wtorek, 16 grudnia 2014

ŚWIĄTECZNE ZAKWASY

Alem się umordowała!
Mam zakwasy jak po siłowni. Choć prawdę mówiąc, rzeczywiście zafundowałam sobie małą siłowienkę...
Zachciało mi się przestawiania mebli!
Na ten karkołomny pomysł wpadłam, po innym moim pomyśle; zorganizowania świąt.
Dawno tego nie robiłam (tak w całości), z reguły, jak już, to gotowałam świąteczny obiad, a wigilię spędzałam poza domem.
Teraz mnie naszło mega rodzinnie; pewnie spowodowały to moje ostatnie perypetie, które zresztą i tak się jeszcze nie skończyły. Jednak postanowiłam o nich nie myśleć, przynajmniej już nie w tym roku kalendarzowym.
Może to taki mój sposób na zajęcie czymś innym myśli...?
Tak to już ze mną jest, że nie robię niczego połowicznie i jak już się w coś angażuję, to robię to intensywnie i po całości.
No i oczywiście, i tu się przyznaję - z przesadą...
I się zaczęło...
Żeby zmieścić duży stół, musiałam niestety poświęcić moją sypialnię, którą zamieniłam w jadalnię. Sypialnia natomiast powędrowała do pracowni...
Nie, nie...
Sama to ona nie powędrowała, wtargałam ją tam siłą własnych rąk, nóg i pleców. I co najdziwniejsze pośladków.
Nie ma śmichu, bo największe zakwasy po tym przemeblowaniu czuję w plecach i właśnie w moich dolnych krągłościach.
Jak już poprzerzucałam dywany, komody, łóżko, stół, krzesła, itd., to doszłam do wniosku, że teraz mi nic nie pasuje i muszę pozmieniać wszystkie dodatki, ozdóbki, łącznie z obrazami.
I to było najbardziej pracochłonne, bo dla mnie ważne są detale, a nawet centymetr w prawo, czy w lewo jakiegoś elementu ma dla mnie znaczenie...
Tak się rozpędziłam, że nawet popakowałam już prezenty i uszykowałam worek dla Gwiazdora!
Teraz siedzę i zdycham..., ale jakże przyjemne jest to zdychanie :).
Mam jeszcze parę pomysłów do zrealizowania. 
Postanowiłam na przykład napisać dla każdego (odręcznie, nie na komputerze) indywidualne życzenia, przywiązać je wstążeczkami do świerkowych gałązek, ozdobionych bombkami i położyć przy nakryciach na stole wigilijnym.
Zrobię tak przede wszystkim dlatego, że jak już kiedyś wspominałam, nie chcę przy łamaniu się opłatkiem składać oklepanych życzeń; zdrowia, szczęścia, pomyślności, tylko chcę każdemu powiedzieć coś miłego od siebie, chcę powiedzieć każdemu z obecnych, ile dla mnie znaczy i jak ważne jest dla mnie to, że akurat w tym dniu jest ze mną...
Hi, hi! Oczywiście w całym tym wymyślaniu nie zapomniałam o sobie!
W garderobie wiszą już odprasowane dwie kreacje (do wyboru), coby nie tylko choinka błyszczała w tym dniu. A co!
.....................................................................................................................
A od jutra, zaczynam się realizować w kuchni!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz