niedziela, 15 czerwca 2014

DUMA I PRZERAŻENIE

Po raz kolejny czytam, że rodzina Małgorzaty Braunek prosi o wsparcie finansowe, w leczeniu chorej na raka aktorki.
Czytam to i jest mi smutno...
Bo jeśli tak znana osoba, która zapewne do najbiedniejszych nie należy, musi prosić o pomoc, aby móc żyć, to jakie szanse mają ci , którym nie starcza do pierwszego, a którzy są w podobnej sytuacji?
Rzecz jasna, pod takim apelem wpisano dziesiątki niepochlebnych komentarzy.
Ludzie są oburzeni...

wtorek, 13 maja 2014

DOŁĄCZYĆ DO ORKIESTRY

Życie w bloku, zwłaszcza w bloku z wielkiej płyty, to chcąc nie chcąc, przebywanie wewnątrz wielkiego, dźwiękowego perpetum mobile.

Działanie tego nieustannie grającego instrumentu, dociera nawet do najdalszych porów betonu. 
Z każdą chwilą dnia potężnieje i wzmaga się z każdym otwarciem drzwi, czy choćby okiennego lufcika. 
Dźwięki płyną zewsząd. 

Czasem mam wrażenie, że wszyscy wszystkich mogliby podsłuchiwać. Gdyby tylko chcieli oczywiście.
- Ty to masz dobrze, mieszkasz sama; masz ciszę i święty spokój.- usłyszałam niedawno.
- A guzik prawda!
Może raz, czy dwa, byłam w sytuacji, że otoczyła mnie kompletna cisza, ale i wtedy wydawało mi się, że ta cisza wcale nie jest cicho, ale wprost krzyczy.

sobota, 10 maja 2014

UCIEC DO NIEBA.

Pozytywne myślenie, wiara we własne siły, no i te sakramentalne - "chcieć to móc". Moim zdaniem to psychologiczne bzdury. Jeśli już posługiwać się powiedzeniami, to mam na to - " z próżnego i Salomon nie naleje".
To wcale nie pesymizm, to realizm. Bo takie rzeczy to tylko w snach. 
Kiedyś było hasło, że takie rzeczy to tylko w Erze, ale chyba też się nie sprawdziło na dłuższą metę.
Z tymi snami to też nie jest tak na 100%, bo różnie w nich bywa.
Dzisiaj miałam jeden z moich powtarzających się snów, który mógłby być doskonałą ilustracją tego, że nawet w nich, nie zawsze chcieć, to móc. 
W tym śnie, wracam zawsze do scenerii z dzieciństwa.
Jestem w moim dawnym mieszkaniu, które mieści się na najwyższym piętrze, w starej, poznańskiej kamienicy - studni.
Wszystkie jego okna wychodzą bezpośrednio na szare podwórze i zaglądają w okna sąsiadów z wejścia znajdującego się naprzeciw naszego.
Śni mi się zawsze, że bardzo chcę się wydostać z mojego domu, a jedyną drogą jest wdrapanie się na dach, ale tylko z mieszkań, które znajdują się  vis a vis.
Stoję na parapecie i spoglądam w dół; jest bardzo wysoko...
Pode mną ponure, pokryte popękanymi, betonowymi płytami podwórze...

piątek, 9 maja 2014

JA SIĘ NIE ZNAM, JA JESTEM NIEDZISIEJSZA...

Stwierdzam po raz kolejny, że jestem niedzisiejsza i już nie pasuję. I to nie tylko w sprawach seksu. Choć może ta niedzisiejszość, o której chcę teraz napisać w pewien sposób się z nią wiąże.
Świat na moich oczach zrobił się taki "postępowy", że przestałam za nim nadążać.
Co tam nadążać, ja po prostu stoję w miejscu i patrzę osłupiała na to, co teraz jest trendy i poprawne.

Parędziesiąt lat temu, kiedy "nawet mnie" nie było na świecie, pokazywano w cyrkach nie tylko linoskoczków, klaunów czy tresurę zwierząt. Pokazywano również różne osobliwości, tak zwane wybryki natury. Tłum walił do namiotu żeby zobaczyć nie tylko lwa skaczącego przez obręcz, ale również karły, czy kobietę z brodą.


Pokazywano takich "odmieńców" ku uciesze gawiedzi, co w moim pojęciu było obrzydliwe i niemoralne, a nawet w pewien sposób okrutne.

wtorek, 6 maja 2014

USTA SIĘ ŚMIEJĄ, A CO Z DUSZĄ?

Kilka dni temu stuknął w kalendarz kolejny rok mojego życia, teraz to już mam, jak to się mówi - z górki.
Kiedy byłam dwudziestolatką sądziłam, że osoby mające tyle lat co ja teraz, są już jedną nogą w grobie. Teraz, z perspektywy moich zamyśleń uważam, że nogę do grobu wsadzamy zaraz po wynurzeniu się z łona matki.

Śmierć jak sprawiedliwość, jest ślepa i kiwa palcem na kogo popadnie, niezależnie od wieku.
Póki co, jeszcze dycham, a czasami nawet czuję, że żyję; szczególnie wówczas gdy dopadnie mnie migrena.

poniedziałek, 5 maja 2014

INWIGILACJA?

Czytam wiersze Kasi i mam wrażenie, że ona siedzi w mojej głowie i podsłuchuje moje myśli przekładając je na wersy...
Po co więc mam uprawiać moją grafologię jeśli ona to robi lepiej ode mnie?
Takie kopiuj, wklej byłoby o wiele lepsze...

czwartek, 17 kwietnia 2014

JAK ZAKOPAĆ PROBLEMY?

Zastanawiam się właśnie, czy każdy ma, przynajmniej raz w życiu taki dzień, w którym po powrocie domu ma  tylko ochotę położyć się do łóżka, zamknąć oczy,  poudawać, że w ogóle nie istnieje i poczekać na lepszy czas?
Że pragnie tylko po prostu przeczekać, aż wszystko w jakiś cudowny, nawet w nie do końca zrozumiały sposób minie albo samo się poukłada...


Ja miałam wczoraj taki dzień...
Dlaczego świat jest taki upierdliwy i nie pozwala człowiekowi zwyczajnie zniknąć, kiedy nie ma się ochoty nawet na pomyślenie o tym, że jest coś poza czterema ścianami mieszkania?



Nie chciałam mieć z nikim kontaktu, choćby przez tylko kilka godzin, ale ten wścibski świat co rusz wyskakiwał z telefonu z wesolutkim uśmiechem i machając głupim kapeluszem mówił:
- Hej, nie bądź smutna. Nigdy nie jest tak źle jakby się mogło wydawać!

- Zaśpiewajmy jakąś wesołą piosenkę, żeby odgonić złe myśli!

sobota, 12 kwietnia 2014

COŚ DLA DUSZY

Kocham wszystko to, co ma duszę. Szkoda, że nie wszystko ją ma. Wydaje się, że nawet nie każdy człowiek posiada to coś tak ulotnego, wyjątkowego, a mimo to bardzo wyczuwalnego.
A może się mylę?
Może dusze dają o sobie znać tylko wtedy kiedy same tego chcą i tylko temu komu chcą?
Jeśli chodzi o przedmioty, to przecież jest tak, że niektóre z nich od razu możemy wskazać jako te, które ją mają, a inne ujawniają nam ją dopiero po jakimś czasie, albo i wcale.
Czy dusze potrzebują czasu?
Tak może być, bo stare rzeczy, zdjęcia, meble, pamiątki są dla nas czymś więcej niż tylko kawałkiem drewna czy papieru.
Mają w sobie zapisane historie, wiele historii...


To te historie w nich zawarte, nadają klimat, jedyną w swoim rodzaju atmosferę naszym domom.
Bo dom to nie tylko mury i miejsce, gdzie się śpi, je i ogląda telewizję.
Dom, abyśmy się w nim czuli jak "w domu" musi mieć duszę.

piątek, 11 kwietnia 2014

CZEKAM NA KRÓLEWICZA

Nie spodziewałam się, że spotkam się aż z taką dezaprobatą czytających mojego bloga, za moje, wypisywane tutaj opinie. Inna rzecz, że rzadko myślę o tym, co inni myślą w reakcji na moje poczynania.

Kurcze, zmartwiłam się; bo wyszło na to, że jestem mało kobieca, kobiety wszak zawsze wiedzą o czym inni myślą, nawet lepiej i dokładniej od nich samych.
Przykro mi (ale tylko trochę), że moje opinie o mężczyznach, latających na swobodzie, a którzy już nie są najmłodsi, tak zbulwersowały - zwłaszcza hi, hi - ich "równolatków".

czwartek, 10 kwietnia 2014

ŚMIERDZĄCA DUSZA

Ta wiosna ze mną się nie patyczkuje. Co i rusz gdzieś mnie gna i uparcie popycha stronę życia towarzyskiego.
Całą zimę, żyłam jak kobieta z kotem (nie mylić z - jak pies z kotem), czasem jak kobieta z internetem. A wszystko z racji niespodziewanie nabytego kalectwa.
Teraz wychodzę "do ludzi", a czasami, w ramach urozmaicenia, ludzie wychodzą do mnie.
Ale od początku...
Wyszło na to, że w ramach rewizyty, miało się odbyć małe spotkanko u mnie..., dość nietypowo, bo w środku tygodnia.
Jasna sprawa że, dobremu towarzystwu nic nie przeszkodzi, ale żeby już tak zupełnie nic nie przeszkodziło, te ekscesy miały się odbyć w godzinach popołudniowo - wieczornych, a o tej porze wiadomo, że gości "nie opędzi się" ciastem i kawą.
A w dodatku; co tu będę owijać w bawełnę, chciałam zabłysnąć!