z jadalnią, co wiąże się ze sporymi wydatkami, bo już nie tylko o remont chodzi, ale trzeba będzie zmienić meble. Mój ukochany stół niestety nie mieści się do pokoju, który był dotychczas sypialnią, mimo, że wyrzucę z niego szafę. I jak to w takich sytuacjach bywa, trzeba będzie zamiast szafy zainstalować jakąś zgrabną zabudowę itd..
Aby maksymalnie zminimalizować koszty postanowiłam zrobić wszystko ''własnymi ręcami".
Wygląda to trochę tak, jakbym miała zamiar zdobyć Mont Everest, bo jestem kompletnym antytalentem technicznym i na dodatek jestem mało precyzyjna w jakichkolwiek czynnościach. Sama więc jestem ciekawa co z tego się narodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz