sobota, 1 grudnia 2012

JESTEM DŁUGODYSTANSOWCEM

Dlaczego wszystko wydaje się być piękne i na dodatek możliwe gdy spotykam kogoś w sieci, czy w słuchawce telefonu?
Kiedy przychodzi moment realnego spotkania czar na ogół pryska...
Większość ludzi uważa, że nic nie może zastąpić osobistego, bezpośredniego kontaktu, przede wszystkim ze względu na jakby nie było, oczywiste fakty takie jak skrócenie dystansu i dodatkowe doznania jak zapach, dotyk, gest, uśmiech itp., dlatego dąży do tego w ekspresowym tempie. Powodem tego bywa również to, że po prostu nie mają nic do powiedzenia, albo celem ich jest tylko "kontakt fizyczny".
Co mnie najbardziej w tym przeraża to to, że rozmowa, a więc słowa wtedy schodzą na margines..., liczy się wygląd...
A ja kocham słowa...
W słowach można się zakochać o wiele mocniej niż w kimś o wyglądzie przysłowiowego Brada Pitta.
Słowami też można dotykać, a są one mniej natarczywe niż dłonie.
Słowami można oddać się bez reszty, gdy tymczasem siedząc obok osoby, a znając ją tylko w minimalnym, lub zgoła zerowym stopniu, automatycznie stawiam bariery i włączam rozsądek, zaczynam oceniać i wbrew sobie staję się nieufna..
Jeśli jest to osoba, która zbyt szybko chce się wedrzeć do mojego świata znajduje po prostu zamknięte drzwi...
Potrzebuję czasu; dla mnie poznawanie się to prawie maraton, a nie bieg na 100 metrów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz