poniedziałek, 6 stycznia 2014

SREBRO I ZŁOTO

Nie jestem zbyt mądra i zdaję sobie doskonale z tego sprawę. Nie dosyć, że brakuje mi rozsądku, to na dodatek szwankuje również mój instynkt samozachowawczy.
Powinnam w zasadzie z racji przeżytych tych kilku lat życia, mieć jako taką znajomość świata i ludzi, a mimo to, nadal jestem głupia, jak ta tabaka w rogu.
Mam w sobie niewytępioną naiwność i wiarę w człowieka, a dokładniej, w człowieka, z którym rozmawiam. 
Daję się często podpuścić i wyprowadzić do tego stopnia w pole, że niezauważalnie dla siebie samej, odkrywam się cała, niczym naturystka, w pełnym słońcu, na plaży w Chałupach.
A wiadomo, nie wszystko nadaje się do oglądania....
Mam świadomość (która przychodzi i olśniewa mnie po fakcie), że potem, ktoś taki, pewnie opowiada to dalej, wyśmiewa, czy wystawia mi złą notkę, ale te niepotrzebne wynurzenia poszły już w eter i nie da się ich nijak cofnąć niestety...
Jestem ciekawa każdego człowieka i pewnie dlatego myślę, że inni są też ciekawi mnie. 
Pewnie i są, ale w większości w trochę inny sposób niż ja ich...
Najdziwniejsze dla mnie samej jest to, że jestem trochę wyedukowana w tym względzie, i to nie chodzi tu tylko o to znane przysłowie; "Mowa jest srebrem, a milczenie złotem".
Doskonale wiem, że jeśli chcę się dowiedzieć czegoś o kimś, to powinnam trzymać buzię na kłódkę póki się da.
Powinnam po prostu milczeć...
Powinnam milczeć, bo tak już jest, że ludzie na ogół nie lubią krępującej ciszy między sobą, więc ją wypełniają....
Paplają, odkrywają się...
Tak jak ja teraz...
Bo znowu napisałam za dużo i być może dostarczyłam właśnie przykładu na to, o czym rozpisałam się przed momentem.
Ot zdradziecka cisza czarnej klawiatury, która okazała się silniejsza niż ja, bo ciszę przerywa ten słabszy niestety...
Tu jednak zawsze będę na straconej pozycji, cóż pech...
Mała rada...
Jeśli nieopatrznie rozpuścicie język, tak jak mi się to często zdarza, a nie tylko czarne literki na ekranie monitora i wdacie się w nierówną wymianę zdań, starajcie się odwrócić sytuację.
Oczywiście tylko wówczas, jeśli w trakcie rozmowy dojdziecie w pewnym momencie do wniosku, że się zagalopowaliście, że osoba, której opowiadacie swoje "życie" nie jest tą właściwą osobą.
Starajcie się wtedy jak najprędzej przejąć kontrolę na rozmową, aby ją zrównoważyć.
Zadawajcie pytania, starajcie się być na takiej pozycji, aby samemu nie być pytanym i zmuszanym do udzielania odpowiedzi. 
I to niezależnie czy będą to odpowiedzi prawdziwe, czy nie, bo każda odpowiedź paradoksalnie jest informacją. Lepiej już pozwolić, aby pytanie, jak to mówią, zawisło w powietrzu.
To tyle teorii, gorzej z praktyką, szczególnie moją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz