poniedziałek, 27 stycznia 2014

ZWIĄZKI I TORTURY

Ludzie są ze sobą z różnych powodów, czasem nawet bardzo zadziwiających, patrząc z punktu widzenia postronnego obserwatora.
Mówi się, że  przeciwieństwa się przyciągają.
I nie tylko głosi to stara mądrość, ale i prawa fizyki.

Może to na tym poniekąd właśnie polega?
Tylko jak ja patrzę na pary, których związek stwarza pozory opartego na fundamencie takiej mądrości, zauważam tam więcej podobieństw niż przeciwieństw.


Człowiek jest doskonałą mieszaniną wszystkiego, dlatego pewnie bywa, że mieszanka ta staje się piorunująca i wybucha w najmniej oczekiwanym momencie, i wtedy to już jest katastrofa.
Na ogół mężczyznę do kobiety przyciąga ta jej "bardziej ludzka strona", która umożliwia jej spontaniczne okazywanie uczuć, zdolność do opiekuńczości i empatii.
Podświadomie bowiem czuje, że jeśli ona go kocha, i mu to okazuje, to musi w nim być coś dobrego, coś, za co warto go kochać, i że on zasługuje na tą miłość.
Podnosi to dodatkowo jego samoocenę, co samo w sobie jest bardzo cenne.
Ona natomiast, widzi w nim chłodną dawkę realizmu, którego jej brakuje.
To z jednej strony się jej nie podoba, a z drugiej ją w nim pociąga, bo ten realizm daje jej poczucie bezpieczeństwa.
Oczywiście mogą to być inne cechy, które decydują o wzajemnym przyciąganiu i trwaniu w nim, jeśli nie przez całe życie, to przez jakiś czas. 
Świat i ludzie go zamieszkujący tworzą podobne związki, w których ścierają się różne emocje, potrzeby, poglądy i zachowania.
Śmiem twierdzić, że wszyscy ludzie, bez wyjątku pragną poczucia bezpieczeństwa, dlatego nawet zimny realizm w skali makro bywa dla niektórych pociągający.
W każdym z nas tkwi cząstka, której czasami podoba się nawet najbardziej radykalne postępowanie, ta strona naszej duszy, która w cichości przyznaje rację Amerykanom torturującym terrorystów, żeby pozyskać informacje o potencjalnych zamachach.
Być może jest to zbyt szokujący przykład...
Ale..., czy tak właśnie nie jest, jeślibyśmy się przez chwilę nad tym głębiej zastanowili?
Współczesne, tak zwane społeczeństwo zachodniej cywilizacji, ma zewsząd  i cały czas, wciskany do głowy liberalny kit, na temat społecznie upośledzonych, pokrzywdzonych, uciemiężonych, których powinno się ratować za wszelką cenę i często wbrew ich woli.
Jednak nabyte doświadczenie uczy, że niektórzy ludzie są po prostu źli.
Że wspomnę tutaj niejakiego Trynkiewicza, który za moment opuści więzienie, bowiem zakończy odsiadywanie wyroku za gwałty i morderstwa.
Wielu boi się i to uzasadnienie, o siebie, swoje dzieci i wolałoby, żeby ten przestępca zniknął z powierzchni ziemi raz na zawsze.
Twierdzę, że są to wszystko normalne reakcje.
Choć w głębi duszy nie do końca mi się one podobają i w zasadzie ich nie pochwalam.
Ale z drugiej strony...
Czy mamy iść na rzeź jak pierwsi chrześcijanie na arenach, jak te bezbronne biało-wełniste owieczki i dać się bez oporu zagryźć kilku wilkom?
Kto cię kamieniem, to ty go chlebem?
Jak tak będziemy postępować, zostanie po nas tylko ten chleb, który zjadać będą już tylko wilki, które w dalszej kolejności zaczną się same wzajemnie zagryzać.
Może w takich sytuacjach właśnie, ci z nas co są bardziej wrażliwi społecznie, przeciwni przemocy odpuszczą nieco z miłosierdzia na rzecz  dobra większości?
A ci którzy mają zamiar postąpić bezkompromisowo i radykalnie, ograniczą swoje działania do tych rzeczywiście niezbędnych?
Jesteśmy systemem związków, systemem naczyń połączonych, które wzajemnie na siebie wpływając mogą stworzyć wszak stabilną i długotrwałą równowagę, oczywiście przy odrobinie dobrej woli z obu stron.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz