niedziela, 6 kwietnia 2014

BABECZKA NA FLEKU!

Dzisiaj rano brałam prysznic.
Hi hi..., tylko bez takich, to nie był pierwszy prysznic jaki zaliczyłam w moim życiu! Było ich trochę i w zasadzie nie wiem czy niestety, czy stety bo nie wszystkie miały coś wspólnego z higieną i nie wszystkie były tak przyjemne jak ten dzisiejszy.
Z tego jednak, muszę to przyznać, byłam dziwnie zachwycona.
Stanęłam jak ta Ewa, na moim mikroskopijnym, czarnym dywaniku, totalnie odprężona, odświeżona i co najważniejsze pachnąca konwaliami od Yardleya.
W zasadzie to nie miałam do tego nastroju zbyt wielu podstaw, bo mój "pokój kąpielowy" ma to do siebie, że zaraz sprowadza mnie Ziemię, i to nie dlatego, że żaden Adam się tam nie mieści kiedy ja go okupuję, ale z racji nie najkorzystniej umieszczonego lustra...
Ale co tam!
W końcu teraz jest trendy kochać siebie taką jaką się jest, czyli w moim wypadku apetyczną klepsyderkę.
Tak sobie to wymyśliłam, bo czy nie jest o wiele przyjemniej tak się określać, niż jako tłustą babę w podeszłym wieku?
Ostatnio lubię o sobie myśleć pozytywnie; od czasu do czasu nawet stanę i pozachwycam się swoimi nowo nabytymi (wraz z pewną ilością ptysi ze śmietaną), uroczymi krągłościami.
Tu muszę się pokajać, bo z mojego postanowienia coby unikać słodkości w Wielkim Poście, wyszły tylko te ptysie.
Ale jakieś tam osiągniecie było - wytrzymałam 20 dni.
21 dnia zrobiłam się nerwowa i w ramach lekarstwa pożarłam tabliczkę czekolady z winogronami, a potem to już tak jakoś poleciało...
Stałam więc sobie przed tym lustrem, odziana jeno w zapach konwalii, tudzież krople wody, i zastanawiałam się czym tu to moje ciało okryć...
Bielizna dla kobiety, a szczególnie dla mnie, to szalenie ważna rzecz, a wręcz symbol.
Słyszałam, że szczególnie kobiety islamu, które ukrywają się pod burkami mają do niej słabość.
Jestem wyznania rzymskokatolickiego, więc może mnie to nie wypada?
Wszystko jak wszystko, ale włosiennicy nie założę!
Weźmy na przykład takie majtki; przecie one okrywają bardzo wrażliwe rejony!
Majtki to nie tylko zwyczajny kawałek materiału!
Przecież bardzo istotny jest ich kolor, fason, przezroczystość.., rodzaj tkaniny, no i ich wielkość niestety...
Po majtkach można poznać jaką się jest kobietą; co lubimy, jak o sobie myślimy, jakie mamy pragnienia...
Rodzaj niewymownych od razu zdradza, jaką czujemy się kobietą; seksbombą, kochanką czy też matką Polką, lub żoną spełniającą od czasu do czasu i dla świętego spokoju "obowiązek małżeński".
Majtki to podstawa do całego wywodu filozoficznego.
Bo czy majtki w szczególe, a bieliznę w ogóle, zakładamy zawsze tylko dla siebie, czy też może dla kogoś?
Przypomniały mi gaciochy Bridget, które były powodem jej wstydu, bo aczkolwiek bardzo praktycznie korygowały zbędne fałdki, to nie wyglądały najpiękniej, przynajmniej w jej oczach, a jednak zachwyciły Daniela Cleavera.
Albo takie stringi; ani wygodne, ani ciepłe - w końcu zadek na wierzchu i sznurek między..., a tysiące kobiet je nosi...
Niby szmatka, która jest pod spodem, a swoje znaczenie ma!
Doszłam nawet do pewnych wniosków!
Póki kobieta zastanawia się jakie majtki założy po wyjściu spod prysznica; koronkowe czy jedwabne, figi z falbankami czy ten nieszczęsny sznureczek, a nie sięga bez namysłu po białą bawełnę, i to bez względu na wiek i wszystkie inne przyległości, jest jak to mówią - jeszcze babeczką na fleku.
I to mi jeszcze bardziej poprawiło humor - hi hi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz