sobota, 9 lutego 2013

JAKA KOBIETA (W MOICH OCZACH)?

Z reguły o ideał kobiety pyta się mężczyzn, a może by warto spytać kobiet jak one sobie go wyobrażają …
Gwarantuje, że nie będzie to jednoznaczne z tym, jakie same by chciały być. I to jest najbardziej chyba zaskakujące.
Podświadomie każda z nas zdaje sobie sprawę, jaka powinna być, ale tak na życie wybieramy inny wzorzec. Niestety jest to podyktowane obowiązującą modą, trendami, czy tym, co znajduje uznanie w oczach innych, albo nam się wydaje, że znajduje.

piątek, 8 lutego 2013

KIEPSKI SPEKTAKL

Teatr w Sejmie ma się dobrze, dzisiaj nawet miał nie tylko pełną obsadę, ale i pełną widownię, w fotelach, które zwykle świecą pustkami. W sumie to nawet nie ma co się dziwić, bo nie było to przecież głosowanie nad jakimś durnym projektem dotyczącym gospodarki, czy służby zdrowia, ale finał hucpy jaką zafundował nam Ruch Palikota, a raczej sam Janusz Palikot.

czwartek, 7 lutego 2013

WYŚCIG NA WSTECZNYM BIEGU

Gonić, dogonić za wszelką cenę, nieważne, że oddechu i kasy brakuje. To już nie jest nawet pogoń, ale prawdziwy wyścig formuły jeden, dorosłych, rozumnych osób ścigających się z nastolatkami. I to nie dotyczy jakby się zdawało z pozoru wyłącznie kobiet, ale również i mężczyzn.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego wstydzimy się, że mamy ileś tam lat…, przecież nie można wiecznie mieć 20.

Jeśli chodzi o mnie, to wcale bym nie chciała być 20-latką i wkurza mnie faworyzowanie siusiumajtek bez doświadczenia na przykład w pracy, tylko dlatego , że niedawno porzuciły pampersy.
Łatwo mi przychodzi zrozumieć oglądanie się panów za pięknymi, młodymi kobietami, sama z przyjemnością patrzę na przystojnych, młodych mężczyzn, (na kobiety zresztą też) to jest tak naturalne jak oglądanie innych pięknych i interesujących rzeczy. Pragnę jednak w tym miejscu zauważyć, że takie same odczucia mam w również w stosunku do osób starszych, a nawet w bardzo podeszłym wieku. Moim zdaniem piękno nie jest związane wyłącznie z ilością lat i nie mówię tu o pięknie wewnętrznym, które ma niewątpliwy wpływ na wygląd zewnętrzny.

środa, 6 lutego 2013

WYKOŃCZYĆ URZĘDNIKA

W pogodnym, nastroju „Pięć stopni na plusie” udałam się do Powiatowego Urzędu Pracy, w celu wypełnienia mego obowiązku, jako bezrobotnej części społeczeństwa.
Nie miałam niczego złego na myśli, wręcz przeciwnie, a przyczyniłam się do „wykończenia” pracującego uczciwie człowieka.

Poczekalnia była pełna ludzi, więc posłusznie ustawiłam się kolejce osób, które przyszły złożyć podpis na liście tych, którzy deklarują swoją chęć podjęcia pracy, i z aprobatą rozejrzałam się po wnętrzu.
Jak miło – pomyślałam – dbają tu o nasze samopoczucie, nie żałują nam niczego. Faktycznie, mimo, że za oknami jasny dzień, to nad naszymi głowami wszystkie lampy radośnie były rozświecone.
Pewnie dlatego – wydedukowałam bystro - że osobnik bezrobotny z zasady cierpi na brak gotówki, jest niedożywiony i może mieć kłopoty ze wzrokiem. Ja to mam dobrze, jeszcze nie jestem w tym stadium – ucieszyłam się – jeszcze widzę, a do czytania sprawiłam sobie ostatnio okulary.

wtorek, 5 lutego 2013

OLABOGA, FACET U PROGA !

Od dawna wiem, że mogłabym nieźle sobie dorabiać jako płaczka, jedyna przeszkoda w tym, że jak już zacznę, to nabieram takiego rozpędu, że trudno mi przestać. Taka już moja cecha, wszystko robię z dużym zaangażowaniem i na tak zwanego maksa.
Nie powiem, czasem przyjemnie popłakać, ale ma to swoje złe strony; powoduje znaczny uszczerbek na mojej i tak już nadwątlonej czasem urodzie.
Jeśli o czasie wspominam, to nie tylko coś mi zrobił z kanałami łzowymi, ale także będąc ostatnio jedyną rzeczą jaką mam w nadmiarze, zagnał mnie przed ekran telewizora (i to nie tylko jeden raz niestety).
Wypadałoby w tym miejscu napisać, że oglądam wiadomości, reportaże, albo inne "wartościowe pozycje" (nie wiem czy to dobre określenie, choć faktycznie, bywają w trakcie i horyzontalne). Co wypada to wypada, ale prawda jest taka, że zaczęłam oglądać serial południowoamerykański i wciągnęło mnie.

poniedziałek, 4 lutego 2013

UŚMIECHAM SIĘ I ZAZDROSZCZĘ...

