sobota, 31 stycznia 2015

UKRAIŃSKI ZŁOTY RÓG

Tak sobie myślę, że nie będę chyba oglądać wiadomości..., przynajmniej przez jakiś czas.
I tu muszę się niestety zgodzić z powiedzeniem, że im człowiek mniej wie, tym jest zdrowszy i spokojniejszy...
Tyle już wiem, że media głównie pokazują tragedie, wojny i inne straszne rzeczy; bo im więcej krwi, tym większa sprzedaż i oglądalność, ale...
Ale mimo wszystko, po odcedzeniu całej tej papki, zostaje jednak parę niepokojących sytuacji, od których tak całkiem nie mogę się odciąć..
Kurcze, męczy mnie ten konflikt na Ukrainie...

Oczywiście mój niepokój bierze się z czysto egoistycznych pobudek; boję się jego konsekwencji jakie ponosi i jeszcze poniesie Polska, a przede wszystkim, boję się jakby nie było i o własną skórę.


Póki co, wrze tylko za naszymi granicami, i na razie tylko tam, giną codziennie ludzie, a reszta świata się temu przygląda z "pewną" dezaprobatą. 
A przecież, pamiętam jak 10 lat temu, po zwycięstwie pomarańczowej rewolucji, miało być tam tak "pięknie"... 
Miało, bo majdanowi przywódcy skutecznie zaprzepaścili to, co wówczas udało się wypracować.
Zaprzepaścili i zmarnowali nie tylko ducha wspólnoty narodowej, który się wtedy narodził, ale zniszczyli również nadzieję na lepszą przyszłość, jaka się obudziła wśród Ukraińców.
Ukraina miała być wszak od tego momentu państwem prawa, państwem, w którym istnieje wolność słowa i mediów.
Tymczasem pomarańczowi przywódcy, którzy "dorwali się" do władzy, uwierzyli w swoją wielkość do tego stopnia, ze poczuli, że stoją ponad prawem, i że są bezkarni. 
Julii Tymoszenko i Wiktorowi Juszczence ewidentnie woda sodowa uderzyła do głowy, poczuli się "panami" mając za sobą media i co gorsze czując się w swych działaniach wspierani przez prawo.
Zamiast wdrażać zapowiadane reformy, zaczęli dbać przede wszystkim o swoje prywatne interesy. Na powrót zaczęła szerzyć się korupcja i nepotyzm, do tego stopnia, że nikogo nie zdziwiło, gdy 6 lat później, w wyborach zwyciężył popierany przez Moskwę, Wiktor Janukowicz. 
Tym samym Ukraina zatoczyła koło i wróciła do punktu wyjścia...
No i naród nie wytrzymał, w końcu powiedział dość, i wyszedł ponownie na kijowski majdan.
Tyle, że ten majdan, paradoksalnie zamiast poprawy sytuacji, osłabił kraj, co wykorzystał niestety Władimir Putin...
Chciałoby się w tym miejscu zacytować Stanisława Wyspiańskiego i powiedzieć ;
"Miałeś chamie złoty róg, miałeś chamie czapkę z piór, czapki wicher niesie, róg huka po lesie, ostał ci się ino sznur..."
Czasami mam wrażenie, że to podobne poczucie bezkarności panuje w polskim obozie rządzącym, który ufny w posiadaną większość sejmową, kształtuje dowolnie, według własnego widzimisię prawo, nie przejmując się opinią społeczeństwa.
Tak samo jak parę lat temu za miedzą, dysponuje posłusznymi sędziami i sprzyjającymi mediami, które umiejętnie sterują opinią publiczną.
Mimo znacznego osłabienia koalicji PO i PSL, po odejściu Donalda Tuska, obie partie nadal są bardzo pewne siebie i nie wyciągają żadnych wniosków z tego, co dzieje się w Europie i na naszym rodzimym podwórku. Nawet ostatnia fala strajków, nie była wstanie zmusić ich do konstruktywnej refleksji...
Dalej posługują się starą, zgraną do imentu śpiewką, strasząc społeczeństwo PiS-em jak "czarnym ludem", który szykuje już swoje pochodnie, aby podpalić Polskę.
Z drugiej jednak strony, opozycja oprócz opluwania rządu, też nie potrafi zaproponować czegoś mądrego.
Przed nami wybory prezydenckie i parlamentarne, więc zapowiada się kolejny niemerytoryczny festiwal oszczerstw i pomówień, a Polacy jak nie mieli, tak nadal nie mają alternatywy..
Po raz kolejny, zmuszeni będziemy do wyboru między większym, a mniejszym złem, a przecież nie o to chyba chodzi....
Myślę, że przy tym bałaganie na rodzimej scenie politycznej i w tej niepewnej międzynarodowej sytuacji, nie tylko ja czuję się zaniepokojona przyszłością naszej ojczyzny, bowiem agresywna postawa Rosji, brak konkretnych działań NATO, bezradność, a w zasadzie uległość Unii i jej koniunkturalizm nie napawają optymizmem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz