Przetarłam rankiem zaspane oczy, mając w nich jeszcze wszystkie barwy malowanego we śnie obrazu...
- No i nareszcie nie pada - ucieszyłam się i od razu zawstydziłam.
Zawstydziłam się, bo choć nie jestem niewolnicą szmaty i wiadra, ale pewne standardy muszą być spełnione, abym czuła się we własnym domu dobrze.
Niestety słońce bezlitośnie pokazało mi jakie to mam czyste okno na świat i jaka to ze mnie porządnicka.
- Trzeba by umyć - westchnęłam z niechęcią, bo nie jestem też miłośniczką pucowania szyb. - Ale nie dzisiaj - szybciutko dodałam.
Na dzisiaj miałam inny plan, zainspirowany przez moja przyjaciółkę Annę, która bije mnie na głowę na wszystkich, "codziennych" polach.