środa, 13 sierpnia 2014

ZROBIĆ SOBIE DZIECKO

Wiadomość o narodzeniu dziecka zawsze wzbudza we mnie pozytywne emocje; wzrusza mnie, raduje i napełnia nieokreśloną bliżej nadzieją.

Ostatnio pojawiło się wśród moich znajomych kilka takich maluchów. Szczęście rozpiera nie tylko rodziców, co jest oczywiste, ale co zauważam z uśmiechem; dziadków, a przede wszystkim babcie.
Bo dziecko to szczęście dla całej rodziny, nowy jej członek; do bezapelacyjnego kochania i rozpieszczania.
Kocham nasz język, ale po raz kolejny widzę, że niektóre jego słowa stały się po prostu archaiczne. Bo przecież dziadek i babcia kojarzą się z siwymi włosami i laseczką, ewentualnie z fotelem na biegunach, gdy tymczasem współcześni dziadkowie, bardziej wyglądają na rodziców swoich wnuków, niż na rodziców swoich własnych dzieci.
No i znowu myśli mi popłynęły bocznym nurtem. Jakoś nigdy nie mogę utrzymać w ryzach początkowej myśli...
A myśl ta, mimo że wywołana radosną nowiną, nie była już taka całkowicie pozytywna. Była skierowana nie ku dziadkom, ale ku rodzicom, a głównie "pojedynczym" rodzicom.
Bo dzieci powinny mieć rodziców, a nie tylko matkę, lub ojca.
"Góra" mądrze to zaplanowała i urządziła, tak że lepiej się nie da i nie ma co tego zmieniać.
Aby dziecko się w ogóle pojawiło na świecie, potrzeby jest i przyszły ojciec i matka. I ta konfiguracja nie powinna się zmienić, jeśli ma się ono prawidłowo rozwijać.
Co prawda w świecie zwierząt bywa, że ojciec jest wykorzystywany "jednorazowo", a resztą zajmuje się już matka, ale w świecie ludzi rzecz ma się zgoła inaczej, bo człowiek to bardziej skomplikowany i wrażliwszy organizm.
Moim zdaniem, egoizmem jest zachowanie osób, które świadomie wybierają samotne rodzicielstwo, postanawiają ot tak, po prostu mieć dziecko, a zdarza się to coraz częściej, i to zarówno wśród kobiet, jak i wśród mężczyzn.
Nie wiem co nimi kieruje;
- moda?
- chęć by po sobie "coś" zostawić
- tykanie zegara biologicznego?
Nie będę się zatrzymywać tutaj nad tego rodzaju mężczyznami, którzy aby posiadać potomka "zamawiają" go u surogatek, bo to dla mnie kompletna paranoja.
Uważam, że to bezmyślność, głupota, a nawet okrucieństwo; bo jest to z całą premedytacją skazywanie dziecka już na samym jego starcie; na pokaleczone dzieciństwo i odebranie mu szansy na prawdziwą rodzinę.
Nie rozumiem kobiet, które chcą "mieć" dziecko, jakby to była żywa lalka i z góry wykluczają obecność w jego życiu ojca, uważam, że jest to negatywny efekt zmian obyczajowości.
Traktują mężczyznę instrumentalnie wyłącznie jako dawcę nasienia.
Tych kobiet w ogóle nie interesuje jak to wpłynie na ich dziecko?
Czy dziecko nie ma mieć kontaktu z ojcem, tylko dlatego, że on nie jest mamusi do niczego potrzebny (a raczej był potrzebny tylko raz).
A może nigdy nie będzie miało szansy go poznać, bo tak sobie mamusia wymyśliła, albo kupiła sobie probówkę nasienia w banku spermy?
Dziecko to nie przedmiot, który jest naszą własnością, choć często się słyszy - To moje dziecko!
Dziecko nie jest też rekompensatą, wypełniaczem, który zapełni samotnej kobiecie pustkę, którą odczuwa.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że jeśli z moimi poglądami zapoznałaby się jakaś feministka, to zostałabym uznana za członkinię pisowskiej mafii, lub za moherowy beret ojca Rydzyka. Feministki bowiem uważają, że kobieta ma prawo podjąć decyzję o samotnym macierzyństwie, bo to jej brzuch...
Tyle, że ona podejmuje decyzję nie o plastyce tego brzucha, ale o życiu człowieka, którego chce w tym brzuchu nosić i donosić.
Oby to dziwaczne pojęte "równouprawnienie" i samostanowienie miało jak najmniej zwolenniczek., a takich wiadomości jak dzisiejsza było jak najwięcej.
Dzieci mają prawo rodzić się w pełnych rodzinach i mają prawo być kochane i wychowywane  przez oboje rodziców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz