czwartek, 14 maja 2015

WEŹ SIĘ I COŚ ZRÓB!

- Ty weź się i coś ze sobą zrób! - usłyszałam wczoraj między porową z serem, a szaszłykiem z zestawem kapuścianych surówek.
- Nie mam zamiaru nic robić, jestem z siebie zadowolona! - zaprotestowałam siorbnąwszy kompotu z rabarbaru.
A tak w ogóle o co jej chodzi - zamyśliłam się wieczorem nad sałatką z pomidorów - przecież chyba nie jest aż tak tragicznie!
Tak się pocieszywszy przespałam noc, ale już od rana miotałam się nerwowo po mieszkaniu, między lustrem w sypialni, a lustrem w łazience.
Cholercia, ten uszczypliwy komentarz rzucony znad pełnego talerza obudził we mnie uśpioną potrzebę podobania się i znieważył moją próżność!
Zerwałam się bladym świtem i nim jeszcze zdążyłam się umyć i wypić obowiązkową kawę, na początek wlazłam na wagę i dobrze przyjrzałam się jej wskazaniom. 
Nie było tak źle, znaczy było tak jak zawsze,.. 
Zbliżyłam twarz do lustra, coby lepiej i uważniej niż dotychczas się sobie przyjrzeć...

wtorek, 12 maja 2015

OT TAK, Z PRZEJEDZENIA

Melduję posłusznie, że wreszcie posprzątałam domostwo, zrobiłam pranie, ugotowałam obiad i nawet go zjadłam.
Czuję się teraz obżarta jak bąk po powrocie z łąki, no i nabrałam ochoty na pisanie, ale bywają takie chwile, w których człowiek ma pustkę w głowie i to właśnie taka chwila… 
Może to przez to, że ledwo zginam się w pasie?
Ale jak jest nieumiarkowanie w jedzeniu i w piciu, to kara musi być.
Klepie w te klawisze i podglądam widok poprzez otwarte drzwi balkonu...
Osiedlowe domy tworzą ciekawy krąg, którego wnętrze wypełniają drzewa i krzewy w przepięknych odcieniach zieleni..., a nad tą barwną paletą stada ptaków.
Na mój gust i mój słaby wzrok to wrony…
Rozdzióbią nas kruki i wrony…

poniedziałek, 11 maja 2015

PO CO MI DIAMENTY...?

Uważam, że każdy, nawet ten co deklaruje, że jest szczęśliwym człowiekiem łapie w swoim życiu prędzej czy później jakiegoś doła.
Większość daje sobie z tym jakoś radę, ale część niestety popada w czarną otchłań depresji.
Ostatnio znowu myślę o tak zwanych sprawach damsko - męskich i o tym, że one również potrafią nieźle dać nam w kość i wykopać pod nami całkiem głęboki dół.

Pokuszę się nawet o jubilerskie porównanie; ludzie są jak diamenty, możemy ich pożądać, możemy ich kochać, a oni mimo, że nas wabią swoim blaskiem, pozostaną w głębi duszy tak naprawdę twardzi i zimni i ranią, ranią z całą bezwzględnością, ostro i celnie, jak diament szkło.



Może lepiej więc zmienić temat moich zainteresowań?

piątek, 8 maja 2015

NOWY KTOŚ - CZYTAJ MĘŻCZYZNA




Kobieta bez mężczyzny moim zdaniem jest niekompletna, tak samo jest zresztą i w drugą stronę. Mimo to, wiele jest kobiet wybierających życie w pojedynkę, ewentualnie tolerujących faceta na tak zwane przychodne. Przytulanki ze śniadaniem od czasu do czasu to i owszem, ale ciuchy pierzemy już we własnych domach.



Tak na marginesie nie jest wcale łatwo poznać takiego przychodniaka, który od razu by się nie ładował z walizką i szczoteczką do zębów pod nasz dach, dlatego przyznam się, że zazdroszczę mojemu "byłemu" i jego obecnej lubej, takiego wygodnego układu.
Co prawda nie jest on dokładnie taki jakbym to ja chciała dla siebie, ale to coś podobnego.

czwartek, 7 maja 2015

CHCĘ WSZYSTKO!

Imieniny, kupno nowej pralki, awans w pracy, świętujemy co się tylko da. Świętujemy te wydarzenia. które kojarzą się nam z czymś miłym, które warto sobie przypominać.
Takie wyjątkowe dni bowiem wiążą się zawsze z jakimiś naszymi marzeniami, spełnionymi lub takimi, których spełnienie by nas uszczęśliwiło.
To właśnie marzenia, są jednym z niezbędnych elementów, które nadają sens naszemu życiu.


Marzenia, pragnienia, a nawet skromne zachcianki...
Ostatnio myślałam o nich kilka dni temu, kiedy kroiłam mój urodzinowy tort...
Czy ja mam jeszcze marzenia?
Czy w ogóle mam jeszcze na tyle odwagi by marzyć?

środa, 6 maja 2015

PO CO GADAĆ, BYLE GADAĆ?

Jak przekazać siebie drugiemu człowiekowi, jak przekazać prawdę o sobie i w jakim zakresie? 
Oto jest pytanie...
I to nie chodzi tylko o to, co wolno, a co nie wolno, czy o to, że nie wszystko jest na sprzedaż, ale czy jest to w ogóle możliwe..., 
No i jak to zrobić?
Ktoś zaraz powie - Komunikacja się kłania proszę szanownej pani.
Komunikacja, bo teraz komunikacja zastąpiła starą wyświechtaną rozmowę. Tyle, że już mało kto potrafi rozmawiać, może komunikować owszem, ale rozmawiać już nie.
Tak sobie myślę, że w rozmowie coś przekazujemy, jakieś treści, jakieś prawdy. Rozmowa wypływa z wnętrza, jest spontaniczna i szczera, a komunikacja stanowi jej ściśle dopracowany wycinek.
W moim małym świecie liczy się szczerość i otwartość.

poniedziałek, 4 maja 2015

BYLE SKOŃCZYĆ...


Jestem dzisiaj zasmucona, a przede wszystkim zagubiona...
Dowiedziałam się, że ktoś kogo znam, a od teraz znałam, odebrał sobie życie...
Z taką sytuacją spotykam się po raz drugi w życiu; znajoma mi osoba, na własne życzenie odchodzi z tego świata.
"Adama" postrzegałam jako człowieka, który ma plany na przyszłość, a nie takiego, który zamierza skoczyć z 9 piętra, aby rozbić sobie głowę o kostkę brukową.
Zawsze wydawał mi się silny i pełen energii, taki co to jeśli tylko zechce, to potrafi góry przenosić...


Dla mnie taki czyn jest abstrakcją, ale tak jak kiedyś już, tak i teraz zamyśliłam się nad nim..., choć nie ukrywam, że ciężko mi jest w tej sytuacji zebrać myśli...

środa, 29 kwietnia 2015

A JAKBY JUTRA NIE BYŁO?

Niedawno zamyślałam się nad życiem człowieka, a pamięcią o nim po jego śmierci...
Teraz cofnęłam się nieco w czasie i zamyśliłam się nad ludzką krótkowzrocznością i marnotrawstwem...
Mało kto przecież, tak zwyczajnie, na co dzień, zastanawia się co by było, gdyby nagle dowiedział się, że jutra nie będzie, że zostało mu tylko dzisiaj...
Być może wypełniłby ten dzień kimś kogo kocha i kto jego kocha, robiłby wszystko to, na co by miał ochotę, no i nie martwiłby się o to jutro, którego już nie będzie, bo to ono tylko tak naprawdę budzi w nas niepokój ...
Bo człowiek boi się jutra...

wtorek, 28 kwietnia 2015

BALLADA O MATCZYNEJ NAIWNOŚCI

Tyle się mówi i pisze, że trzeba się uczyć na błędach, i to nie tylko na tych własnych, ale i na cudzych, ale to jakoś do ludzi nie dociera, a przynajmniej nie do wszystkich.


Szczególnie naiwne w tym względzie są matki, które zawsze uważają, że ich dziecko w zadnym wypadku nie jest z Tych, co to byłoby ją zdolne skrzywdzić, czy oszukać.
A jednak...
Opowiem historię pewnie podobną do wielu, które się zdarzyły i pewnie zdarzą  się jeszcze niejednokrotnie...
Opowiem historię o matce i synu...



Matka, jak to matka, kochała i z tego co wiem, pewnie kocha nadal syna, który ją nie tylko skrzywdził, ale i oszukał, ale cóż takie są te matczyne serca...

niedziela, 26 kwietnia 2015

TYLE ŻYCIA, ILE PAMIĘCI

Człowiek jest jedyną istotą na Ziemi, która zdaje sobie sprawę z własnej śmiertelności, a mimo to, większość z nas żyje tak, jakby nie miała o tym pojęcia.
Choć może nie tak..., może źle to ujęłam...
Żyjemy jakbyśmy mieli trwać wiecznie, bo to pragnienie w nas tkwi; tkwi jak jakiś relikt pozostawiony w naszych genach przez Adama i Ewę.
Pamięć o utraconym Edenie?

Nie ma co ukrywać, w każdym z nas tkwi pragnienie życia wiecznego i to "dobrego" życia wiecznego. 
Pewnie stąd też towarzyszący temu pragnieniu lęk przed śmiercią. 
Bo kto się nie boi śmierci?




Chyba tylko ten, kto ma nadzieję, że Jezus poprzez swoje zmartwychwstanie, otworzył dla ludzi ponownie cudowny, mityczny raj...
Nie boi się ten, kto wierzy w bezgraniczne miłosierdzie Boga...
Albo samobójca, dla którego śmierć wydaje się być wyzwoleniem od problemów...