czwartek, 31 lipca 2014

BRĄZ WYSZCZUPLA

Siedzę przy kompie i w przerwie w waleniu w klawiaturę; w ramach gimnastyki, obgryzam sobie paznokcie; w ramach dokładki do deseru.
Bo deser już zjadłam i popiłam.
Teraz to niszczę sobie manicure!
To tak dla odwrócenia uwagi, żeby zatrzeć obraz moich dwóch koleżanek, no i żeby z ich powodu nie załapać doła z zazdrości.

Coby nie powiedzieć; nie mogę, choćbym z wielką chęcią chciała, do niczego się przyczepić. Obie o rewelacyjnych twarzach (świeżo wygładzonych), i o rewelacyjnych figurach.
Niechętnie, acz sprawiedliwie przyznaję, że miło na nie było popatrzeć.



Nieco mniej miło mi się patrzyło, jak na moich oczach; radośnie, a z mojego punktu widzenia bezczelnie; bezkarnie i bez ubocznych efektów zajadały się bezowym tortem z malinami i bitą śmietaną, popijając mrożoną kawą (też ze śmietaną).
I to zaraz po spałaszowaniu obfitego lunchu!
Nie żebym patrzyła na tą orgię głodnym okiem znad pustego talerza i szklanki wody!
O nie! Miałam to samo, hi, hi!
Ale takie geny jak u nich, są dla mnie mocno wkurzające! Chyba, że to cud jakiś; boski alibo medyczny.
Mnie takie cuda omijają szerokim łukiem, pewnie dlatego, że ostatnio modlę się o co innego niż o figurę. Muszę chyba coś dołożyć do moich namolnych próśb kierowanych codziennie ku niebiosom.
Mam głębokie przekonanie, że w tym względzie tylko cud mi może pomóc, bo na żadne diety to ja się nie piszę.
W końcu jakieś przyjemności muszę w życiu mieć. Ostatnio nic nie robię na "p", więc uważam, że słowo "podjeść", będzie tutaj bardzo na miejscu.
Słowo, słowem, ale zawsze po takich kalorycznych orgiach, mam w żołądku i bioderkach jakby niejasne poczucie winy - stąd moja dewastacja manikiuru.
Jak dotąd, niestety na poczuciu winy się zawsze kończy...
Bo ja mam kulinarną strategię!
Jedzenie ma cieszyć moje oko i duszę, a nie dostarczać zgryzot; bo wiadomo, że w stresie gorzej się trawi.
Czasami tylko, ale prawdę mówiąc rzadko, dopada mnie zwyczajna, babska zazdrość, że nie mam rozmiaru S, ale L (no dobrze - w porywach XL).
Na dworze gorąco jak diabli i już miałam ponarzekać, kiedy wpadłam na jeden z moich genialnych pomysłów.
Postanowiłam wytopić mój tłuszcz; wszak wszyscy wiedzą, że to między innymi efekt wysokiej temperatury. Sama go często wytapiam z boczku na patelni.
Zaległam więc w tym celu, w pełnym słońcu na leżaczku i czekałam na efekty.
Tłuszcz to się może i wytapiał, ale nie mój!
Pot się ze mnie lał strumieniami, a centymetrów nie ubyło.
Liczyłam, że chociaż cellulit na udkach mi się wyprostuje, ale gdzie tam - tylko z lekka przybrązowiał.
Jednak nie narzekam, chociaż to - bo przecież ciemne wyszczupla!
I czym się tu zamartwiać i niepotrzebnie niszczyć świeżo pomalowane pazurki?
Ostatecznie, zawsze można dla jeszcze lepszego efektu założyć ciemne okulary! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz