wtorek, 9 września 2014

TAKA SE TERAPIA

Z zakańczaniem mam zawsze problem; i to niezależnie czy chodzi o czynności, czy o znajomości. 
Nigdy nie robię tego tak jak trzeba; bo albo odkładam to w nieskończoność, albo kończę szybko i bez zastanowienia.
Nie dziwne więc, że moje życie to jeden wielki problem...

poniedziałek, 8 września 2014

STRACH MA SZYBKIE NOGI


I sama się o to prosiła!
Tak wszak się mówi o kobietach, którym zdarzyło się coś złego ze strony mężczyzn.
Zresztą ja też podobnie komentowałam sytuacje, w których samotna kobieta maszerowała po jakiś zapomnianych przez Boga miejsca.
- I gdzie to lezie, czy już w ogóle rozum takiej odjęło?
Ano właśnie - gdzie?
Nie miała baba kłopotu, polazła sobie do lasu...
I to nie po raz pierwszy i zapewne nie ostatni, bo głupota nie boli, tylko trzyma jak rzep.
Ta baba, to oczywiście ja!

sobota, 6 września 2014

PRAWIE ZEN

Jestem bardzo dorosłą kobietą i pewnie dlatego wiele rzeczy i sytuacji w moim życiu w zaakceptowałam, a raczej nauczyłam się akceptować.


O dziwo, zauważyłam w końcu, że jeśli nie można czegoś zmienić, to nie można i już.
Trzeba dać sobie spokój i nie starać się jak don Kichot walczyć z wiatrakami, a raczej być jak Sancho Pansa; cieszyć się, że nie pada deszcz, jak akurat nie mam parasola i cieszyć, że pada, mimo, że go nie mam - bo to przecież zdrowe na cerę, a parasol i tak bym przecież gdzieś zostawiła.
Doszłam do wniosku, że chcę mieć święty spokój i tyle.



Ciągłe rozpamiętywanie, szarpanie się z życiem i jego przeciwnościami, na które i tak nie mam większego wpływu, jest bez sensu i jest tylko posypywaniem solą zadrapanych miejsc.
Niby dlaczego mam sama sobie sprawiać ból, narażać się na nieprzyjemności?

środa, 3 września 2014

LAJKUJĄCY WIERNI?

Większość ludzi na Ziemi w coś wierzy i nie chodzi mi tutaj o ideały, ale o wiarę, więc pewnie powinnam była napisać, że w Kogoś wierzy.
Religii, i rożnych ich odłamów jest bardzo wiele i nie będę tutaj robić wymienianki, bo nie o to mi w tym wypadku chodzi.

W 2005 roku pojawił się w sieci pewien angielski mem, który wówczas jakoś przeszedł bez większego echa, ale ostatnio zaczął on krążyć ponownie, tym razem w "ulepszonej", polskiej wersji. 



Najpierw nie zwróciłam na niego większej uwagi, bo nie takie teksty pojawiają się przecież w internecie, ale kiedy zauważyłam, że pojawia się on po raz kolejny i kolejny, a pod nim ludzie wstawiają swoje "lajki", zatrzymałam się nad tym przez chwilę i zamyśliłam...

wtorek, 2 września 2014

ZAPACH JESIENI

Szaro, buro i ponuro..., no i ciemno, bo to w końcu noc...
Ale czy to powód do narzekania?
Oczywiście, że nie, bo ja lubię taką pogodę i tą porę dnia.
Idealnie by było, umościć się teraz w fotelu, pod mięciutkim kocykiem i z filiżanką smolistej, aromatycznej kawy ze śmietanką tuż obok. Pogryzać sobie jeszcze cieplutkie, świeżo wyjęte z piekarnika, drożdżowe ciacho ze śliwkami i słuchając wybijanej o szyby przez deszcz melodii, wpatrywać się w migające płomienie w kominku.
Ech...

wtorek, 26 sierpnia 2014

GDYBYM TYLKO...

Jakże często słyszymy jak ktoś w rozpaczy, ze smutkiem mówi - Gdybym tylko mógł przewidzieć, gdybym tylko wiedział, że tak to się skończy...
No właśnie, gdyby...
A gdyby jednak wiedział, to co wtedy?

Nawet nie muszę zadawać pytania - Czy jeślibyś wiedział na pewno, że coś się wydarzy w przyszłości, to czy miałoby to wpływ na twoje postępowanie? - Bo założę się, że znam na nie odpowiedź - Oczywiście, że tak!
Tylko, że ja jakoś nie wierzę, że tak by było w rzeczywistości.


Człowiek, niby istota rozumna, najdoskonalsza z pośród żyjących na Ziemi gatunków, ale mimo tej swojej mądrości, zwyczajnie "głupi" w fundamentalnej i oczywistej sprawie. 
A może tylko głuchy i ślepy z własnego, mylnego wyboru?

niedziela, 24 sierpnia 2014

ROZRACHUNKI

Od pewnego czasu zawzięłam się i czytam Biblię, bo mam wewnętrzne przekonanie, że jako chrześcijanka powinnam to zrobić przynajmniej raz w życiu.
Więc czytam, choć bardziej pasuje tutaj stwierdzenie, że staram się przebrnąć przez z nią, czytając mozolnie fragment po fragmencie.

Nie wiem skąd we mnie ten opór, może siedzi we mnie jakiś diabeł?
Oczywiście mogłabym szybko się z tym rozprawić, czytając stronę po stronie, jak każdą inną książkę, ale nie o takie czytanie mi chodzi.
Staram się wejść" w tekst, zrozumieć jego przesłanie i wyciągnąć z niego osobiste wnioski.
Z jednej strony trochę to sobie utrudniłam, bo robię sobie po drodze pewnego rodzaju notatki, zawierające odnośniki do tekstu, a także moje spostrzeżenia i skojarzenia, a z drugiej strony, taki sposób pozwala mi na głębsze zastanowienie i bliższe dotknięcie Słowa.
Pewnie powinnam posiłkować się przy tym analizami uczonych w piśmie, których jest przecież sporo, ale tego nie robię.

wtorek, 19 sierpnia 2014

BYŁO, MINĘŁO, JEST JAK JEST

Wczorajsza rozmowa spowodowała, że na moment spojrzałam wstecz, a nie robiłam tego od dawna. Przestałam się zamyślać nad przyczynami rozpadu mojego małżeństwa, głównie z przyczyn "zdrowotnych".
Kiedyś owszem, podejmowałam próby, aby tego dociec, ale spełzły one na niczym i do tej chwili nie wiem dlaczego tak się stało.
 
Doszło do tego, że myśli o tym stały się dla mnie bardziej dołujące, niż samo rozstanie, głównie dlatego, że wszystko czego nie mogę ogarnąć rozumem, a co nie jest dogmatem, jest dla mnie jak chorobotwórczy wirus. A kto chce być chory?
Ku własnej zdrowotności powiedziałam więc sobie - Było, minęło. Nie zawrócę kijem rzeki, nawet jeśli dowiem się co w niej pływa i co leży w jej mule na dnie.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

MARKETOWA PSYCHOANALIZA

Księża narzekają, że w niedzielę zamiast świętować, spędzać ją w domu w gronie rodzinnym, wierni zamieniają ten dzień, na dzień handlowy. Zamiast do kościoła na mszę, wolą jechać do marketu po kolejne majtki z promocji, lub dwa opakowania cukru w cenie jednego.

Centrum handlowe staje się miejscem spotkań, klubem towarzyskim i centrum rozrywki w jednym.
I już nie da rady, nie ucieknie się przed tym fenomenem, wiem, bo sama tego doświadczyłam.
Co prawda nie udzielam się w marketach w niedzielę, ale w tygodniu, owszem tak. Pisałam nawet ostatnio, jak to w markecie budowlanym poznałam pewnego pana... 
Cóż, wygląda na to, że nie trzeba zapisywać się na żaden portal randkowy, wystarczy ustawić się pod "konkretnym" regałem sklepowym, a reszta już się jakoś potoczy. Zaręczam, że efekt podobny jak ten z sympatii.pl.
Jeśli już jestem w tym ciekawym temacie podrywu, to znam jeszcze jedno sprawdzone miejsce, tym razem nie przeze mnie, ale wszystko przede mną.
Upss, żebym tylko nie wykrakała! 

środa, 13 sierpnia 2014

ZROBIĆ SOBIE DZIECKO

Wiadomość o narodzeniu dziecka zawsze wzbudza we mnie pozytywne emocje; wzrusza mnie, raduje i napełnia nieokreśloną bliżej nadzieją.

Ostatnio pojawiło się wśród moich znajomych kilka takich maluchów. Szczęście rozpiera nie tylko rodziców, co jest oczywiste, ale co zauważam z uśmiechem; dziadków, a przede wszystkim babcie.
Bo dziecko to szczęście dla całej rodziny, nowy jej członek; do bezapelacyjnego kochania i rozpieszczania.
Kocham nasz język, ale po raz kolejny widzę, że niektóre jego słowa stały się po prostu archaiczne. Bo przecież dziadek i babcia kojarzą się z siwymi włosami i laseczką, ewentualnie z fotelem na biegunach, gdy tymczasem współcześni dziadkowie, bardziej wyglądają na rodziców swoich wnuków, niż na rodziców swoich własnych dzieci.
No i znowu myśli mi popłynęły bocznym nurtem. Jakoś nigdy nie mogę utrzymać w ryzach początkowej myśli...