Otrzymałam właśnie list od znajomego, którego nie widziałam od bardzo dawna, a dokładniej od dwóch lat. Dzieli nas kilkaset kilometrów, a na dodatek delikatnie mówiąc, to "oryginał". Mieszka na wsi, nie ma telewizora ani internetu, a jego telefon komórkowy często gubi zasięg w górskiej mgle.
W zasadzie ma to dobre strony, ponieważ niespodziewane wiadomości od niego cieszą mnie podwójnie.
Czytałam to co napisał z uśmiechem, jednak nie ze względu na treść, ale na sposób formułowania poszczególnych zdań. Nagle stanął przede mną "jak żywy"!
Zakręcony, szybko mówiący, szczery w wypowiedzi..., pełen entuzjazmu, zachwytów nad rzeczami, które inni by od razu wyrzucili na śmietnik, dostrzegający piękno tam, gdzie nam na ogół nawet nie chce się spojrzeć.
To wszystko zobaczyłam w tych kilku zdaniach...
Cudowny sposób wypowiedzi, umiejętność przesłania samego siebie, w niewymuszony, naturalny sposób w kilku niby zwyczajnych zdaniach. Dla mnie jest to porównywalne z otwartością dziecka..., jego czystością...
Uśmiecham się i zazdroszczę...

niedziela, 3 lutego 2013

MYŚLĘ SOBIE O MIŁOŚCI I IDĘ W DESZCZ

Kto kochał sto razy, ten nie zna miłości. Owszem przeżywał fascynacje, powiedzmy miłostki, ale nie naprawdę wielkie uczucie, które nigdy nie umiera do końca.
Miłość jest chęcią bycia dla innego człowieka kimś więcej niż przyjacielem… Wszystkim.
Jeśli kogoś obdarzyło się prawdziwą miłością, to ta osoba może nie wiem, co robić; strzelać do nas z dubeltówki, porzucić nas, umrzeć..., to nic to nie zmieni. Możemy czuć się zranieni, będziemy chcieć wymazać ją z pamięci, ukryć w najgłębszych zakamarkach naszej duszy, ale uczucie to jest silniejsze, przetrwa…
Czasem myślę, że potrzebuję dobrej, poczciwej, starej gumki myszki. Ech...

....................................
Wczoraj na dworze prawdziwa chlapa, resztki śniegu topniały na potęgę, na dodatek padało coś z nieba, co wygdało pięknie, ale niestety moczyło niemiłosiernie.

sobota, 2 lutego 2013

SINGIEL TO MODA?


Wszystko stoi nie tam gdzie powinno, bo reguły zmieniają się podczas trwania gry.
Taka jest moja diagnoza współczesnego życia.
Ostatnio przyczepiłam się do związków, a teraz do ich braku, pewnie to dlatego, że zamiast wolnego związku mam za dużo wolnego czasu.
Bo w sumie warto pomyśleć o co w tym wszystkim chodzi. Coraz więcej nieformalnych związków, ludzie już nie są ze sobą, ale bywają razem… Partnera zmienia się jak kolejnych ciuch.
Mało komu chce się starać o to, aby być razem, nie układa się to cześć, pa… Nie ten to inny…
Wiele osób wybiera życie w pojedynkę. Nie ma już starych panien i starych kawalerów, a już w ogóle nie ma samotnych… są single…
I na singlach bym się teraz chciała skupić…
Uważam (to jest moje osobiste zdanie), że życie w pojedynkę to coś nienaturalnego i wręcz niszczącego psychikę.
To smutne życie…

piątek, 1 lutego 2013

CZY TAK BYĆ MUSI?


Życie w pojedynkę ma swoje dobre strony, przynajmniej wielu stara się w tym utwierdzać, szczególnie, gdy ten stan rzeczy utrzymuje się długo. Nareszcie czują się spokojni, bezpieczni, nikt się nie wtrąca, nie mówi im, co mają zrobić.
Jest fajnie…
Z dnia na dzień budują mur wokół siebie, obwarowują się nie tylko w swoich domach, ale zakładają pancerze i przyłbice. Mają trwałe i mocne postanowienie: nie damy się zranić, już nigdy i za nic.
Wygłaszają odważne i śmiałe teorie na temat związków, czasem poparte nawet przykładami. Po co legalizować związki, wszak i tak prędzej czy później się rozpadną, a w zasadzie, po co w ogóle być w jakimkolwiek związku… to tylko kłopoty, czy samym nam źle?
Single dają sobie świetnie radę i w pracy i życiu, patrzą z politowaniem na spieszące do domu, obładowane zakupami kobiety, na mężczyzn pytających się żony czy mogą wpaść z kolegami na piwo… Oni są niezależni, mogą robić to, co chcą i z kim chcą…

PSL+PJN?

Piechociński z Kowalem kombinują jak tylko mogą, aby w przyszłych wyborach do parlamentu nie zostać poza głównym nurtem, na z góry nieupatrzonych kanapowych pozycjach.
Dla PJN są to ruchy z serii być albo nie być w ogóle, ponieważ dokładnie poznali już teraz, co to znaczy życie bez diet poselskich. 
Polityka uzależnia na wiele sposobów...
Na razie powstaje dziwny twór, (partia będąca w koalicji rządzącej i maleńka grupa sfrustrowanych spoza parlamentu)  mający reprezentować tak zwane "centrum", które zainicjuje kilka debat.
Może dobre i to, choć paradoksalnie dyskusję nad tym co ważne, w naszym kraju podejmują tylko partie i ugrupowania nie mające siły politycznej.
Partia, która mogłaby wreszcie coś zmienić na lepsze i poruszyć w debatach to co najistotniejsze dla przeciętnego obywatela, obywa się bez nich i działa obligatoryjnie niestety.