niedziela, 21 września 2014

LUDZIE CHWASTY

To przedmioty posiadają ludzi, nie na odwrót.
To one przywiązują nas do siebie, do miejsc...
To one każą nam zapuszczać korzenie... 
To przez nie, my ludzie, stajemy się jak chwasty.
Im więcej posiadamy rzeczy, tym trudniej jest nam się wyrwać z ich szponów.
Ludzie chwasty... - to nie takie znów karkołomne porównanie...



Chwasty na ogół nie kojarzą się dobrze, są to najbardziej uparte i wytrwałe rośliny.
Ich korzenie przemyślnie wplątują się w glebę, motają się wokół innych pożytecznych roślin, zabierając im miejsce i oddech, odbierając im prawo do życia...
Są bezwzględne...




Czy ludzie opętani żądzą posiadania nie są tacy sami?
Czy aby mieć, wielu z nas nie idzie po trupach do upragnionego celu?
I to nie zawsze w przenośni...?
Samo posiadanie przedmiotów, nie jest oczywiście niczym złym; bo przecież niektóre z nich, są po prostu nam niezbędne, abyśmy mogli sprawnie funkcjonować we współczesnym świecie.
Ale tak z ręką na sercu, czy nie ma w naszych domach takich przedmiotów, które zalegają w szafach od lat, których szkoda nam wyrzucić, bo może jeszcze kiedyś się nam przydadzą?
Czy nie kupujemy kolejnej pary butów, bo nam wpadły w oko, mimo, że mamy już kilka podobnych?
Sama nie jestem lepsza...
Kiedy wyprowadzałam się od mojego byłego męża, wzięłam ze sobą tylko osobiste rzeczy...
Od tego czasu, zmieniłam kilka mieszkań, więc ma się rozumieć, że zaliczyłam kilka przeprowadzek.
I co?
Ano, za każdym razem, pakowałam większą ilość kartonów, a przy ostatniej przeprowadzce nie wystarczyła już tylko jedna ciężarówka...
Efekt?
Teraz na samą myśl o kolejnym pakowaniu, włos mi się jeży na głowie i odechciewa mi się zmiany miejsca zamieszkania!
Te wszystkie nagromadzone rzeczy, stały się dla mnie kulą u nogi!
Cóż prostszego, ktoś powie; trzeba tylko przejrzeć wszystko, posegregować i to, co już niepotrzebne, oddać komuś lub wyrzucić!
Niby tak...
Ale jak przychodzi co do czego, wszystko okazuje się być potrzebne; teraz lub w jakiejś nieokreślonej bliżej przyszłości.
Coś nagle staje się ulubione i to do tego stopnia, że nie można się z tym rozstać...
Za niedługo, czeka mnie jesienne wejście do mojej garderoby. Już czuję się nieswojo na samą myśl o tym, bo wiem doskonale jak to będzie przebiegać.
Będę brała do ręki kolejny ciuch, będę go oglądała, przymierzała i jak nic dojdę do wniosku, że mimo, że może i jest już trochę za ciasny, i może już trochę nie za bardzo w trendach, to go jeszcze zostawię. Bo przecież; jeszcze mogę schudnąć, a moda przecież lubi się powtarzać...
W koło Macieju...
Na wieszakach coraz ciaśniej, a ja, jak przychodzi co do czego i tak nie mam w co się ubrać, więc dokupuję wciąż nowe szmatki.
Jedynym wyjściem z tej matni, byłyby głodne mole, bo chyba tylko one zmusiłyby mnie do wyrzucenia czegokolwiek.
Tfu, tfu..., tylko nie to!
No i co?
Ano, wychodzi na to, że jestem kobietą - chwastem, która zapuściła korzenie we własnych ciuchach!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz