czwartek, 13 marca 2014

POKOCHAŁAM GENDER

Z zasady nie kupuję kolorowych pism, tych nazywanych kobiecymi, bo jestem zdania, że szkoda kasy na czytanie kolejnych porad, będących w istocie zakamuflowaną reklamą jakiegoś produktu, czy firmy. Nie podniecam się także życiem pięknych i bogatych, nazywanych nie wiadomo dlaczego gwiazdami.

Dzisiaj jednak coś mnie podkusiło i złamałam tę zasadę; chciałam zerknąć co tam nowego tej wiosny trzeba "koniecznie" przywdziać na grzbiet.
Zobaczyłam, a jakże..., a nawet w bonusie dowiedziałam się jak powinna wyglądać kobieta!
Bo oprócz wiedzy, że pikowana kurtka na wiosnę - to jest własnie To, zobaczyłam kto może nosić te pikówki.
Ano, ta kobieta, która ma wspaniałe, przepiękne ciało modelki..., o wymiarach...
Co do tych wymiarów, to nie za bardzo mnie one uradowały...
Ogólnie rzecz biorąc, te wszystkie cudowne dziewczyny z kolorowego magazynu, były moim zdaniem - bezwymiarowe!
Na swój własny użytek i pożytek, uknułam pogląd, że nie wszystkie one są zawsze takie, na jakie wyglądają na tych fotografiach.
No, może z wyjątkiem Anji Rubik...
Myślę, że nie tylko ja, ale i kobiety na całym świecie, po przejrzeniu takiego pisma z modelkami w roli głównej, z rezygnacją popatrzą na swoje ciało, albo po zamknięciu ostatniej strony przestaną spoglądać w lustro, zdając sobie sprawę, że nie są wstanie zmienić się w ideał piękności lansowany przez media.
Która z nas, zwykłych kobiet, przemierzających codziennie ulice z siatkami pełnymi zakupów, może konkurować z tymi młodymi, wychudzonymi dziewojami z pism dla kobiet?
Co ciekawe, te pisma, nie są skierowane do nich, ale do nas.
A my, z tego co widzę, kiedy kupuję makaron w Tesco, czy ziemniaki w Biedronce, zupełnie ich nie przypominamy.
Czy celem redaktorów jest doprowadzenie do tego, abym popadła w kompleksy?
Oczywistym bowiem jest, że zwykły człowiek, a w tym wypadku ja - kobieta - nie może tak wyglądać!
To się nie uda, choćbym stanęła na rękach i zaklaskała uszami - co i tak nie jest możliwe przy mojej obecnej kondycji fizycznej. 
I jak tu się dziwić, że niektóre z nas, zwykłych śmiertelniczek są zakompleksione, że cierpią na brak pewności siebie.
Aby choć trochę doskoczyć do wyznaczonego kanonu, w ostatnim akcie rozpaczy gnamy do drogerii i kupujemy te wszystkie reklamowane cuda, które mają osunąć nasze zmarszczki, pozbawić nas cellulitu i odjąć nam 15 lat z metryki.
Wypróbowujemy najmodniejsze fryzury (w tym roku warkocze) i trendy, zakładamy bieliznę wyszczuplającą, rzucamy się w wir kolejnej diety odchudzającej i pijemy kolejną szklankę wody, choćby nawet miała nam ona wypłynąć uszami.
A mimo to i tak nie osiągamy wyznaczonego wzorca.
Sama łapię się na tym, że mam brak zaufania do własnego ciała przez te wszystkie wpajane sukcesywnie i zewsząd, fałszywe wyobrażenia, jak to powinna wyglądać kobieta.
Nie chodzi tu tylko o tak zwany zewnętrzny ogląd, bo jak się wypacykuję i zamaskuję odzieniem, to jeszcze jak to mówią, jakoś obleci..., no i od czasu do czasu, jeszcze zdarza się ktoś co sypnie komplementem (może z grzeczności jednak łykam to - jak kluski), ale przez to wszystko zaczynam tracić pewność siebie, a to już mnie wkurza!
Wkurzam się, ale nie oszukuję, bo bądź, co bądź, widzę się codziennie rano po wstaniu z łóżka w lustrze, bez kamuflażu, barw wojennych i wiem jak wyglądam niestety.
W związku z tym, zdaję sobie doskonale sprawę, że nie mogę się zbliżyć nawet o milimetr, do tych wysokich, czarujących istot, pozujących w kostiumach kąpielowych, uszytych z mikroskopijnego kawałka materiału, tak aby eksponowały ich perfekcyjne biodra i długie nogi.
Inna rzecz, że te boginie w czasopismach też nie zawsze są idealne, bo Photoshop tam też się nieźle przy nich napracował, ale wiele bym oddała, żeby wyglądać tak, jak na przykład Gisele Bundchen...
Czy normalnie wymiarowe kobiety powinny znienawidzić fotografów, specjalistów od make-upu, projektantów i oświetleniowców?
Bo to przecież oni, przekształcają rzeczywistość w całkowitą nierzeczywistość, tworząc niedościgłe iluzje, które sprawiają, że tracimy wszelką nadzieję.
Bo to oni, swoimi poczynaniami sprawiają, że obraz nas samych, mamy już na wstępie zniszczony i obrzydzony, zanim jeszcze wyjdziemy z domu.
Nobel temu, kto znajdzie kobietę, która nie uważa, że jej twarz, ciało są niedoskonałe i pełne wad.
Coś z nami kobietami jest chyba nie tak.
Dlaczego pozwalamy narzucać sobie jakieś wzorce i kanony?
Chyba pokocham gender, za to propagowanie równości płci.
Czy widział kto faceta, który martwi się swoimi zmarszczkami, łysiną, krzywymi nogami, czy wystającym brzuchem?
Wręcz przeciwnie, im starszy i brzydszy, tym ma większe wymagania i uważa, że powinny nim się interesować coraz młodsze i atrakcyjniejsze panie.
Hi, hi - oczywiście daleka jestem od tego, żeby na tej fali genderyzmu od razu zapuszczać u siebie brzucho, ale moimi wymoszczonymi boczkami nie mam zamiaru się przejmować.
..........................................................................
Jeszcze tylko 31 dni bez ciast i ciasteczek - pokus dzisiaj brak.

1 komentarz:

  1. Najbardziej mnie dziwi i szokuje fakt, że czasami niektóre panie przez pryzmat grubego portfela nie dostrzegają u starszych panów
    ich brzydoty , łysiny , wystającego brzucha. Im grubszy portfel, tym facet ,,przystojniejszy". Ha,ha,ha....
    A wracając do istoty tej notki,to powiem ,że kolorową prasę czytam zawsze z przymrużeniem oka. I na to konto zjem do kawy dodatkowe
    ciasteczko :))))))
    Pozdrawiam......RiR.

    OdpowiedzUsuń