wtorek, 16 września 2014

ALE TO JUŻ BYŁO

Staram się nie oglądać za siebie...
Moim zdaniem oglądanie się, to ewidentny znak naszej niepewności, strachu...
Warto się nad tym zastanowić i zauważyć, że przecież nie robimy tego, gdy się czujemy pewni, gdy wiemy dokąd zmierzamy...
Bywa jednak, że mimo, iż sami nie czujemy takiej potrzeby, albo wręcz nie chcemy, ktoś lub coś zmusza nas do tego. Może to być nawet luźno rzucona uwaga, czy niewinne pytanie, ale też i celowe działanie. 
Dość, że na ten jeden moment, ułamek sekundy, zatrzymujemy się i patrzymy wstecz...
A tam z tyłu, za nami, mogą się czaić różne rzeczy, rozmaite sytuacje i nie zawsze to co tam zobaczymy, może się nam spodobać. Ale może też być wręcz odwrotnie; możemy zatęsknić i zapragnąć cofnąć czas...
Życie doczekało się wielu metafor i najróżniejszych porównań. To dobrze, bo to oznacza, że ma mnóstwo wymiarów i barw.
W tej chwili nasuwa mi się kolejne porównanie; życie jest jak wielki dom, o wielu pokojach. W naszej wędrówce przechodzimy z jednego pokoju do drugiego, zamykamy za sobą drzwi, niektóre łagodnie, a niektóre z wielkim hukiem. Są też w tym domu drzwi, których nie udało nam się zamknąć, albo może nie chcieliśmy tego zrobić...
Bo czy koniecznie musimy zamykać każdy pokój, aby móc wejść do następnego?
Czy nie możemy tak po prostu, iść dalej?
Bez cofania się, domykania, zamykania, zamiatania...
Psychoterapeuci to jedni z tych zmuszaczy, to oni nakłaniają aby wracać, aby przypominać sobie nawet najgorsze traumy z dzieciństwa; bo to ma niby uleczyć...
Czy to, że ktoś powie na głos, że coś go spotkało strasznego ileś tam lat temu, coś zmieni?
Nie sądzę...
Dochodzę do wniosku, że wielu ludzi choruje i to choruje nieuleczalnie, przede wszystkim na swoją przeszłość.
Więc może zamiast wracać do tego co było, lepiej jednak iść dalej?
Bo to już było i nie wróci więcej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz