piątek, 8 sierpnia 2014

UCIECZKA Z REZERWATU 50+

Nawet nie zauważyłam jak dałam się zapędzić do rezerwatu. 
A tak! Bo jak to inaczej nazwać?
Nie wiem kto to sprawił, albo co; może to był jakiś elektroniczny pastuch?
Taki z tych, co to w telewizji, czy w internecie; bo na pewno nie ten, co grasuje w babskich pismach, bo takowych nie zakupuję, a przeglądam tylko z przypadku w poczekalni u dentysty, a więc stosunkowo rzadko.
Ta myśl dopadła mnie znienacka, kiedy stałam sobie w samej bieliźnie pośrodku mojej garderoby, wśród sterty ubrań i panikowałam.
Panikowałam, bo oczywiście nie miałam się w co ubrać!
Za godzinę miałam wyglądać zupełnie i w całości tak, aby osobie, z którą miałam się spotkać, szczęka opadła (byle nie wypadła, bo wtedy ja padłabym ze śmiechu).
Każdy wyjęty ciuch, był kolejno brany przeze mnie pod lupę i... 
I nie zdawał egzaminu!
Ten za krótki, tamten za wąski, inny za "skąpy", itp..., a przede wszystkim; nie pasujący do mojego wieku.
Nie pasujący bo ostatnio ubzdurałam sobie (i to jest właściwe określenie, teraz to wiem), że pewnych rzeczy, jako, że przekroczyłam magiczne 50, nie wypada mi już zakładać.
Nie dość na tym; nie tylko ustanowiłam cenzurę na ciuchy, ale również na zachowanie. Jakbym dalej w to brnęła, to pewnie za chwilę, zaczęłabym naprostowywać swoje myśli i wyobraźnię.
Aż tu nagle - pyk! Jak jabłko na Newtona, tak na mnie spadło olśnienie, a z nim opamiętanie, a potem i złość!
Złość na siebie i na to całe "wypada i nie wypada".
Bo o co w tym chodzi?
Tak naprawdę, to chodzi o to, że ktoś, kiedyś wymyślił, że kobieta dojrzała, nie bójmy się stwierdzenia, że po pięćdziesiątce, powinna z pewnych rzeczy zrezygnować; bo to nie uchodzi, bo to graniczy ze śmiesznością.
A co mnie obchodzi, że kogoś to śmieszy, albo mu się nie podoba?!
Szczerze mówiąc, to mi powiewa co ludzie o mnie myślą!
Dlatego tak się zezłościłam na siebie, i żeby się doprowadzić do pionu, mocno się zwyzywałam.
Bo czy jeśli mam teraz "z górki", to znaczy, że teraz pozostało mi tylko założenie kapci i okrycie się pledem?
Tu się zafrasowałam, bo często tak robię, a nawet to lubię..., dlatego podam inny drastyczny przykład - założenie obuwia zdrowotnego i położenie baranka na głowę.
A w życiu!!!!
Nie znaczy to, że będę udawała młodszą niż jestem. 
Mam tyle lat, ile mam, ale nikt mi nie będzie mówił, jaka mam być w tym wieku. O tym będę decydować tylko ja!
Nie wbiję się w garsonkę aby zdobyć czyjąś akceptację.
Chcę być "sobą" i ubierać to, na co mam w danej chwili ochotę.
Moda nie jest tylko dla młodych!
Jeśli się nad tym zastanowić, to skandalicznym, a nawet dyskryminującym jest fakt, że odzież, kosmetyki, a w zasadzie i wszystko inne, jest prezentowane przez młode dziewczyny, jeśli nie nastolatki, co stwarza wrażenie, że poza młodymi ludźmi reszta ludzkości nie istnieje, albo powinna zadowolić się zgoła czymś innym. Tylko nie wiadomo czym...
A niestety, a raczej w moim pojęciu stety, reszta jest, żyje i ma się całkiem nieźle! Tyle tylko, że dała się zapędzić do rezerwatów, w tym do rezerwatu 50+.
Oczywiście, istnieje na firmamencie parę zadbanych, pięknych, "dorosłych" pań, na których jak to mówią, warto oko zawiesić.
Ale co z tego?
Jeśli się dobrze przyjrzeć, to większość z nich nie jest prawdziwa. I nie chodzi tu o ilość wstrzykniętego botoksu, czy szwów przemyślnie ukrytych w różnych częściach ciała. Te kobiety przeważnie udają, udają młodsze niż są w rzeczywistości. Zwyczajnie oszukują!
A nie o to powinno chodzić!
Nie powinnyśmy lawirować, gdy ktoś nas pyta o wiek, bo w starzeniu się nie ma przecież nic złego! Doszło do tego, że powszechny kult młodości doprowadził do tego, że wiek dojrzały, a mówiąc wprost - starość, stała się czymś wstydliwym, omal, że nie zbrodnią.
Taka postawa jest nie tylko bez sensu, ale jest wręcz szkodliwa, bo przed upływającym czasem nikt nie ucieknie i nie ma takiego chirurga, ani cudotwórcy, który by ten czas cofnął, czy zatrzymał.
Wiem po sobie, że świadomość mijających lat, jest teraz u mnie o wiele wyraźniejsza, niż jeszcze dwadzieścia lat temu, ale to nie powód aby udawać, że tak nie jest, ani też aby odpuszczać.
Wręcz odwrotnie!
Jeśli wiemy, że mamy za sobą więcej lat, niż przed sobą, to tym bardziej róbmy tak, aby czas, który nam pozostał wykorzystać jak najprzyjemniej i róbmy to na co mamy ochotę!
A nikomu nic do tego!
Jeśli mamy ochotę na mini, a nasze nogi są jeszcze całkiem, całkiem, to nośmy mini!
Jeśli chcemy zabłysnąć bufetem, to nośmy wielkie dekolty!
Zróbmy to!
Mamy się podobać przede wszystkim sobie, a nie sąsiadkom czy "przyjaciółkom".
Ufff...!!! Ulżyło mi!
Dobrze, że mój pobyt w rezerwacie był krótki i w porę się opamiętałam, bo za chwilę większość kolorów z tęczy zostałaby już tylko na moich obrazach! 
Chcę marzeń i barw (ale czerni nie odpuszczę!); żadnych zachowawczych fasonów i bezpiecznych kolorów.
...................................................................
Hi!, hi! Szczęka jednak opadła!
Wystąpiłam w spodniach w hawajskie wzory i w bluzce ze spoooorym dekoltem!
Do tego wielkie kolczyki i obowiązkowo czerwona szminka!
A co!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz